71 rocznica Akcji Kutschery
100 sekund. Tyle trwała najbardziej spektakularna akcja polskiego podziemia. Dokładnie dzisiaj mija 71 lat od kiedy żołnierze oddziału specjalnego Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej wykonali wyrok na generale Franzu Kutcherze.
„Kat Warszawy”
Był dowódcą SS i policji odpowiedzialnej za okręg warszawski. Funkcję tę objął 25 września 1943 roku i od samego początku rozpoczął masowe łapanki, egzekucje i zasadę odpowiedzialności zbiorowej za ataki skierowane w stronę III Rzeszy.
Wyrokiem polskiego sądu podziemnego został skazany na karę śmierci. Rozkaz jego likwidacji podpisał płk. August Emil Fieldorf pseudonim „Nil” – szef Kedywu.
Do wykonania tej skomplikowanej operacji przydzielono pluton z oddziału specjalnego Armii Krajowej o kryptonimie „Pegaz”. Akcję przydzielono dziewięciu żołnierzom i trzem łączniczkom. Przygotowania trwały kilka miesięcy, a każdy szczegół był dokładnie zaplanowany. Czas operacji miał trwać maksymalnie tyle, ile czasu potrzebował Kutchera by przejechać 140 metrów – odległość z domu „Kata” do siedziby komendantury SS.
Śmiertelny bieg na 100 metrów
1 lutego 1944 roku o godzinie 9:07 Maria Stypułkowska-Chojecka pseudonim „Kama” daje sygnał, że Kutchera wychodzi z domu przy Alei Róż 2. Cel AK wsiada do samochodu i rusza w kierunku miejsca „pracy”. Dojeżdża do gmachu dowództwa SS w Alejach Ujazdowskich, gdy nagle drogę zagradza mu samochód kierowany przez Michała „Misia” Issajewicza. W tym samym momencie Bronisław „Lot” Pietraszewicz – dowódca akcji, oddaje pierwszą serię z karabinu w kierunku „kata Warszawy”. Ostrzał w kierunku dowódcy SS wykonał również Zdzisław „Kruszynka” Poradzki, a śmiertelny pocisk padł od kierowcy samochodu Michała Issajewicza.
W tym samym momencie Niemcy z okolicznych budynków zaczęli ostrzeliwać żołnierzy AK. Czterech ludzi polskiego podziemia zostało rannych. Uczestnicy akcji podczas ucieczki zabrali teczkę z dokumentami Kutchery i wycofali się z linii silnego ostrzału. Cała sytuacja zmieściła się w czasie 100 sekund.
W trakcie ostrej wymiany ognia zginęło czterech niemieckich żołnierzy, a dziewięciu innych zostało rannych. Polacy również nie obyli się bez strat. Kazimierz „Sokół” Sott i Zbigniew „Juno” Gęsicki podczas ucieczki z akcji zostali otoczeni na moście Kierbedzia (dziś Śląsko-Dąbrowski). W akcie dramatycznej decyzji podjęli się skoku do Wisły, który jednak okazał się dla nich śmiertelny. Kilka dni później zmarli od ran „Lot” i „Cichy”.
Dowódcy SS pomścili „Kata Warszawy” śmiercią 100 polskich zakładników. Była to jednak jedna z ostatnich publicznych egzekucji. Niedługo potem okupanci zaniechali tej procedury.
Szacunek u wroga
Wilhelm Koppe, wyższy dowódca SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie powiedział, że „Członkowie nacjonalistycznego ruchu oporu przygotowali ten zamach tak precyzyjnie, że można by go nazwać koronkową robotą”.
– Akcja Kutchera uchodzi za jedną z najtrudniejszych akcji, jakich podjęło się dowództwo AK, a jednocześnie jedną z bardziej skomplikowanych w ciągu całej II Wojny Światowej – zaznaczają żołnierze Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca, którzy kontynuują tradycje batalionu „Parasol” (wcześniejszy „Pegaz”).
Źródło: polska-zbrojna.pl
Przekaż wieści dalej!