13 kwietnia 2024
HistoriaKultura i recenzje

Hans Kloss pod lupą

Maciej Replewicz, "Stawka większa niż kłamstwo", wyd. Fronda, Warszawa 2015
Maciej Replewicz, „Stawka większa niż kłamstwo”, wyd. Fronda, Warszawa 2015

„Nie ze mną te numery, Brunner”, „Najlepsze kasztany są na placu Pigalle” czy „J-23 znów nadaje” – te zdania weszły na stałe do języka polskiego, choć używający ich często nie widzieli nawet ani jednego odcinka serialu o Hansie Klossie. „Polski Bond” doczekał się nawet własnego muzeum. Znany z publikacji dotyczących życia i twórczości Stanisława Barei, Maciej Replewicz postanowił tym razem przyjrzeć się fenomenowi, jakim niewątpliwie jest „Stawka większa niż życie”.

Skąd się wziął Hans Kloss?

Przez lata dominowały dwa, skrajne podejścia do PRL-owskich seriali. Albo się je uwielbiało, idealizując przez pryzmat dziecięcych zabaw i sympatii, albo nienawidziło równie zawzięcie zakładając, że zafałszowanie historyczne w fabule uniemożliwia dostrzeżenie w  dziele jakichkolwiek zalet.

Maciej Replewicz potrafi zachować obiektywizm i nie popada w żadną z tych skrajności. Jego „Stawka większa niż kłamstwo” opublikowana przez Wydawnictwo Fronda to rzetelna, wielopoziomowa praca, zahaczająca o kilka dziedzin. Autora interesują wszystkie aspekty związane z serialem, od początków jego powstania i możliwych inspiracji autorów, przez samych jego twórców oraz zawarte w scenariuszu treści, okoliczności nagrywania kolejnych odcinków, przejścia ich przez cenzurę i wreszcie – odzew w Polsce i na świecie.

Sporą część publikacji stanowią próby odnalezienia możliwych inspiracji, które posłużyły do stworzenia postaci Hansa Klossa, zarówno prawdziwych, jak i literackich czy filmowych. Autor przedstawia życiorysy, które, jego zdaniem, mogły wpłynąć na twórców agenta J-23. Jak się okazuje, swego czasu w PRL pojawił się nawet „Kloss – Samozwaniec”, który przez lata uparcie (i niezgodnie z faktami) podawał się za pierwowzór telewizyjnego szpiega. Idąc tropem wypowiedzi scenarzystów, Replewicz przedstawia również prawdopodobnych filmowych i książkowych protoplastów Klossa. Są wśród nich postaci nieznane już dziś szerszej publiczności, jak np. Richard Sorge. Nie zabrakło krótkiego studium z „bondologii”. Przy tej okazji autor dość dokładnie sprawdza, czy i w jakich okolicznościach Safjan oraz Szypulski mieli możliwość obejrzenia pierwszych „Bondów”, zakazanych przecież w PRL.

Skradzione życiorysy

Analizując kolejne odcinki serialu, autor stara się znaleźć w nich możliwe nawiązania do prawdziwych wydarzeń oraz realnych postaci historycznych. Badania historyczne przeplatają się z fragmentami scenariusza serialu oraz książki o Klossie, ujawniając jednocześnie różnice między wersją literacką a telewizyjną opowieści. Jak się okazuje, twórcy dość często inspirowali się realnymi postaciami, o których nie wolno było mówić głośno. Przykładowo, odcinek „Zdrada” ukazuje historię łudząco podobną miejscami do losów Blanki Kaczorowskiej, kolaborującej z Gestapo, a w późniejszych latach działającej dla Służby Bezpieczeństwa.

Niestety, o wiele częściej scenarzyści wykorzystywali życiorysy wojennych bohaterów w sposób wyjątkowo nieuczciwy. Bywało, iż postaci niewątpliwie szlachetne, jak choćby pastor Dibelius, doświadczający wielu prześladowań za przeciwstawianie się nazistom, „użyczały” swoich nazwisk serialowym schwarzcharakterom. Zdarzało się i odwrotnie: dokonania AK-owskich bohaterów wykorzystywano do tworzenia postaci, które nazywano na cześć funkcjonariuszy UB. Wynikało to głównie z faktu, iż Kloss miał być żołnierzem Armii Ludowej, a wśród członków tej organizacji zdecydowanie brakowało bohaterów o kryształowych życiorysach.

Z ekranów pod strzechy

Jak każdy serial, również „Stawka…” musiała przejść przez cenzurę. O tym, jak wyglądały tzw. kolaudacje (specjalne pokazy przed dopuszczeniem do emisji) dowiadujemy się z zamieszczonych w książce Replewicza fragmentów stenogramów.

Widzimy w nich, w jaki sposób podczas pokazów kształtowały się losy J-23 i z jakimi zastrzeżeniami stykali się twórcy serialu (o dziwo, były one dość łagodne, jak na tamte czasy). Replewicz przeprowadził również wywiad z odtwórcą głównej roli, Stanisławem Mikulskim. Rozmowa jest dołączona do książki. Niestety, aktor nie zdążył doczekać do wydania „Stawki większej niż kłamstwo”, bowiem zmarł w zeszłym roku.

Równie ważną kwestią jest dla Replewicza również oddziaływanie samego serialu i jego odbiór w społeczeństwie. W dość krótkim rozdziale (jak dla mnie, nieco zbyt krótkim) autor prezentuje, w jaki sposób „Stawka większa niż życie” wpływała na kulturę lat 70. Zainspirowała m.in. twórców przygód agenta Stirliza, tak często z Klossem porównywanego – serial radziecki okazał się jednak o wiele słabszy od polskiego. Wyróżniające się na tle innych PRL-owskich produkcji przygody J-23 stały się wyjątkowo lubiane zarówno w demoludach, jak i krajach zachodnich. Nic dziwnego, że jego scenarzyści postanowili iść za ciosem i stworzyć kolejny telewizyjny przebój – „Życie na gorąco” (który zresztą okazał się klapą). Replewicz pokazuje, jak postać Klossa stała się swoistym produktem, który przez kolejne dekady był – z lepszym bądź gorszym skutkiem – odświeżany i sprzedawany.

Niewątpliwą zaletą „Stawki większej niż kłamstwo” jest również strona edytorska. Poza przepuszczeniem kilku drobnych usterek i brakiem indeksu nazwisk nie można nic zarzucić wydawcy. Książka jest elegancko wydana, na bardzo ładnym papierze, nie rozkleja się w czytaniu, zdjęcia mają dobrą jakość i są wplecione w tekst. Mnogość aspektów poruszanych w „Stawce…” czyni ją godną polecenia – będzie ciekawą lekturą nie tylko dla miłośników przygód Hansa Klossa. Dla starszych Czytelników stanie się zapewne okazją do wspomnień i nowego spojrzenia na znany z dzieciństwa serial. Młodsi odkryją, jak w PRL próbowano manipulować historią i używano serialu, jako narzędzia propagandowego.

szkic zastrzeżony przez wydawcę kontrrewolucja.net

Przekaż wieści dalej!

Magdalena Gotowicka

Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Z wykształcenia polonistka, z zamiłowania pożeraczka filmów. Pasjonatka twórczości Tolkiena.

Więcej artykułów autora

Magdalena Gotowicka

Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Z wykształcenia polonistka, z zamiłowania pożeraczka filmów. Pasjonatka twórczości Tolkiena.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Kontrrewolucja.net