3 kwietnia 2024
Publicystyka

Terroryści i deja vu

foto: Freeimages.com
foto: Freeimages.com

Stając przed zadaniem skomentowania Paryskiej tragedii, odczuwam niejakie deja vu. Wynika to z faktu, że po raz kolejny muszę powtórzyć to, co już mówiłem.

Gdy dwa lata temu muzułmańscy terroryści zaatakowali centrum handlowe w Nairobi, sekretarz generalny Interpolu, pan Ronald Noble, ostrzegał, że należy się spodziewać większej ilości ataków na „cele miękkie”. To jest takie, gdzie stosunkowo niskim kosztem (człowiek z karabinem) można uzyskać stosunkowo duże efekty (duża ilość ofiar i medialny rozgłos).  Dlatego Ronald Noble zasugerował, że Państwa powinny przemyśleć swoją politykę, dotyczącą uzbrajania swoich obywateli.  Od tamtej wypowiedzi minęły dwa lata, podczas których mogliśmy przekonać się o trafności tych słów. Widzieliśmy, jak terroryści masakrują redakcję lewicowej gazety, jak strzelają na ulicach Stambułu i Kopenhagi. I, niestety, mam niejasne przeczucie, że to kwestia miesięcy, jeśli nie tygodni, gdy przyjdzie mi przypomnieć słowa Ronalda Noble’a ponownie.

Problemem jest, że Komisja Europejska zechciała przyjrzeć się polityce uzbrajania własnych obywateli. Niestety, doszła do zupełnie innych wniosków, niż zaszufladkowany jako „człowiek gun-lobby”- Ronald Noble. Postanowiła jeszcze bardziej przyspieszyć pracę nad zmianami w prawie tak, by jeszcze bardziej rozbroić Europejczyków.

Zakazana ma być broń samopowtarzalna. Trudno nie odnieść przy tym wrażenia, że dla Komisji Europejskiej komfort pracy terrorysty jest bardzo ważny. Ostatecznie to jemu będzie łatwiej uderzać, gdy wszystkie cele będą „miękkie”. Argumentują to oczywiście „lepszą kontrolą nad bronią”. Czy ma to jakikolwiek sens? Czy jest szansa kontrolować rynek broni nielegalnej?

Skąd terroryści biorą broń?

Podstawowym rezerwuarem są Bałkany, gdzie wciąż zgromadzone są znaczne zapasy broni z ostatnich wojen. Nie tylko pojedyncze kałasznikowy, zachomikowane na strychu przez ludzi, którzy wojnę widzieli z bliska i nie mają ochoty tego doświadczenia powtarzać, ale i potężne arsenały zgromadzone przez tamtejsze grupy przestępcze zebrane w czasie, gdy broni nikt się nie był w stanie doliczyć. Analogicznie więc należy oczekiwać, że podobne rezerwy organizują dziś grupy przestępcze na Ukrainie. Jest to broń, która jeszcze latami będzie krążyć w nielegalnym obiegu, poza zasięgiem Komisji Europejskiej, która będzie zbyt zajęta rozbrajaniem ludzi, którzy broń posiadają legalnie.

Drugą metodą pozyskiwania broni jest jej rozdekowanie, czyli naprawa/dorobienie elementów uszkodzonych podczas pozbawiania broni cech użytkowych. Walka z tym zjawiskiem jest z góry skazana na niepowodzenie. W epoce numerycznie sterowanych obrabiarek, przeciętny warsztat ślusarski jest w stanie uruchomić masową produkcję broni maszynowej. Zapewne nie tak trwałej, jak ta z „oficjalnych” fabryk, ale dla celów przeciętnego terrorysty czy bandyty zupełnie wystarczająca. Nie należy też zapominać o broni przysyłanej przez ISIS (i nie tylko). Po upadku Kadafiego w Libii rozgrabiono wojskowe magazyny, zaś w Syrii wiele amerykańskich baz wpadło w ręce wroga wraz z uzbrojeniem. Przerzucenie tej broni do Europy wcale nie jest większym problemem, niż przerzucenie tam ludzi.

Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że ISIS rezygnuje z przerzucenia tradycyjnego wojskowego kałasznikowa z Afryki do Europy tylko dlatego, że Europa zabroni mi posiadania małego karabinka. Natomiast potrafię sobie wyobrazić radość terrorystów na wieść o tym, że Komisja Europejska zadbała o ich komfort pracy, pilnując, by nawet po kolejnych zamachach Europejczycy nie mogli się samodzielnie przygotować na następne. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że UE upadnie, zanim zdoła przeforsować te zmiany.

I warto zapamiętać jedno: licealista z dostępem do Internetu, z rzeczy dostępnych w sklepach, za około 50 zł jest w stanie zrobić bombę zegarową. Państwo, które obiecuje, że nas przed tym obroni po prostu kłamie. Dlatego nie warto poświęcać swojej wolności w imię państwowych gwarancji bezpieczeństwa.

szkic zastrzeżony przez wydawcę kontrrewolucja.net

Przekaż wieści dalej!

Rafał Kawalec

Urodzony w 1980 r. w Tarnowie, wychowany pod Kielcami. Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Obecnie mieszkam na Śląsku. Z wykształcenia inżynier budowlany, zaś z zamiłowania strzelec i kolekcjoner broni. Członek zarządu Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni, ruchu Firearms United oraz współzałożyciel Śląskiego Stowarzyszenia Miłośników Broni. Szczęśliwie żonaty.Na portalu piszę pod hasłem "Prawo do broni".

Więcej artykułów autora

Rafał Kawalec

Urodzony w 1980 r. w Tarnowie, wychowany pod Kielcami. Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Obecnie mieszkam na Śląsku. Z wykształcenia inżynier budowlany, zaś z zamiłowania strzelec i kolekcjoner broni. Członek zarządu Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni, ruchu Firearms United oraz współzałożyciel Śląskiego Stowarzyszenia Miłośników Broni. Szczęśliwie żonaty.Na portalu piszę pod hasłem "Prawo do broni".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Kontrrewolucja.net