Boże Ciało w Londynie i piękne świadectwo wiary
– Okazanie publicznie naszej miłości do Jezusa Chrystusa może dać nam wielką wewnętrzną siłę – tymi słowami Mary O’Regan, dziennikarka brytyjskiego „Catholic Herald”, opisuje procesję Bożego Ciała, która odbyła się w centrum Londynu.
Procesja Eucharystyczna może przynieść cudowne rezultaty. Przykład pochodzi z Marsylii. Latem roku 1722 wybuchła tam epidemia tyfusu, przywleczonego przez chorych marynarzy przybyłych z portów Lewantu. Przeszło 40 tys. mieszkańców padło ofiarą zarazy. Ogarnięci paniką lekarze nie potrafili w żaden sposób opanować choroby, kapłani nie nadążali z sakramentalną posługą niesioną chorym i konającym. Biskup Marsylii Belzunce postawił wszystko na jedną kartę: powierzył miasto Najświętszemu Sercu Pana Jezusa oraz zarządził publiczne modlitwy wiernych połączone z procesją eucharystyczną.
Ogrom tragedii i szalejąca zaraza skłoniły mieszkańców Marsylii do poważnego potraktowania procesji, która stała się też okazją do wielkiej publicznej modlitwy przebłagalnej. Lud za sprawą posługi gorliwego biskupa błagał Bożą Opatrzność o ratunek i oddalenie nieszczęścia od miasta.
Następujące po sobie zdarzenia dla osób wierzących zasługiwały z pewnością na miano cudu. W krótkim czasie po zakończeniu nabożeństw i procesji lekarze zorientowali się, że radykalnie spadła liczba nowych przypadków zachorowań, a chorujący powoli zaczynają wracać do zdrowia. Przez 6 tygodni po modlitwach i procesji eucharystycznej nikt w Marsylii nie umarł na tyfus.
– Mając przed oczami tylko ten jeden z wielu historycznych cudów Eucharystycznych, powinniśmy zacząć gorliwiej uwielbiać Najświętsze Serce Pana Jezusa. Mamy teraz czerwiec, miesiąc tradycyjnie poświęcony Jego Najświętszemu Sercu, kolejna procesja odbędzie się w nadchodzącą sobotę – pisze angielska dziennikarka.
– Tu u nas w Londynie procesję prowadził kard. Vincent Nichols – relacjonuje O’Regan. – Przebiegała ona spod kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP na Farm Street i skończyła się w kościele Św. Jakuba przy Placu Hiszpańskim (St. James’s Spanish Place). Cokolwiek wydarzy się jeszcze w naszej części świata, procesja Bożego Ciała będzie okazją, aby Nasz Pan był w Najświętszym Sakramencie widoczny dla całej społeczności. Krącząc za kapłanem, który pod baldachimem w swoich dłoniach niesie monstrancję, okazujemy tym samym publicznie naszą miłość do Chrystusa i wiarę w Jego realną obecność w Hostii Św. Robimy to w sposób najbardziej otwarty, tak jak tylko potrafimy – relacjonowała uczestnicząca w procesji Mary O’Regan.
– Niektórzy z moich przyjaciół stwierdzili, że boją się ryzyka wzięcia udziału w procesji – szczerze mówiła młoda Angielka. – Przestraszyli się, że jeśli zostaną sfotografowani i ich zdjęcia będą w internecie, koledzy z pracy doniosą o tym szefom, którzy będą ich traktować jak ludzi niepoważnych, odprawiających jakieś „czary-mary”. Ale prawdziwym powodem, dla którego idąc za monstrancją publicznie pokazujemy naszą miłość do Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, jest to, że nie czynimy tego dla własnej korzyści, ale przede wszystkim dla dobra dusz ludzi, którzy są świadkami tej procesji. W Marsylii lud błagał o cud zakończenia siejącej śmierć i grozę epidemii. Dziś, w dobie ogromnego postępu medycyny, nie musimy martwić się o takie rzeczy. Możemy jednak modlić się za chore dusze ludzi, którzy potrzebują miłości naszego Pana, aby stawali się lepsi. Pragniemy, żeby ludzie widzieli nasze nabożeństwo do Pana Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, w nadziei, że nasza szczera wiara będzie dla nich przykładem – wyznała Mary O’Regan.
Mug/catholicherald.co.uk
Przekaż wieści dalej!