Ostry list Ziobry do niemieckiego komisarza
Minister Sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro skierował otwarty list do niemieckiego komisarza UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa, Guntera Oettingera, w którym stanowczo odpowiada na słowa eurokraty, chcącego objąć nasz kraj nadzorem. Ziobro zwrócił także uwagę na niedostrzeganie skandalicznych działań poprzedniej ekipy rządzącej Polską.
„Panie Oettinger, tydzień temu w wywiadzie dla >>Frankfurter Allgemeinen Sonntagszeitung<< skrytykował Pan działania wybranego demokratycznie polskiego parlamentu i rządu, które mają przywrócić obiektywizm i niezależność mediów publicznych w Polsce. Zażądał Pan, by postawić Polskę pod nadzorem. Tego rodzaju słowa, wypowiadane przez niemieckiego polityka, budzą wśród Polaków jak najgorsze skojarzenia. Także moje. Jestem wnukiem polskiego oficera, który w czasie II wojny światowej walczył w podziemnej Armii Krajowej z >>niemieckim nadzorem<<” – napisał Zbigniew Ziobro w otwartym liście do komisarza Guntera Oettingera. Dodał, że do napisania listu sprowokowało go podejście niemieckich mediów do informacji o seksualnych napaściach na kobiety, do których doszło w noc sylwestrową.
„Opinią publiczną w Niemczech, a także w Polsce wstrząsnęły masowe seksualne ataki na kobiety, do których doszło w sylwestrową noc w niemieckich miastach. Wydarzenia, które budzą obawę także o bezpieczeństwo przebywających w Niemczech Polaków, zostały na kilka dni zatajone przez niemieckie media. Były minister spraw wewnętrznych Niemiec Hans-Peter Friedrich nazwał to wręcz kartelem milczenia. Cenzurowanie tych informacji przez niemieckie media wprawiło w osłupienie opinię publiczną na świecie. Na próżno czekałem na zdecydowaną reakcję z Pańskiej strony na tak rażące naruszenie prawa obywateli do informacji. Doszedłem do przykrego wniosku, że łatwiej Panu mówić o fikcyjnych zagrożeniach dla wolności mediów w innych krajach niż piętnować cenzurę w swojej ojczyźnie” – napisał Ziobro.
„Gdzie Pan był, kiedy w czerwcu 2014 roku agenci służb specjalnych wdarli się do redakcji jednego z największych tygodników w Polsce „Wprost”i szarpali się z jego redaktorem naczelnym, żeby wydrzeć mu przenośny komputer z nagraniami kompromitującymi ówczesny rząd, na czele którego stał obecny szef Rady Europejskiej Donald Tusk?!”- pyta minister w swoim liście. „Dlaczego umknął Pańskiej uwadze fakt, o którym wielokrotnie informowały wszystkie polskie media, że ponad 80 polskich dziennikarzy i prawników, którzy zajmowali się sprawą kompromitujących poprzedni rząd nagrań znalazło się na podsłuchu?!” – kontynuował. „Czy znajdzie Pan usprawiedliwienie dla zwolnienia pół tysiąca pracowników Telewizji Polskiej i zmuszenia ich do zatrudnienia się w zewnętrznej firmie na upokarzających warunkach dokonane za czasów rządów PO-PSL?!(…)” – pisze Zbigniew Ziobro.
„Wydarzenia, które budzą obawę także o bezpieczeństwo przebywających w Niemczech Polaków, zostały na kilka dni zatajone przez niemieckie media. Były minister spraw wewnętrznych Niemiec Hans-Peter Friedrich nazwał to wręcz kartelem milczenia. Cenzurowanie tych informacji przez niemieckie media wprawiło w osłupienie opinię publiczną na świecie. Na próżno czekałem na zdecydowaną reakcję z Pańskiej strony na tak rażące naruszenie prawa obywateli do informacji. Doszedłem do przykrego wniosku, że łatwiej Panu mówić o fikcyjnych zagrożeniach dla wolności mediów w innych krajach niż piętnować cenzurę w swojej ojczyźnie” – napisał Ziobro.
„Szanowny Panie Komisarzu, w Pańskim ojczystym kraju, w Niemczech, funkcjonuje powiedzenie: >>cuius regio – eius radio<<, a więc >>czyja władza – tego radio<<. Sprowadza się do prostej zasady, że szefów publicznych rozgłośni i telewizji wyznaczają politycy sprawujący aktualnie władzę. Ustawa o mediach, nad którą pracuje polski rząd, przewiduje znacznie bardziej demokratyczne rozwiązania. Zakłada, że Radę Narodową Mediów będą wybierać prezydent i obie izby parlamentu”- kontynuuje. „Nie mam Pańskiego tupetu, żeby pouczać Niemców, by przyjęli podobne zasady. Nie będę też wzywać, by w związku z cenzurą informacji o sylwestrowych atakach opuszczać niemiecką flagę do połowy masztu – tak, jak to Pan proponował kiedyś uczynić z flagami państw Unii Europejskiej, które są zadłużone wobec Niemiec. Proszę, żeby Pan – choćby ze względu na powagę swojego urzędu – zachował w swoich wypowiedziach większą powściągliwość, a przede wszystkim obiektywizm” – dodał.
Minister poruszył także sytuację, w której za rządów koalicji PO-PSL doszło do zmian personalnych w tygodniku „Uważam Rze” oraz w dzienniku „Rzeczpospolita”. Na te wydarzenia Oettinger również pozostał obojętny. „Dymisje były konsekwencją jednego tylko artykułu, który stawiał w wątpliwość rządowe ustalenia śledztwa w sprawie katastrofy samolotu w Smoleńsku, w której zginął wywodzący się z przeciwnego obozu politycznego prezydent Polski” – napisał szef resortu. „Dlaczego milczy Pan, gdy niemiecko-szwajcarskie wydawnictwo Ringier Axel Springer, właściciel kilku mediów w Polsce w tym tygodnika „Newsweek”, w drastyczny sposób uchybia bezstronności prasy i otwarcie wspiera wymierzone w demokratyczny polski parlament i rząd protesty?! Władze tego zagranicznego koncernu z aprobatą oceniły zachowanie redaktora naczelnego „Newsweeka„ Tomasza Lisa, który wyszedł z roli dziennikarza i podczas ulicznej manifestacji podsycał antyrządowe wystąpienia” – zauważył Ziobro.
„Proszę, żeby Pan – choćby ze względu na powagę swojego urzędu – zachował w swoich wypowiedziach większą powściągliwość, a przede wszystkim obiektywizm” – zakończył minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Mas/pch24.pl
Przekaż wieści dalej!