Olbrzym i zapluty karzeł tradycjonalizmu
O hipokryzji środowisk modernistycznych długo można by opowiadać. Postaram się więc streścić wszystko na tyle, jak tylko się da.
O. Remigiusz Recław – oczywiście jezuita – wezwał w nagraniu dla portalu deon.pl, by „banować od razu” w przypadku, gdy ktoś używa słów takich, jak „ołtarz”, czy też „liturgia”. Widzimy w tym przypadku tę słynną tolerancję, otwarcie i miłość wobec tego, co „inne”. Poniżej wspomniane nagranie pełne ekumenizmu i otwartości.
O. Recław popełnia mnóstwo błędów, i to nie tylko liturgicznych. Sam nie pochodzę z rodziny tradycjonalistycznej, na Mszy świętej w Nadzwyczajnej Formie Rytu Rzymskiego byłem dwa razy w życiu. Wcześniej należałem do wspólnot, gdzie „normalną” rzeczą były uwielbienia z tzw. upadkami i Msze święte z gitarami, keyboardem, czy też bębenkami. Odejście od tego nie było łatwe, bo to właśnie taka forma była dla mnie „normalna”.
Frazą kluczową jest tutaj „dla mnie”. Bo nie jest to normalne dla Kościoła. I nie mam na myśli tutaj przedsoborowych postanowień, XII-wiecznych konstytucji, lecz postanowienia Soboru Watykańskiego Drugiego i późniejszych przepisów.
Moderniści wprowadzają w Kościele rozłam kłamiąc, że Sobór zezwolił na odstawianie cyrków w Kościele w czasie Liturgii Mszy. Nic takiego nigdy nie miało miejsca. W oficjalnej wykładni Kościoła wyraźnie jest zaznaczone, że zaleca się cały czas odprawianie Mszy świętej w języku łacińskim i przodem do Boga, nie do ludzi. Zezwala się na formę stosowaną powszechnie w dzisiejszych czasach, ale nie zezwala się na jakieś tańce (w tym machanie szmatami na kiju, co nazywa się „tańcem flagami”), gitary elektryczne, perkusje, etc. Ci, którzy twierdzą inaczej, najzwyczajniej w świecie kłamią.
Pozostaje tylko pytanie: dlaczego biskupi zezwalają na taki gwałt na Liturgii bez konsekwencji? Nie wiem, choć się domyślam.
Główną rolą kapłana nie jest bycie coachem i wodzirejem. Jego głównym zadaniem jest strzec depozytu wiary, udzielać sakramentów i dbać o Liturgię. Coachów i prowadzących imprezy jest naprawdę wiele i łatwo dzięki wyszukiwarce można takowych znaleźć. Tymczasem ja sam mam coraz większy problem ze znalezieniem i pójściem na niedzielną Mszę do kościoła, gdzie nie będzie odstawiać się dziwnych cyrków. Nie mówię o Mszy trydenckiej – chodzi mi o „zwykłą” Mszę świętą po polsku.
Na koniec chciałbym podziękować za to, że o. Remigiusz Recław – choć nie był to z pewnością jego zamiar – umacnia zainteresowanie Tradycją. Im więcej gwałtów na przepisach liturgicznych odstawia się w trakcie Mszy świętych i im głośniej epatuje się nienawiścią wobec katolików, tym więcej osób interesuje się przepisami liturgicznymi, a nawet Mszą w nadzwyczajnej formie. Tylko mnie zapytało ostatnio kilkanaście osób, czy wiem, gdzie w Warszawie mogą pójść na „łacińską Mszę”. Nie zachęcam jednak zwolenników modernizmu do takiej formy „promocji” Tradycji.
Przekaż wieści dalej!