Czy istnieje „gen homoseksualizmu”?
– Co sprawia, że w ostatnich latach wielu młodych ludzi bierze udział w tak zwanych „tęczowych pochodach”? Jedni ograniczają̨ się̨ do paradowania z tęczową torbą lub flagą, inni zaczynają̨ chodzić za rękę z partnerem tej samej płci lub twierdzą, że są mężczyzną w ciele kobiety bądź też kobietą w ciele mężczyzny – pisze dr Anna Mandrela we wstępie do książki Wiktora Łysowa „Retoryka ruchu LGBT w świetle faktów naukowych”.
– Lewicowe media przekonują̨ nas, że jest to coś normalnego. Każdy, kto występuję przeciwko promocji tego typu postaw, zostaje nazwany „homofobem”, siewcą „mowy nienawiści”, a nawet „faszystą”. Z tego powodu zapewne książka W. Łysowa wywoła falę krytyki i zostanie uznana za „homofobiczną”. Jednak treść́ tekstu, który mają Państwo przed sobą̨, nie jest oparta na emocjach, ale na naukowych faktach. Nie znajdujemy tu nienawiści do konkretnych osób, ale próbę̨ zrozumienia problemu. Autor pyta, czy skłonności homoseksualne są wrodzone, czy też nabyte i wykazuje, że nie istnieje coś takiego jak „homoseksualny gen”. Łysow zauważa, że wśród samej społeczności LGBT z krytycznymi komentarzami stykały się te osoby, które twierdziły, że ich orientacja jest wynikiem wyboru, a nie uwarunkowań́ biologicznych. Autor obala również̇ mit o homoseksualizmie zwierząt oraz o tym, że osoby homoseksualne miałyby stanowić́ aż̇ 10 proc. populacji – czytamy.
Więcej o książce można przeczytać na stronie Wydawnictwa 3DOM.
Przekaż wieści dalej!