Debalcewo wzięte
Ukraińcy opuszczają pozycje w okolicach strategicznego miasta Debalcewo. Separatyści zwyciężyli bój o to ważne miasto. Możliwe, że atakiem sił antyrządowych wspieranych przez rosyjskie czołgi dowodził także rosyjski generał. Na chwilę obecną nie można oszacować dokładnych strat.
Debalcewo wzięte. Kocioł zakończył się porażką Ukraińców. Strona rządowa twierdzi, że armia ukraińska wycofuje się w sposób uporządkowany. – Już 80 proc. żołnierzy ukraińskich wycofało się z Debalcewa. To planowy odwrót z bronią – poinformował wczoraj prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Według informacji sztabu, z rejonu Debalcewa wycofało się w środę ok. 2,5 tys. ukraińskich żołnierzy, 50 bojowych wozów piechoty, 15 czołgów i około 140 innych pojazdów. Ciężki sprzęt, którego armia nie mogła zabrać, został zniszczony.
Zupełnie inaczej opisują sytuację separatyści. Według nich wojsko opuszcza miasto chaotycznie: w cywilnych ubraniach i prywatnymi samochodami. Szef parlamentu Donieckiej Republiki Ludowej, Andriej Purgin twierdzi, że w mieście nadal uwięzieni są ukraińscy żołnierze. Za jego wersją przemawia fakt, że według poprzednich informacji ukraińskie zgrupowanie w rejonie Debalcewa liczyło od 5 tys. do 8 tys. żołnierzy. Strona ukraińska nie podała żadnego wyjaśnienia, co z pozostałymi wojskami dzieje się w chwili obecnej.
Sami ukraińscy dowódcy przyznają, że nie kontrolują głównej drogi wyjazdowej z miasta Debalcewo o nazwie Artiemowsk, szczególnie w rejonie wsi Łogwinowo, która jest opanowana przez separatystów.
Wspieranymi przez rosyjskie czołgi separatystami miał dowodzić rosyjski generał-lejtnant, Aleksandr Lencow. Pojawiał się on na nagraniach opublikowanych przez samych separatystów.
Według relacji ukraińskich żołnierzy, w rejonie miasta wciąż istnieje wiele lokalnych „kotłów”, w których zamknięci są Ukraińcy.
CWIK/kresy24.pl
Przekaż wieści dalej!