Pod płaszczem tzw. pandemii Morawiecki przywraca pomysł gigantycznych kar dla kierowców. Nawet 5 tys. zł za złamanie przepisów drogowych
Premier Mateusz Morawiecki wraca do pomysłu ogromnych podwyżek kar dla kierowców. Dwa lata temu władza spotkała się z ostrą krytyką społeczną w związku z tą sprawą. Teraz jednak duża część społeczeństwa nie interesuje się niczym innym, niż tzw. pandemią, o której narracją ich zaszczuto i może zignorować plan ostrego drenowania kierowców, przez co nowe przepisy mogą przejść bez echa.
Sprawa jest w toku od miesięcy. Pismo w tej sprawie trafiło już do kilku ministerstw. W propozycji z 2019 roku znalazł się zapis, by wysokość mandatu uzależniona była od tego, jakim autem jechał kierowca.
– Gdy ktoś jedzie Lamborghini czy Ferrari, to kara powinna być proporcjonalna – przekonywał wówczas Mateusz Morawiecki.
Dołóż cegiełkę do prawdziwie niezależnych, bezpartyjnych mediów.
KLIKNIJ TUTAJ i pomóż nam się rozwijać. Za każdą wpłatę serdecznie dziękujemy!
Według obecnego stanu rzeczy, przede wszystkim podniesiona ma zostać maksymalna wysokość mandatu. Wedle wysłanych przez Kancelarię Premiera do ministerstw pism, ma ona wynieść 5 tys. złotych, czyli więcej, niż niejedno używane przez wiele lat auto. Jest to także dziesięciokrotność obecnego limitu, który wynosi 500 zł.
nczas.com
Przekaż wieści dalej!