Walka z banerami pro-life
Najpierw kłamstwa w sieci, teraz – wandalizm. Plakaty o treści pro-life tak bardzo przeszkadzają przeciwnikom ochrony życia, że osoby te posuwają się do wszelkich możliwych sposobów na pozbycie się „niepoprawnych politycznie” zdjęć.
Banery pro-life od dawna drażnią osoby opowiadające się za tzw. „prawem do aborcji”, czyli legalnego mordowania nienarodzonych dzieci. Zwolennicy zabijania posuwają się nawet do aktów wandalizmu. W Krakowie regularnie próbowali zasłonić banner stojący na skrzyżowaniu Karmelickiej i Batorego. Najpierw zaklejali zdjęcia przedstawiające, czym jest naprawdę tzw. „aborcja” – na bannerze pojawiały się czarne taśmy i samoprzylepne karteczki. W końcu zdecydowali się zdewastować plakat, zrywając go z przyczepy i malując po nim sprayem. – Pomijając już fakt nielegalności działań aborcjonistów, po raz kolejni obnażyli oni swoją hipokryzję. Oto bowiem okazuje się, że pokazywanie skutków aborcji jest złe i nie wolno tego robić – samo zabijanie nienarodzonych ludzi widocznie złe nie jest i powinno się to zalegalizować – czytamy na stronie Fundacji Pro – Prawo do życia.
To nie jedyny taki przypadek. Zwolennicy zabijania często dokonują nie tylko aktów wandalizmu. Sięgają także po metodę fałszywych zgłoszeń na policję. – Dzwoniłam nawet i kłamałam, że przechodziłam akurat z kilkuletnim dzieckiem, ale też zero reakcji – przyznaje otwarcie jedna z neofeministek. Przeciwnicy ochrony życia od poczęcia sięgają także po propagandę w sieci. W ostatnich tygodniach ultralewicowa partia Razem uparcie powtarza kłamstwa na temat zdjęć zamieszczanych w ramach akcji „Szpitale bez Aborterów”. Przekonywano m.in., że dziecko w 10 tyg. ciąży mierzy zaledwie 3 cm, podczas gdy w podręczniku do embriologii można wyraźnie przeczytać 61 mm. Kłamstwa serwowane przez partię Razem i ich konfrontację z danymi z podręczników medycznych można przeczytać TUTAJ.
MGOT/szpitalebezaborterow.pl, stopaborcji.pl
Przekaż wieści dalej!