Prawy Sektor podpala Ukrainę
Tuż za naszą wschodnią granicą pojawia się kolejne zagrożenie dla państwa ukraińskiego oraz – w dłuższej perspektywie – dla Polski. Prawy Sektor zajmuje stanowiska w kilku obszarach, zajął m.in. Lwów. Grozi też obecnemu prezydentowi Ukrainy, że zostanie zamordowany w ciemnej piwnicy.
Robi się gorąco na zachodzie
Niedawno Prawy Sektor starł się z siłami ukraińskiej milicji w Mukaczewie, niedaleko węgierskiej i słowackiej granicy. Z ośmiu rannych, pięciu było milicjantami. Były też ofiary śmiertelne. Skąd banderowcy mieli broń? Zapewne od poprzedniego gubernatora obwodu zakarpackiego. Obecnie urzędujący na tym stanowisku Hennadij Moskal ogłosił, że jego poprzednik, Wasyl Hubal, wypłacał tutejszym członkom radykalnej pro-banderowskiej bojówki po dziesięć tysięcy dolarów amerykańskich miesięcznie. Nie wiadomo, na jaki cel te pieniądze trafiały, choć rzuca to światło na to, jakimi sumami ukraińscy bandyci dysponowali.
To jednak nie wszystko. Prawy Sektor zdaje się szykować do otwartej wojny, na razie z władzą ukraińską. Na początku tego tygodnia zajęli Lwów. – Nasza organizacja wyjeżdża na wszystkie ważne wydarzenia, faktycznie kontroluje miasto, żeby uniknąć prowokacji. W tym celu postawiliśmy blokady wokół Lwowa, żeby do miasta nie wjeżdżały opłacone „tituszki” i nie czyniły aktów dywersji – powiedział ukraińskiej agencji UNIAN Taras Kuźniak, szef Prawego Sektora w obwodzie lwowskim. Przed budynkiem administracji zdjęto flagę Unii Europejskiej, zaś zamiast niej wywieszono czerwono-czarną flagę, która symbolizuje nazistów z UPA.
Depesza Polskiej Agencji Prasowej cytowana przez Kresy.pl podaje, że banderowcy z Prawego Sektora ustawili punkty kontrolne na drogach prowadzących do polskich przejść granicznych. Dotyczy to miejscowości Jagodzin-Dorohusk i Uściług-Zosin. „Antyprzemytnicze punkty kontrolne” stanęły także na trasie do miejscowości Domanowe przy białoruskiej granicy. Jest to o tyle niebezpieczne, że bandyci z Prawego Sektora nawołują wprost do ataku na Polskę pod hasłem „odzyskania Przemyśla”. Uważają bowiem, że miasto to, wraz z sąsiednimi powiatami, znajduje się pod „Polską okupacją”.
Prawy Sektor zabije Poroszenkę?
Najciekawsze jednak jest to, co ostatnio przedstawiciel Prawego Sektora powiedział w kierunku obecnego prezydenta Poroszenki, ustanowionego na stanowisku w wyniku zamachu stanu podczas tzw. Euromajdanu. – Jeśli będzie nowa rewolucja, to ukraiński prezydent Poroszenko i jego współpracownicy nie zdołają uciec z kraju tak jak to było z poprzednim prezydentem. Nie mogą oni oczekiwać niczego innego, niż egzekucji w jakiejś ciemnej piwnicy dokonanej przez grupę młodych oficerów ukraińskiej armii i Gwardii Narodowej – powiedział rzecznik Prawego Sektora, Artiom Skoropadśkyj.
Lider neobanderowskich bandytów, Dmytro Jarosz, zapowiedział, że jego ugrupowanie „na razie nie szykuje się, by rozstawiać namioty na Majdanie”. Jednak dodał, że w przyszłym tygodniu podjęte zostaną decyzje propos dalszych działań Prawego Sektora w związku z konfliktem z władzami centralnymi. Wcześniej poinformował, że dysponuje osiemnastoma uzbrojonymi batalionami ochotniczymi w całym kraju.
Szkoda, że Unia, w tym także Polska, pompowali w ten upadający kraj pieniądze. Szkoda też, że Polska przyłączyła się do bezsensownego bojkotu Rosji, by bronić interesów niemieckich (nieudanej zresztą inwestycji). Teraz my pozostaniemy z bezsensownym spięciem z Rosją, a Niemcy będą tuż pod naszym nosem dalej pobierać gaz od Rosji. Bo te dwa państwa, pomiędzy które jesteśmy wciśnięci, o swoje dbać potrafią. Kiedy Polska się tego nauczy?
Źródło: kresy.pl
Przekaż wieści dalej!
Pingback: Prawy Sektor coraz bliżej Polski - Kontrrewolucja.net