Kult Euro jak religia
Pomysł stworzenia samodzielnego budżetu strefy Euro budzi ogromny niepokój wśród naukowców. Prof. Roberto De Mattei zauważa, że tak jak niegdyś marksism czy oświeceniowy humanizm, tak dziś idee wspólnoty europejskiej zaczynają ukazywać znamiona niemal kultu religijnego.
Samodzielny budżet strefy Euro stworzony z naszych pieniędzy, którym miałby zarządzać unijny minister finansów – takie plany przedstawił przedstawiciel niemieckiego rządu. Z kolei Włosi zastanawiają się nad wprowadzeniem specjalnego „euro-podatku”. Coraz silniejsze scalenie Europy pod przewodnictwem Niemiec i stopniowe zmniejszanie niezależności finansowej państw Unii to, zdaniem prof. De Mattei, wyraźny sygnał, iż na naszych oczach dzieją się rzeczy niepokojące.
– Należy pamiętać, że ostatecznym celem procesu zapoczątkowanego Traktatem z Maastricht z 1992 roku jest likwidacja państw narodowych – a więc jest to cel polityczny a nie ekonomiczny. Ale by go zrealizować, nie trzeba już budować super-państwa, ale tworzy się „firmę Europa” zarządzaną przez niewidzialne siły – przypomina De Mattei. Uczony zauważa, iż podobne idee nie są nowością. Można je zauważyć choćby w pismach oświeceniowego filozofa i wolnomularza Henriego de Saint-Simona. Podobnie jak wśród masonerii, idee na pozór naukowe i nie związane z wiarą, w rzeczywistości okazują się parareligijnym kultem. – To proces podważający nie tylko państwa narodowe, ale również prawa rodziny, prawo własności, prawo naturalne i podstawy chrześcijaństwa, wszystko by umocnić „naukowe idee” socjalistycznych utopistów – twierdzi De Mattei. – To antychrześcijańska wizja świata, leżąca u podstaw „kultu euro” wśród dzisiejszych biurokratów brukselskich i frankfurckich. Pierwszym warunkiem do pokonania tej utopii jest dostrzec jej początki i cele.
MGOT/pch24
Przekaż wieści dalej!