Macron chce zatrudnić żonę

Prezydent Francji chce, by jego żona Brigitte była zatrudniona na państwowej posadzie. Miałaby, rzecz jasna, otrzymywać odpowiednią pensję. Pomysł nie podoba się Francuzom, którzy krytykują Macrona.
– Osoba, która dzieli z tobą życie, powinna mieć możliwość odgrywania w nim konkretnej roli – przekonuje Macron. Obecnie pierwsza dama Francji ma, zgodnie z prawem, własne biuro, asystentów oraz ochroniarzy. Jej utrzymanie kosztuje Francuzów 450 tys. euro. Macron chce, by jego żona otrzymała oficjalne stanowisko, które byłoby opłacane z osobnego budżetu.
Stworzenie formalnego stanowiska dla pierwszej damy oznaczałoby konieczność stworzenia dla tej instytucji osobnego budżetu, a nawet zmiany ustawy zasadniczej. To nie podoba się Francuzom, którzy stworzyli już petycję przeciwko pomysłowi Macrona. – Nie ma żadnej racji, by żona szefa państwa mogła otrzymać budżet z pieniądzy publicznych. W okresie moralizacji francuskiego życia politycznego nie możemy popierać inicjatywy o specjalnym statusie żony prezydenta Macrona – czytamy w petycji, którą współtworzył pisarz i artysta Thierry Paul Valette. – Brigitte Macron ma już dziś dwie czy trzy asystentki, a także dwie sekretarki i dwóch ochroniarzy. To wystarczy – dodaje Valette.
pch24.pl, rp.pl
Przekaż wieści dalej!