28 marca 2024
Publicystyka

Bury: Propaganda dalszej integracji UE

Jeden z antyunijnych bannerów na Marszu Suwerenności/fot. Dominik Cwikła ⓒ

Unia Europejska to nie najmłodsza organizacja. Swoje początki ma w Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali. Od samego początku ewoluuje w byty o coraz to większych kompetencjach i wpływie na państwa członkowskie.

Punktami zwrotnymi w tym procesie były traktaty z Maastricht i Lizbony, które przekształciły EWG w UE. W ten sposób ze wspólnoty gospodarczej państw europejskich organizacja przekształciła się w konfederację krajów, która już uzurpuje sobie tworzenie prawa i prowadzenie polityki. Czy to już ostatni etap? Czy istnieje jeszcze jakiś następny?

Plany integracji 

Analizowanie ewolucji UE sprawia, że ma się wrażenie, jakby polegała na wypełnianiu manifestu z Ventotene. Jest to dokument jednego z ojców integracji europejskiej, Altierego Spinellego.

Głównym postulatem aktu jest utworzenie europejskiego państwa ponadnarodowego, które przejęłoby kompetencje państw narodowych. Proces tworzenia ma odbywać się stopniowo, co ma na celu zminimalizować sprzeciw ludności.

Tę koncepcję ugruntowała wydana w 2017 r. tzw. Biała Księga UE o przyszłości Europy. Dokument Komisji Europejskiej przedstawia różne koncepcje rozwoju tejże organizacji. Jedna z nich wpisuje się idealnie w wizję Spinellego.

Głosy zza granicy 

Jeżeli mówimy o kierunku polityki UE, nasze oczy automatycznie spoglądają na poczynania Niemiec. Tajemnicą poliszynela jest dominująca rola Angeli Merkel na europejskiej scenie politycznej. Niedawno  swoją wypowiedzią rozpoczęła nową dyskusję o przyszłości Europy.

– Dziś państwa narodowe muszą, powiedziałabym, że dzisiaj powinny być przygotowane do zrzeczenia się suwerenności (…) Podstawą tego są odpowiednie decyzje parlamentów narodowych – mówiła.

Wierny współpracownik niemieckiego kanclerza, prezydent Francji Emanuel Marcon w Parlamencie Europejskim wspominał o konieczności „wynalezienia europejskiej suwerenności na nowo”.

– W obliczu wielkich wstrząsów na świecie potrzebujemy większej suwerenności niż nasza, stanowiącej jej uzupełnienie, suwerenności europejskiej – twierdził.

Wypowiedzi najważniejszych polityków w Europie jasno stawiają sprawę. Unia Europejska idzie w stronę federacji państw. Z etapu planowania i przygotowywania struktur wchodzimy w etap oswajania szerokich mas. Wypowiedź Merkel wywołała burzę. To było oczywiste. Jednak to stara sztuczka: powiedz coś kontrowersyjnego, potem jeszcze raz, a za piątym razem już nikogo to nie ruszy i  będzie można to wprowadzić w życie.

Podobną metodę stosują środowiska LGBT mówiąc głośno np. o adopcji dzieci przez związki jednopłciowe. Wracając oswajanie ostatnio wzmogło na sile i ze sceny europejskiej zeszło na polską, ale o tym później.

UE to już państwo, czy jeszcze nie? 

Polacy wyobrażają sobie UE jako organizację międzynarodową podobną do NATO, czy ONZ. Jednak czy organizacje międzynarodowe mają swój parlament, wydają swoje paszporty, negocjują umowy handlowe itd.? Nie. Państwo narodowe od Unii Europejskiej odróżnia tylko to, że ona nie ma wojska.

Śledząc wypowiedzi europejskich dygnitarzy i przywódców państw, sądzę, że to tylko kwestia czasu, kiedy będzie miała. Emmanuel Macron mocno lobbuje nad utworzeniem europejskich sił zbrojnych. Niemcom także uwolnienie się spod kurateli USA (NATO) jest na rękę. Stworzenie PESCO uwiarygadnia przypuszczenia. Niestety, Jarosław Kaczyński jest zagorzałym zwolennikiem tego rozwiązania.

A co z suwerennością? 

Wybory do Parlamentu Europejskiego do idealny czas na wspomnianą akcję oswajania ludności. Dlatego Władysław Kosiniak-Kamysz  i Jarosław Gowin proponują wpisać członkostwo Polski w UE do konstytucji, Nowoczesna w dniu flagi polskiej (sic!) postuluje ochronę prawną flagi UE itd.

Stworzenie federacyjnego państwa europejskiego oznacza dla Polski degradację do roli prowincji. Czy  Polacy tego naprawdę chcą? Przypuszczam, że nie. Jednak narracja płynąca prawie z każdej strony o braku żadnej alternatywny może doprowadzić do sytuacji, że społeczeństwo zgodzi się na utratę niepodległości. Jest to scenariusz tragiczny, ale możliwy.

UE w tej chwili to  rozpędzony pociąg, który jedzie w stronę przepaści. Możemy nic nie zrobić i wpaść z hukiem w odmęt. Możemy spróbować ciągnąć za hamulec, a jak uda się zatrzymać, to zmienić kierunek na odwrotny (chociaż to jest prawie niemożliwe).

Jest jeszcze ostatnia opcja: możemy wyskoczyć z pędzącego pociągu, trochę się potłuczemy, ale przeżyjemy. Wybór należy do nas.

szkic zastrzeżony przez wydawcę kontrrewolucja.net

Przekaż wieści dalej!

Michał Bury

Konserwatywny liberał. Interesuję się historią, naukami politycznymi i społecznymi. Zwolennik austriackiej szkoły ekonomicznej, poszanowania tradycji i pragmatyzmu w polityce zagranicznej.

Więcej artykułów autora

Śledź mnie na:
Twitter

Michał Bury

Konserwatywny liberał. Interesuję się historią, naukami politycznymi i społecznymi. Zwolennik austriackiej szkoły ekonomicznej, poszanowania tradycji i pragmatyzmu w polityce zagranicznej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Kontrrewolucja.net