Godek o homoterrorze w Warszawie i w Polsce. Ostro krytykuje też 500+ (WIDEO)
Wczoraj Kaja Godek była gościem Mediów Narodowych. „Komentarz Mediów Narodowych” prowadził po raz pierwszy Dominik Cwikła, założyciel naszego portalu.
Homoterror
Rozmowa zaczęła się od informacji o uruchomieniu strony homopozew.pl, która jest odpowiedzią prawników Kai Godek na pozew założony jej przez aktywistów LGBT. Poczuli się oni urażeni po tym, jak w programie w „Polsat News” założycielka Fundacji Życie i Rodzina użyła określenia „zboczenie” w kontekście homoseksualizmu.
– W październiku ubiegłego roku ten pozew trafił do sądu i do „Gazety Wyborczej”. Bo do mnie ten pozew trafił w grudniu. Takie były losy tego pozwu – mówiła Kaja Godek.
– Najpierw do redakcji, a potem dopiero do sądu? – dopytał Dominik Cwikła.
– Tak. Trafiło do GW i kilku innych lewicujących mediów. Rozpoczęła się na mnie nagonka medialna, kiedy nie miałam nawet w ręku pozwu i nie mogłam się do niego ustosunkować, w żaden sposób bronić. Nawet w formie wypowiedzi do prasy – potwierdziła Godek.
– Pozwało mnie 16 aktywistów ruchu LGBT, bo w maju ubiegłego roku w „Polsat News” powiedziałam w programie słowo „zboczony” w kontekście homoseksualizmu. Mimo, że nie padło nazwisko żadnego z powodów, to państwo poczuli się dotknięci i założyli mi sprawę o ochronę dóbr osobistych – przypomniała obrończyni życia.
– Okazuje się, że są słowa, których nie można używać w debacie publicznej. Nie są to bynajmniej słowa niecenzuralne czy wulgarne. Są to słowa mocne, ale mówiące o pewnej brutalnej prawdzie. Okazuje się, że jest cenzura i homoterror – dodała.
W dalszej części programu podkreśliła też, że „to próba zakazania mówienia prawdy nawet wbrew faktom”. – To charakterystyczne dla totalitarnego myślenia. Zobaczmy, że homolobby zaczęło od miękkich haseł o tolerancji, otwartości, „tylko bądźcie tolerancyjni”. Weszli ze swoimi postulatami, zaczęli się domagać przywilejów. A zaraz po nich zaczęli się domagać kontroli umysłów. Cenzury. To są kolejne odsłony tego samego mechanizmu, który oni stosują w każdej innej sprawie. To też wyraz pewnej bezsilności, bo oni w obliczu faktów są bezsilni – oceniła Kaja Godek.
500+ kiełbasą wyborczą
Tematem rozmowy było także poszerzenie programu 500+ na pierwsze i kolejne dziecko.
– Jeżeli ma się tak jak ja troje dzieci, to oczywiście można się ucieszyć w pierwszej chwili, że dostanie się 1500 zł. Natomiast jeżeli patrzymy na takie programy, to ja widzę w tym przede wszystkim kiełbasę wyborczą. To jest danie ludziom pieniędzy po to, by głosowali na partię, która obecnie rządzi, by głosowali na nich ponownie – powiedziała liderka Konfederacji.
– To jest również wyraz desperacji. Jeśli nie można się pochwalić dokonaniami na wielu polach. Są obietnice, które nie zostały spełnione – dotyczące ochrony życia czy określonego stylu prowadzenia polityki zagranicznej i tego, że miało być nam w Polsce coraz lepiej i dostatniej, a cały czas są podnoszone podatki. Potem PiS nic nie działało albo działało przeciwnie, na przykład z kwestią aborcji – stwierdziła Kaja Godek.
– Jeżeli nie można po czterech latach pochwalić się dokonaniami, to trzeba dosypać pieniędzy. Wtedy ludzie odbiorą to tak, że „władza coś daje”. Problem w tym, że te pieniądze najpierw zostały nam zabrane. I to jest główny problem z tymi programami – stwierdziła.
– Te pieniądze nie biorą się z drukarni tylko z podatków. Gdybyśmy rzeczywiście patrzyli na to, co jest dla rodzin dobre, to stawialibyśmy na to, by ludzie zatrzymali w kieszeni zarobione przez siebie pieniądze. Ale wtedy jest jeden „problem”. Nie ma roli państwa w roli „dobrego wujka”, który „daje” pieniądze. Dlatego lepiej jest pieniądze zabrać i znowu rozdać, by przedstawiać się jako dobrodziej – oceniła Godek.
https://youtu.be/GJziWwQwxA8
Przekaż wieści dalej!
Prezydent Brazylii po opublikowani tego filmu napisał: Nie czuję się komfortowo pokazując, ale musimy odsłonić prawdę. https://twitter.com/AndrzejOlkiewi/status/1104504542694129665