Otwarty atak demonów na Kościół
W przeddzień otwarcia Synodu o Rodzinie jeden z kapłanów bezczelnie postanowił zaatakować Kościół w fundamentach jego nauczania. Najpierw na łamach „Tygodnika Powszechnego” zaatakował ks. Oko za jego rzekomą „mowę nienawiści” wobec pederastów, następnie zaś otwarcie przyznał, że jest homoseksualistą i ma narzeczonego (sic!). Stolica Apostolska na szczęście szybko zwolniła go ze stanowiska w Kongregacji Nauki i Wiary.
Ksiądz Krzysztof Charamsa dokonał tzw. „Coming out” w Rzymie podczas konferencji prasowej. – Jestem gejem, jestem księdzem – powiedział atakując Kościół. – Nazywam się Krzysztof Charamsa, jeszcze teraz ksiądz prałat Krzysztof Charamsa, jestem drugim sekretarzem Międzynarodowej Komisji Teologicznej od paru lat, a od ponad dwunastu lat jestem urzędnikiem Kongregacji Nauki Wiary, byłego Świętego Oficjum, byłej Świętej Inkwizycji – mówił ksiądz. – Jestem wykładowcą Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego i Papieskiego Ateneum Regina Apostolorum w Rzymie. Jestem kapłanem, księdzem od ponad 18 lat. Jestem człowiekiem, mężczyzną, dziś mogę dodać – jestem wolnym człowiekiem. Radością tej wolności chciałbym się podzielić z innymi, także przy waszej pomocy. To prosta, zwykła radość wyzwolenia – mówił idąc w zaparte ks. Charamsa.
Na konferencji zjawił się w towarzystwie swojego narzeczonego, Eduardo. – Po długiej refleksji, po wielu walkach wewnętrznych i modlitwie, po wielu cierpieniach, po licznych rozmowach z kapłanami homoseksualistami i nie tylko, i w końcu po znalezieniu osoby, którą kocham, rosnąc każdego dnia w relacji miłości, podjąłem decyzję o publicznym ogłoszeniu mojej naturalnej orientacji osoby homoseksualnej, dumnej i szczęśliwej z bycia tym kim jest – głosił zagubiony kapłan.
Oprócz tego, opublikował on absurdalny manifest, w którym wzywa Kościół do „uznania homoseksualizmu za stan pożądany i normalny”, do rewizji interpretacji tekstów biblijnych dotyczących homoseksualności, przeproszenie za „winy Kościoła wobec homoseksualistów” i anulowanie kilku dokumentów Kościoła, w tym punktów Katechizmu dotyczących tego zagadnienia.
Reakcja Stolicy Apostolskiej była szybka i prawidłowa – człowiek, który zdradził Ewangelię i swoją kapłańską posługę, został zwolniony ze stanowisk. „W związku z oświadczeniami i wywiadami udzielonymi przez ks. Krzysztofa Charamsę należy zauważyć, że – mimo szacunku na jaki zasługują wydarzenia i sytuacje osobiste oraz refleksje na ten temat – decyzja, by dokonać tak głośniej manifestacji w przeddzień otwarcia Synodu wygląda bardzo poważne i nieodpowiedzialnie, ponieważ zmierza do narzucenia zgromadzeniu synodalnemu nieuzasadnionego nacisku mediów. Z pewnością ks. Charamsa nie może nadal wykonywać swoich zadań w Kongregacji Nauki Wiary i na uniwersytetach papieskich. Natomiast inne aspekty jego sytuacji leżą w kompetencji jego ordynariusza diecezjalnego” – czytamy w komunikacie rzecznika Watykanu, ks. Frederica Lombardiego.
Na portalu Pch24.pl czytamy, że cała akcja mogła być dobrze zaplanowaną inicjatywą. „Najpierw atak na naczelnego polskiego speca od homoherezji, tak by zrobić rozgłos zupełnie nieznanemu w Polsce kapłanowi. Potem tournée po największych mediach i uprawianie promocji homoseksualizmu – a wszystko w przeddzień synodu ds. rodziny, na którym biskupi z kilku państw chcieliby upomnieć się o prawa osób żyjących w związkach homoseksualnych” – czytamy na stronie pch24.pl
Niesamowita bezczelność oraz siła, z jaką demon postanowił zaatakować w przeddzień otwarcia Synodu wskazuje, że nadchodzący czas będzie ważny dla całego Kościoła i świata. Miejmy nadzieję, że hierarchowie i papież podołają temu zadaniu.
CWIK/gosc.pl, pch24.pl, newsweek.pl
Przekaż wieści dalej!