Wandalizm i oszustwo – metody walki z ruchem pro-life
Neofeministkom, które uważają możliwość mordowania nienarodzonych dzieci za „prawo człowieka”, wciąż przeszkadzają plakaty Fundacji Pro. Aby je zniszczyć, posuwają się nawet do oszustwa i dzwonią do władz lokalnych, podszywając się pod matki rzekomo „straumatyzowanych” plakatami małych dzieci.
Przeciwnicy plakatów pokazujących prawdę o tzw. „aborcji” często powołują się na argument, iż drastyczne obrazy w przestrzeni publicznej mogą wywołać uraz psychiczny u dzieci. Przypominają o zgłoszeniach oburzonych mieszkańców, w tym rodziców. Jak się okazuje, zgłoszenia te mogą być zwyczajnym oszustwem. Zwolenniczki mordowania dzieci bez skrępowania podszywają się bowiem pod rodziców straumatyzowanych widokiem plakatu dzieci. „012 267 03 03 to jest nr rady dzielnicy, dzwonimy jutro 9-15, jako oburzeni mieszkańcy. Ja się wcielam w role oburzonej matki 5 letniej coreczki, ktora dostala paranoi i nie mogla spac w nocy :D (smiech przez lzy) [pisownia oryg. – red.]” – zapowiada oszustwo druga z kobiet, sugerując pozostałym podobne działanie.” Numer wskazuje, iż chodzi o Kraków.
Panie zaplanowały również zniszczenie plakatów przez oblanie je farbą. „Po prostu oblejmy to farba. Zróbmy nocna akcje [pisownia oryg. – red.]” – proponuje jedna z użytkowniczek. Kolejne włączają się z ochotą. „Skoro nikt nie stoi po naszej stronie, to musimy wziąć sprawę w swoje ręce, bo ile można?” – komentuje inna. Padają propozycje użycia drabiny. „Drabina raczej odpada, zejście z takiej w razie czego nie jest ani szybkie, ani bezpieczne. Najlepszym wyjściem byłoby właśnie coś do strzelania ;)” – pisze ktoś inny.. Pojawiają się pomysły użycia pistoletu do paintballa, baloników czy nawet prezerwatyw (sic!) wypełnionych farbą.
To nie pierwsza podobna akcja neofeministek. W kwietniu lewicowe media rozdmuchały sprawę rzekomego protestu wiernych w reakcji na list biskupów o świętości życia ludzkiego. Jak się wkrótce okazało, cały protest był zaplanowaną akcją uczestniczek grupy „Dziewuchy dziewuchom”, które po prostu udawały wiernych uczestniczących we Mszy św. (TUTAJ oraz TUTAJ).
„Zastanawialiście się, skąd biorą się te wszystkie dzieci, które po ujrzeniu naszych plakatów nie mogą spać? Ten screen z grupy aborcyjnej, w której feministki debatują, co zrobić z plakatem reklamującym akcję „Zadzwoń do posła”, wiele wyjaśnia” – piszą administratorzy facebookowego profilu Fundacji Pro. I rzeczywiście tak jest.
MGOT
Przekaż wieści dalej!