„Staruch” uniewinniony
Warszawski kibic został oskarżony w 2010 r. o kupno i sprzedaż amfetaminy. Zdaniem wielu proces miał podstawy polityczne, ponieważ „Staruch” otwarcie i w niewybrednych słowach krytykował ówczesnego szefa rządu, Donalda Tuska. Sąd uznał, iż gniazdowy Legii nie handlował narkotykami a zeznania świadka koronnego, który go obciążał, są niespójne.
Piotr Staruchowicz stanął przed sądem oskarżony m.in. o zakup oraz próbę „wprowadzenia do obrotu” 5 kg amfetaminy. Podczas procesu traktowano go na równi z najgroźniejszymi przestępcami, zastosowano największe środki bezpieczeństwa, które „przysługują” groźnym gangsterom. Głównym świadkiem w procesie kibica był niejaki Marek H., ps „Hanior”, dawny handlarz narkotykami. Ostatecznie sąd zdecydował, iż zeznania „Haniora” z 2013 r. są niespójne i mało wiarygodne. Adwokat „Starucha” bardzo negatywnie oceniał proces od samego początku, podkreślając, że zeznań świadka koronnego nikt nie potwierdza oraz brakuje rzekomego pośrednika w transakcji.
-Tamta władza chciała uciszyć kibiców za ich antyrządowe hasła, to było jasne – ocenia Zofia Romaszewska, działaczka opozycji solidarnościowej i wdowa po Zbigniewie Romaszewskim. – Mój mąż uważał podobnie jak i ja, że zatrzymanie Starucha to była niebezpieczna prowokacja. Zatrzymano go, kiedy wracał z innymi kibicami, mogły z tego wyniknąć jakieś zamieszki. Wiadomo było, że tłum będzie się domagał jego uwolnienia… Staruch zachował się wtedy bardzo odpowiedzialnie – uspokoił kibiców – wspomina Romaszewska.
MGOT/niezalezna.pl, wpolityce.pl
Przekaż wieści dalej!