25 kwietnia 2024
Kościół i wiaraPublicystyka

Jak to jest z tym Franciszkiem?

Medialni celebryci próbują robić z papieża Franciszka reformatora, krytyka biskupów i tradycyjnie pojmowanego katolicyzmu. Czy mają rację? A jeśli nie – co chcą osiągnąć?

W jaki sposób można przekabacić ludzi na swoją stronę, jeśli do tej pory byli przeciwni stawianym przez nas tezom? Jest kilka sposobów: debata publiczna, rozmowa w cztery oczy, podanie twardych argumentów, kierowanie się logicznymi przesłankami, pokazanie faktów takimi, jakimi one są. To są jednak dość kulturalne typy przekonywania, które działają jedynie wtedy, gdy jesteśmy w stanie udowodnić swoje racje. Do tego potrzeba silnego samozaparcia i kontroli własnych emocji, a z tym u lewicowych genderrewolucjonistycznych antyklerykałów jest krucho. Stosują zatem inny, prostszy model przekonywania do swoich racji i pół-prawd: biorą się za formowanie obrazu medialnego człowieka, który ma autorytet wśród znakomitej większości Polaków – papieża. Jeśli bowiem udałoby im się stworzyć z papieża człowieka otwartego na demoliberalne postulaty, jeśli uda im się wmówić społeczeństwu, iż sam papież jest przeciwny pewnym osobom i postawom w Kościele, wtedy będą mogli z pełną wolnością promować swoje wynaturzenia. Rosnąca fala nastrojów postępowych wskazuje na smutny fakt, że im się to udaje – a co za tym idzie, ludzie ulegają tworzeniu się medialnego matrixa. Chcą żyć w świecie fikcyjnym, alternatywnym, w którym papież popiera aborcje, eutanazję, in vitro, związki pederastów i inne paranoje. Pytanie brzmi: po co? Jeśli jest się katolikiem, to siłą rzeczy wyznaje się zasady katolicyzmu. Ni mniej, ni więcej – tyle jeno, ile katolicyzm naucza. Jeśli się nim nie jest, to po co tworzyć absurdalne zamieszanie naokoło postaci papieża? Odpowiedź na tak postawione pytania jest trudna, ale można ją streścić w kilku słowach: letni katolicy i lewacy chcą mieć tylko kolejne prawo, z którego korzystać nie będą i tak. Chcą stworzyć Kościół tak otwarty, że wszyscy z niego wyjdą. Bo łatwiej jest wierzyć Monice Olejnik, Robertowi Biedroniowi czy Justynie Pochanke, trudniej zaś Duchowi Świętemu, który w Kościele katolickim działa od dwóch tysiącleci. A przecież, przynajmniej w przypadku papieża Franciszka, wystarczy poszukać źródeł – ot, nic trudnego. Problem w tym, że źródła jednoznacznie obalają tezy, jakoby biskup Rzymu był reformatorem. Weźmy jako dowód ostatnie zamieszanie wokół słów Franciszka, które wywołały ostrą dyskusję na tym, ile dzieci powinien mieć katolik (co media bezwstydnie zafałszowały w taki sposób, jakby papież poparł antykoncepcję!).

Na początku warto się zastanowić, co papież powiedział naprawdę. Będę używał tłumaczenia ze strony Gościa Niedzielnego, bo jest moim zdaniem najbardziej wierne oryginałowi. Tak na marginesie: ciekawe, że sprawa tego typu i tak zakłamana wychodzi w momencie, gdy UE nakazuje wolny dostęp do pigułki wczesnoporonnej.
„Myślę, że liczba trójki dzieci w rodzinie, o której pan wspomniał – to mnie zabolało – to liczba, o której eksperci mówią, że jest ważna dla utrzymania populacji. Troje dzieci na jedną parę. Gdy ta liczba spada, wpadamy w inną skrajność, jak to się dzieje we Włoszech.” – papież podaje zagadnienie z zakresu demografii, które dotyczy przyrostu naturalnego. Aby społeczność dana mogła istnieć, a przynajmniej egzystować nie wymierając, dzieci na jedną parę musi być minimum troje. Papież powołał się więc na podstawowy problem europejski, jakim jest zbyt mała dzietność. Papież nie mówił o tym, że „odpowiedzialny rodzic wie, ile może mieć dzieci”, tylko stwierdził, że trójka na parę to minimum potrzebne do przeżycia narodu. Zaznaczył jako problem palący brak dzieci, więc to nie jest tak, że „biedna para nie może mieć dwójki, więc mają jedno”. Przeciwnie: trójka to minimum. Ten fakt uszedł dziennikarskiej analizie w głównych mediach.

„Wspominałem o kobiecie, która spodziewała się ósmego dziecka, mając już siedmioro urodzonych przez cesarskie cięcie. To jest nieodpowiedzialność. Ta kobieta mogłaby odpowiedzieć: 'Nie, ja ufam Bogu’. Ale patrzcie, Bóg daje nam środki, by być odpowiedzialnymi. Niektórzy uważają, że – przepraszam za język – aby być dobrymi katolikami, musimy być jak króliki. Nie. Rodzicielstwo odpowiedzialne. To jest jasne i dlatego w Kościele są grupy wsparcia dla małżeństw, są eksperci, są duszpasterze, do których można się zwrócić, i jest wiele sposobów, które są dozwolone i które są pomocne. Dobrze, że pan o to spytał.” – papież wypowiada się dość jednoznacznie: rodzic odpowiedzialny powinien mieć świadomość, że nie może mieć setki dzieci, a zarazem powinien dążyć do jak największej ich liczby. Mówi jednak też o tym: „Bóg daje nam środki”, „jest wiele sposobów, które są dozwolone” – ktoś z TVNu się może zastanawiał nad tym, co papież ma na myśli? „Dozwolone”, czyli jakie? Ano, naturalne metody. Nie, nie kalendarzyk – Naturalne Planowanie Rodziny. Są one zgodne z zasadami i nauczaniem Evangelium Vitae Jana Pawła II, o którym wszak papież Franciszek wspomina. Nie powinni się zatem cieszyć moderniści i lewacy – Zwierzchnik Kościoła Chrystusowego na Ziemi nie dopuścił  (i nie dopuści) antykoncepcji – zabrania tego Katolicka Nauka Społeczna, a jej papież sprzeciwić się nie może, gdyż stanowi fundament określający relacje interpersonalne w społeczeństwie katolickim i poza nim.

Jak widać, wystarczy tylko odrobina dobrej woli, a w parę chwil wszelkie kłamstwa znikają, a zakłamane cytaty przestają takie być. Z tą dobrą wolą jest jednak krucho w nieświadomym zagrożenia społeczeństwie konsumpcyjnym, otwartym tylko na to, co wygodne, poprawne z utylitarystyczną wizją świata, w ramach której nie ma ma miejsca na duchowość i wymaganie od siebie. Czy musi tak być?

szkic zastrzeżony przez wydawcę kontrrewolucja.net

Przekaż wieści dalej!

Maciej Kałek

Jestem publicystą, felietonistą, blogerem oraz studentem na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna na Uniwersytecie Opolskim. Czynny narodowiec i praktykujący katol.

Więcej artykułów autora - Strona autora

Śledź mnie na:
Facebook

Maciej Kałek

Jestem publicystą, felietonistą, blogerem oraz studentem na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna na Uniwersytecie Opolskim. Czynny narodowiec i praktykujący katol.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Kontrrewolucja.net