14 marca 2024
HistoriaKościół i wiaraPublicystykaRodzina

Maciejewska: Czas wyprowadzić sześciobarwny sztandar

Z ust zwolenników LGBT nad wyraz często padają słowa o potrzebie „tolerancji” i „akceptacji” tzw. osób LGBT. Wszelkie głosy racjonalnej krytyki odbierane są jako atak i „mowa nienawiści”. Tymczasem rzeczywistość zdaje się zaprzeczać głównym tezom ideologii gender, która za cel obrała sobie stworzenie nowego człowieka, wolnego od „stereotypów kulturowych” i „tradycyjnych modeli płci”.

Sześciobarwny sztandar/Fot. Pixabay
Sześciobarwny sztandar/Fot. ilustracyjne/fot. Pixabay

Melford Spiro, amerykański antropolog kultury i psychoanalityk żydowskiego pochodzenia w latach 1951-1975 badał pokolenie Żydów wychowane w kibucach założonych na początku lat 20. – kolektywach, w których dzieci pozbawiano opieki rodziców, rozdzielano rodzeństwa według wieku i przekazywano do domów dziecka, w których opiekę sprawowali zmieniający się wychowawcy.

Kobiety „uwalniano” od jarzma domowych obowiązków, urządzając wspólne kuchnie, pralnie, jadalnie i dawano im możliwość awansów zawodowych. Jednocześnie rodziny pozbawiano prawa do wspólnego mieszkania. Jednym słowem, wprowadzano model „wychowania równościowego”, żeby zlikwidować wszelkie role społeczne, jak twierdzono, warunkowane jedynie przez kulturę.

Po 30 latach obserwacji Spiro doszedł jednak do wniosków, które zaskoczyły nawet jego, ponieważ początkowo był zwolennikiem tezy o społecznej konstrukcji płci. Okazało się, że zróżnicowane role płciowe są pierwotne w stosunku do kultury.

Kobiety wychowane w kibucach w okresie, kiedy same zostały żonami i matkami, przeprowadziły rewolucję, a w zasadzie kontrrewolucję – „kontrrewolucję sabra”. Zbuntowały się przeciwko „równościowemu wychowaniu”. Członkowie kibuców odrzucili kolektywne wychowanie dzieci, a kobiety zmusiły mężów do wybudowania pokoi dla dzieci w domach. Zmiany zaszły także w obszarze wyglądu zewnętrznego – kontrrewolucjonistki zaczęły podkreślać swoją kobiecość – oraz preferencji zawodowych: kobiety zaczęły unikać pozycji kierowniczych, zaczęto za to podkreślać istotne znaczenie matki w wychowaniu dzieci.

Melford Spiro w 1979 roku opublikował książkę „Gender i kultura”, w której przedstawił wyniki prowadzonych przez kilkadziesiąt lat badań. Opisał wpływ zachowań i preferencji dzieci o różnych płciach biologicznych, które były wychowywane w identycznych warunkach. Zbadał również kontrrewolucję sabra.

– Naukowe podstawy obydwu studiów są niepodważalne. Wprawdzie wiele moich wniosków było ostro krytykowanych, ale żaden z krytyków nie zakwestionował wyników badań. Dlaczego zatem studium to jest ignorowane? Moim zdaniem dlatego, że jego wyniki kwestionują podstawowe tezy woman- i gender studies – pisał Spiro we wstępie do swojej pracy.

Z jego badań wynika bowiem, że dziewczynki i chłopcy wykazują zdecydowanie różne cechy osobowe i maja preferencje właściwe swoim płciom biologicznym.

Gender w praktyce

W międzyczasie zafałszowania rzeczywistości dopuścił się seksuolog John Money. To on w 1955 roku wprowadził pojęcie „gender role” – społeczno-kulturowej roli płci. W 1966 roku poszerzył terminologię o „gender identity” – kulturową tożsamość płciową.

Money definiował „gender role” jako „wszystko, co osoba mówi lub czyni, aby ujawnić się jako posiadacz statusu, odpowiednio, chłopca lub mężczyzny, dziewczynki lub kobiety”. – Pojęcie to zawiera w sobie seksualność, lecz nie ogranicza się do seksualności interpretowanej w sensie erotycznym – zaznaczał.

Money, na prośbę rodziców, zajął się także przypadkiem jednego z bliźniaków, któremu w 1966 roku w Kanadzie w wyniku błędu lekarskiego uszkodzono narządy płciowe. Money zmienił płeć chłopca zarówno chirurgicznie, jak i długotrwałą terapią hormonalną. Nadano mu imię Brenda i przez kilkanaście lat wychowywano jako dziewczynkę. W wieku 13 lat dziecko popadło w głęboką depresję i zagroziło popełnieniem samobójstwa. Ostatecznie podjęło także decyzję o przejściu odwrotnej kuracji i przybrało imię David.

Money prowadził obserwacje tego przypadku i od samego początku w czasopismach naukowych publikował wieści o swoim sukcesie. Tego stanu nie zmienił nawet fakt zamknięcia w 1979 roku jego kliniki. W USA do dziś istnieją grupy samopomocowe ofiar jego eksperymentów. Za to propaganda feministyczna i homoseksualna korzysta nadal z opisów jego „sukcesu”.

Money w swojej karierze propagował także pedofilię, seks grupowy, biseksualizm, czy aktywność seksualną dzieci. Bliźniaków, Davida i jego brata, także zmuszał do symulacji stosunków seksualnych.

Ostatecznie David Reimer popełnił samobójstwo w 2004 roku, po stracie pracy i separacji, której zażądała jego żona. Dwa lata wcześniej życie odebrał sobie jego brat cierpiący na schizofrenię.

Tęczowa zaraza

Wyniki obydwu eksperymentów pokazują sprzeczność założeń genderyzmu z rzeczywistością. Nawet zadeklarowani homoseksualiści otwarcie odcinają się od ruchu LGBT i organizowanych przez niego akcji – m.in. marszy równości – promujących sześciobarwną ideologię.

Lewackie „autorytety” przekonują jednak, że nie istnieje żadna „ideologia gender”, a wszelkie wysuwane przez nich postulaty mają na celu jedynie walkę o „równe prawa osób LGBT”, którzy są nową mutacją uciskanej klasy społecznej. Warto przypomnieć, że ideologia, według Encyklopedii PWN, to „pojęcie występujące w filozofii i naukach społecznych oraz politycznych, które określa zbiory poglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata”.

Co więcej, coraz bardziej słyszalne stają się głosy zadeklarowanych homoseksualistów, którzy odżegnują się od sześciobarwnych sztandarów. „Walka o prawa osób LGBT” w istocie jest próbą dokończenia tego, co swój początek miało w szkole frankfurckiej, poprzez rewolucję seksualną lat 60. i dalszy marsz przez instytucje.

Dowodem na to jest choćby postać YouTubera jakuboski76, zadeklarowanego homoseksualisty. Przyznał on, że doświadczył wiele agresji i ataków ze strony aktywistów LGBT. Co kuriozalne, określono go nawet mianem homofoba.

Myśliciele ze szkoły frankfurckiej upatrywali wroga już nie w kapitalizmie, lecz w zachodniej kulturze. W związku z tym postanowili odrzucić „ortodoksyjny marksizm” i przekształcić go w nową postać. Celem stało się opanowanie kultury i edukacji. Owoce tej mutacji zbieramy do dziś i wiele wskazuje na to, że kontrrewolucja, rozumiana jako przywracanie porządku, będzie długotrwałym procesem, a przede wszystkim musi być procesem dogłębnym.

Po stanowczych słowach metropolity krakowskiego, arcybiskupa Marka Jędraszewskiego jak grzyby po deszczu wyrosły lewackie „autorytety” przedstawiające się w roli ekspertów od nauczania Jezusa Chrystusa, którzy twierdzą, że Kościół się od niego oddala.

– Dzisiaj już wiemy, że czerwona zaraza po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska i bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha – neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa – mówił w 75. rocznicę Powstania Warszawskiego arcybiskup Marek Jędraszewski.

Jako jedna z pierwszych atak na Kościół (systematycznie zresztą powtarzany), ze szczególnym uwzględnieniem osoby arcybiskupa Jędraszewskiego, przypuściła warszawska radna Agata Diduszko-Zyglewska. Polityk nawoływała do apostazji, której – jak przyznała – osobiście dokonała „już jakiś czas temu”.

– Jędraszewski jest wiceszefem Episkopatu co oznacza, że podżega do nienawiści i przemocy wobec osób LGBTQ jako przedstawiciel najwyższych władz polskiego kościoła. Jest oficjalnym głosem Kościoła – przekonywała.

Jednocześnie autorytatywnie wypowiedziała się na temat nauczania Jezusa Chrystusa. – [Apostazja – przyp. red.] To jedyny formalny sposób na wypisanie się z tej instytucji, do której większość z nas zapisano pomimo naszej woli a która obecnie w swoim przekazie nie ma nic wspólnego z nauczaniem Jezusa zawartym w Nowym Testamencie – czytamy dalej.

Tymczasem Kościół wzywa do traktowania osób o skłonnościach homoseksualnych z „szacunkiem, współczuciem i delikatnością”. Jednocześnie ukazuje zagrożenia wynikające z genderyzmu, który jest sprzeczny z naturą ludzką.

szkic zastrzeżony przez wydawcę kontrrewolucja.net

Przekaż wieści dalej!

Marta Maciejewska

Absolwentka politologii, dziennikarka, konserwatystka, antyfeministka. Najlepiej czuję się w zaściankowym ciemnogrodzie.

Więcej artykułów autora

Marta Maciejewska

Absolwentka politologii, dziennikarka, konserwatystka, antyfeministka. Najlepiej czuję się w zaściankowym ciemnogrodzie.

2 komentarze do “Maciejewska: Czas wyprowadzić sześciobarwny sztandar

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Kontrrewolucja.net