Wojna domowa na włosku. Starcie przy granicy Wenezueli i Brazylii. Są zabici i ranni
Przy granicy wenezuelsko-brazylijskiej doszło do wymiany ognia. Co najmniej jedna osoba nie żyje a wiele zostało rannych. Według mediów, była to bratobójcza walka. Walczyli przeciwnicy legalnego komunistycznego prezydenta z wojskiem wenezuelskim.
Wczoraj prezydent Maduro nakazał zamknąć granicę z Brazylią, by zapobiec dostarczeniu przez ten kraj pomocy humanitarnej dla Wenezueli. Nastąpiło to o godzinie 1 w nocy czasu polskiego.
Oprócz tego zawieszono połączenia z trzema wyspami archipelagu Małe Antyle, które należą do Holandii. Organizowano na nich punkty dystrybucji żywności oraz lekarstw.
Prezydent Maduro uważa transporty humanitarne za „tanią pokazówkę” opozycji, która ma „podminować jego władzę”. Twierdzi też, że Wenezuela nie potrzebuje żywności i leków. – Granica z Brazylią pozostanie totalnie zamknięta do odwołania – powiedział Maduro.
Wenezuelski episkopat jest jednak zupełnie innego zdania. – Dostarczania pomocy humanitarnej nie można rozpatrywać w kluczu interesów politycznych. Nasi ludzie są w skrajnie trudnej sytuacji i potrzebują natychmiastowego wsparcia – napisali w specjalnym oświadczeniu biskupi upadającego kraju. Domagają się też wpuszczenia konwojów.
Przypominają także, że Kościół wielokrotnie i na różne sposoby prosił prezydenta Maduro o zgodę na dostarczenie pomocy Wenezuelczykom. Jednak nawet papieżowi Maduro odmówił.
Biskupi zwracają się także do wenezuelskich żołnierzy, by wbrew rozkazom pozwoliło konwojom humanitarnym wjechać do kraju. – Jesteśmy przeciwni jakiejkolwiek przemocy. Zachęcamy wojsko do stanięcia po stronie narodu – napisano w oświadczeniu biskupów.
– W sumieniu, nie muszą respektować rozkazów, które godzą w życie i bezpieczeństwo ludzi. W takiej sytuacji muszą pozwolić na dostarczenie pomocy międzynarodowej i na jej rozprowadzenie – podkreślono.
gosc.pl
Przekaż wieści dalej!