28 marca 2024
Publicystyka

Warto być ojcem? Ojcostwo okiem feministki

foto: Pixabay.com
foto: Pixabay.com

Za nami Dzień Matki, otrąbiony i uczczony wszędzie, gdzie się dało. Przed nami Dzień Ojca. Niby każdy z nas wie, że takie „święto” istnieje ale chyba ciągle trudno nam się do niego ustosunkować. A może problemem jest stosunek do samego ojcostwa?

Wiek Piotrusia Pana

Wiek XXI to wiek kryzysów i nie zawsze są to kryzysy rozwojowe. Ja pochylę się dziś nad jednym z nich: kryzysem męskości i ojcostwa. Bo prawie każdy z nas ojca posiada. Ale ile osób z ręką na sercu może powiedzieć, że ojcu ufa, że może na niego liczyć, że odegrał on bardzo ważną i pozytywną rolę w ich życiu?

Cóż, bywa z tym kiepsko. A sytuacja pod pewnymi względami zdaje się ciągle pogarszać. Coraz więcej jest Piotrusiów Panów – mężczyzn, którzy nie chcą dorastać. Unikają oni dojrzałości, odpowiedzialności i ojcostwa. Czy to w sposób fizyczny czy to emocjonalny. A kobiety im to wiele razy ułatwiają, powtarzając, że chcą o sobie decydować, że chcą zrównania praw. I tracą na tym wszystkie trzy strony: mężczyzna-ojciec, kobieta-matka oraz dziecko.

Wrobiony w ojcostwo

Co jakiś czas czytając artykuły na różnych portalach (czasem także plotkarskich) spotykam się z wypowiedziami młodych mężczyzn, którzy boją się, że zostaną wrobieni w ojcostwo. Jak takie wrobienie wygląda? Zapewne niegodziwe, podstępne kobiety napadają na biednych mężczyzn w ciemnych zaułkach i wyłudzają od nich spermę. A po kilku miesiącach odszukują nieszczęśników, żeby im oświadczyć, że dokonały inseminacji, niedługo urodzą dziecko, a facet będzie musiał na nie płacić alimenty.

A, nie wróć. To nie scenariusz czarnej komedii. W praktyce wygląda to raczej tak: mężczyzna podejmuje współżycie z kobietą. Czasami jest to dopiero co poznana niewiasta, czasami dziewczyna, narzeczona lub nawet żona. Dość powiedzieć, że współżycie jest, a refleksji nad jego konsekwencjami brak. Mężczyzna tak łatwo zapomina, że akt seksualny może być początkiem nowego życia. I po kilku tygodniach mamy „zdziwkę” – no jasne, że „on się z nią przespał”. Ale jak to może być, że ona jest w ciąży?! On żadnego dziecka nie planował, on dziecka nie chciał. Ta wredna baba go wrobiła.

Mężczyzna nie czuje się odpowiedzialny za konsekwencje swoich działań, nie chce przyjąć odpowiedzialności za swoje dziecko. Nie mówię, ze wszyscy mężczyźni są właśnie tacy. Jednak takie sytuacje zdarzają się na tyle często, że o problemie trzeba głośno powiedzieć.

„Ojcze nasz, który jesteś…?”

O roli ojca w życiu dziecka napisano wiele rozpraw i dzieł (należy do nich m.in. moja praca magisterska). Poza spłodzeniem dziecka i zapewnieniem mu środków do godnej egzystencji (te dwie role wydają się bardzo oczywiste), do zadań ojca należy wprowadzenie dziecka w mechanizmy życia społecznego i w relację z Bogiem.

Tak, o dziwo, w rozwoju religijności dziecka ważniejszą rolę odgrywa ojciec niż matka. Po pierwsze, ojciec jest jakby archetypem Boga: kochający, hojny, ale też wymagający. Po drugie, jeśli dziecko widzi swojego silnego i mądrego tatę, który zwraca się z ufnością i pokorą do kogoś większego niż on sam, to niemal automatycznie też przyjmie taką postawę.

A jeśli ojca nie ma lub jest ojciec obojętny, wycofany, agresywny i okrutny? Wtedy dziecko automatycznie przez pryzmat wypaczonego obrazu ojca przyjmie wypaczony obraz Boga. Boga, któremu obojętny jest ludzki los. Boga, którego cieszy ludzkie cierpienie. Boga, z którym nie można nawiązać relacji. Młodzież odchodząca od Kościoła to m.in. wątpliwa zasługa niedojrzałych ojców, którzy nie potrafili ukazać dzieciom czym jest wiara i zaufanie Bogu. A skala tego zjawiska jest na prawdę duża.

Drugi narożnik ringu

Kobiety tak często narzekają na swoich mężczyzn, że to wieczni chłopcy, że nie można im zaufać, że nie mają w nich oparcia. Czasami jednak same są sobie winne. Tak, wiem, takie stwierdzenie to kij w mrowisko. Ale pochylmy się nad nim przez chwilę.

Mamy młodego mężczyznę, który chce sobie z życia korzystać. Wiąże się on z młodą kobietą, która myśli trochę do przodu: o małżeństwie i dzieciach. Ale on jeszcze nie chce, nie jest gotowy zostać mężem i ojcem. Najpierw spróbujmy razem pomieszkać, znajdźmy lepszą pracę, poimprezujmy trochę, podróżujmy. Oczywiście, wszystko ma swój czas oraz porządek i branie ślubu w sytuacji, gdy się kogoś zna kilka miesięcy lub gdy na dobrą sprawę nie ma się środków do utrzymania, to niezbyt mądry pomysł. Ale odwlekanie założenia rodziny i trwanie latami w sytuacji „jesteśmy ze sobą na próbę” to bardzo wygodna sytuacja dla wiecznego chłopca.

I może się okazać, że sytuacja będzie tak komfortowa, że mężczyzna zechce w niej pozostać. A kobieta zgodzi się na to, żeby on tylko jej nie porzucił. A może on zmieni zdanie? Może za miesiąc? Może za 3 lata? Tylko, że skoro mu tak dobrze to po co coś zmieniać?

Kobieto! Wymagaj od swojego mężczyzny! Wymagaj, by traktował cię poważnie! Wymagaj by zachowywał się odpowiedzialnie! Jeśli zechcesz z nim poważnie porozmawiać o małżeństwie i dzieciach, a on zacznie grozić, że cię rzuci jeśli nie przestaniesz mu truć, to Ty otrzymujesz sygnał alarmowy, że kiepski z niego materiał na męża i ojca. Jeśli jesteś w ciąży i boisz się o tym powiedzieć chłopakowi/narzeczonemu/mężowi w obawie, że on zareaguje ucieczką lub agresją, że obwini Cię o „wpadkę” to wniosek jest chyba jasny: nie najlepiej wybrałaś towarzysza życiowego.

Oczywiście, nigdy nie jest za późno, człowiek całe życie się uczy, kształtuje swój światopogląd i postawy. Tyle, że im jest starszy, tym trudniej mu to przychodzi. Kobieto, dziewczyno – spójrz na swojego mężczyznę już dziś i zadaj sobie pytanie: czy jest to odpowiedni materiał na ojca Twoich dzieci? Czy chciałabyś, żeby Twoi synowie byli do niego podobni? Jeśli tak, to masz wielkie szczęście. Jeśli nie, to albo zmobilizuj swego „chłopca” by podjął decyzję o wkroczeniu w wiek męski ze wszystkimi tego konsekwencjami albo poszukaj innego kandydata na towarzysza życia. Absolutnie nie rób z siebie męczennicy, trwającej przy „wiecznym chłopcu” i ponoszącej całą odpowiedzialność za wasz związek i za wasze dzieci. Bo to nie jest ani emancypacja, ani feminizm. To jest tylko głupota.

A mi się marzy taka społeczna kampania…

Wierzę, że są wśród nas ojcowie z prawdziwego zdarzenia. Tacy, którzy kochają matki swoich dzieci, dając tym samym potomstwu bezpieczne i stabilne środowisko wychowawcze. Którzy zarabiają na utrzymanie swoich rodzin, ale po pracy znajdą czas, żeby z dzieckiem porozmawiać, pomóc mu w odrabianiu lekcji. Ojcowie, co w weekend albo podczas urlopu zabierają swoje dzieci na spacery i wycieczki, a w niedzielę zgarniają cała rodzinę na Mszę świętą. Mężczyźni, którzy mają swoje zainteresowania i pasje, ale to rodzina jest dla nich najważniejsza.

Marzy mi się taka kampania społeczna: mężczyźni w różnym wieku (30 – 50 lat), wykonujący różne zawody (np. mechanik samochodowy, ratownik medyczny, prezes dużej firmy, zawodowy alpinista) stają przed kamerą i w 2-3 zdaniach opowiadają o swojej pracy, o swoich pasjach, o ważnych rzeczach, które robią. I kończą swoje wypowiedzi następująco: „Jestem dumny ze swojej pracy/z tego, że pomagam ludziom. Ale moja największa dumą, jest to, że jestem dobrym ojcem. Dla moich dzieci chcę uczynić świat lepszym.” Chciałabym to zobaczyć.

Chciałabym, żeby zobaczyły to kobiety, którym się wydaje, że tak już musi być, że to one wychowują dzieci, a mężczyźni to przeważnie dawcy spermy i płatnicy alimentów. Chciałabym, żeby zobaczyli to mężczyźni, którym się wydaje, że ojcostwo to balast, a świat ma wiele ciekawszych rzeczy do zaoferowania.

Warto być ojcem!

Ojcostwo to temat-rzeka. Nie łudzę się, że udało mi się go w powyższym tekście rozgryźć. Ale trzeba o nim mówić, a Dzień Ojca to dobra okazja ku temu. Pozwolę sobie zakończyć życzeniami: Drodzy panowie, obyście dostrzegli, że bycie dobrym mężem i ojcem to najlepsza kariera i największy sukces jaki możecie osiągnąć. Drogie panie, oby wasi mężczyźni docenili piękno i powagę „tacierzynstwa” i, ramię w ramię z wami, wychowywali dzielnych synów i piękne córki.

szkic zastrzeżony przez wydawcę kontrrewolucja.net

Przekaż wieści dalej!

Ewelina Jędrasik

Umiarkowana feministka. Doradca rodzinny z wykształcenia, obecnie pracuję jako opiekunka osób starszych za granicą. Z zamiłowania artystka. Interesuję się po trosze: muzyką (zwłaszcza śpiewem głosem otwartym), poezją, rękodziełem, teatrem, a także książkami oraz filmami kryminalnymi i si-fi.

Więcej artykułów autora

Ewelina Jędrasik

Umiarkowana feministka. Doradca rodzinny z wykształcenia, obecnie pracuję jako opiekunka osób starszych za granicą. Z zamiłowania artystka. Interesuję się po trosze: muzyką (zwłaszcza śpiewem głosem otwartym), poezją, rękodziełem, teatrem, a także książkami oraz filmami kryminalnymi i si-fi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Kontrrewolucja.net