Mocny wpis o porażce zakazu handlu w niedzielę
Na jednym z popularnych profili na Facebooku pojawiło się mocne podsumowanie bubla prawnego w postaci zakazu handlu w niedzielę. Oprócz ukazania totalnej porażki w sferze, w której miały one pomóc, autor pokazuje, że związkowcy ingerują obecnie w prawo pocztowe, które leży zupełnie poza kompetencjami organizacji.
– Solidurność (rękami rządu PiS) wprowadziła największy od lat bubel prawny. Bubel dlatego, że wciąż pojawiają się kolejne problemy wynikające z tego zakazu, powodując konieczność wprowadzenia dalszych regulacji – czytamy na profilu „Ryszard Swetru”.
– Pracownicy zatrudnieni w niedziele w marketach czy hipermarketach mieli w ten dzień zyskać czas dla rodziny, tymczasem wpłynęło to na grafiki pracy w jeszcze gorszy sposób. Pracownicy przychodzą do pracy chwilę po północy lub bardzo wcześnie rano w poniedziałek. Ktoś przecież musi odebrać dostawy i rozłożyć produkty, aby sklep na rano był gotowy. Oczywiście Solidurność wymyśliła, że i ten problem rozwiąże i wprowadzi 31 godzinną dobę. Bareja lubi to – napisano.
– Warto obalić przy tym pewien mit jakoby słynne „Grażynki” z kas pracowały 7 dni w tygodniu, jest to oczywista nieprawda. Pracownik który pracował w weekendy, otrzymywał dni wolne w tygodniu – podkreśla autor wpisu.
– Na zakazie straciły sklepiki osiedlowe, prowadzone przez polskie rodziny. Wszystko przez zmianę przyzwyczajeń Polaków, którą wymusiła ustawa. Kuszeni promocjami, przenieśli się do dużych sieci, aby zakupy na cały weekend zrobić w piątek bądź w sobotę. Sieci tym samym wydłużyły godziny otwarcia w piątki i soboty, a w poniedziałek rozpoczynają pracę wcześniej. Na samo promowanie “weekendowych promocji” duże sieci wydały prawie pół miliarda złotych – małe w żadnym stopniu nie były w stanie dotrzymać im kroku – zauważono.
– Ustawodawca zakładał, że ustawa będzie korzystna dla małego, rodzinnego biznesu w sektorze handlu. Generalnie tendencje handlu w Polsce są stałe – coraz większy udział mają duże sieci handlowe, a rokrocznie część małych sklepów plajtuje. W roku poprzedzającym wprowadzenie programu było około 4 000 takich przypadków. Ustawodawca zakładał zmniejszenie tej liczby o połowę w 2018 roku. Efekt jest zupełnie odwrotny – zbankrutowało około 15 000 sklepików, czyli prawie czterokrotnie więcej niż w roku poprzednim i prawie ośmiokrotnie więcej niż zakładano – przypomniano.
– Zakaz uderzył bezpośrednio w studentów dziennych, którzy dorabiali w weekendy, po to, aby utrzymać się na studiach i chociażby opłacić akademik lub wynajmowany pokój. Odebrano im tę możliwość, przez co zostali zmuszeni do zmiany swoich planów nie ze swojej winy, gdyż praca w weekendy przestaje się opłacać skoro wypada jeden z pracujących dni – podkreślono we wpisie.
– „Żabki” postanowiły zgodnie z prawem stać się placówkami pocztowymi i zgodnie z tym, być wyjęte z pod zakazu, co oczywiście nie spodobało się Solidurności, która dla odmiany chce zmieniać… prawo pocztowe. Czyli chce ingerować prawnie w dziedziny z którymi zakaz nie miał nic wspólnego. Tworząc przy tym kolejne problemy – czytamy na profilu.
– Cały ten zakaz nie ma ani gospodarczego, ani moralnego, ani ideologicznego sensu. Ale ma poparcie społeczne oparte na największych kompleksach Polaków – stwierdza autor wpisu i dodaje, że „nie może być tak, że jakieś leśne dziadki z Solidurności rękami państwa polskiego nakazują ludziom, jak ci mają spędzać swój czas”.
Przekaż wieści dalej!