Będzie duża podwyżka stóp procentowych. Glapiński: „Zaskakująca i przekroczy oczekiwania”
– Podwyżka może być zaskakująca i przekroczyć rynkowe oczekiwania – powiedział prezes NBP Adam Glapiński w rozmowie z Bloombergiem na temat możliwej kolejnej podwyżki stóp procentowycyh. Oznacza to, że osoby, które spłacają kredyty, będą musiały znowu wyłożyć miesięcznie do kilkuset złotych więcej na ten cel.
Na początku Wielkiej Histerii Rada Polityki Pieniężnej (RPP) obniżyła stopy procentowe niemalże do zera. We wrześniu ubiegłego roku stopa w Polsce wynosiła 0,1 proc.. W październiku NBP postanowił zwiększyć stopy procentowe z powodu dostrzegalnej nawet przez tzw. beton wyborczy PiS rekordowej inflacji. Ta w grudniu wynosiła 8,6 proc., co jest najwyższym w XXI wieku wskaźnikiem w naszym kraju.
Początkowo eksperci spodziewali się podniesienia stóp procentowych ostatecznie do poziomu 4 proc.. Słowa prezesa NBP Adama Glapińskiego każą jednak zmienić oczekiwania. Obecnie mówi się o poziomie 5 proc..
Ekonomista Rafał Mundry wyliczył, że podniesienie stóp procentowych do poziomu 5-6 proc. oznacza, że miesięczne raty kredytów wzrosną o około tysiąc złotych.
Z wyliczeń ekonomisty wynika, że jeśli ktoś wziął kredyt na 400 tys. zł w okresie najniższych stóp procentowych, po podwyżce miesięczna rata kredytu wzrosła o 655 zł. W skali roku to dodatkowe 6 tys. zł straty.
Jeśli RPP podniesie stopy procentowe do najwyższych proponowanych poziomów, miesięczna rata kredytu wzrośnie o 1,9 tys. zł, czyli do ponad 3,6 tys.. W skali roku to prawie 23 tys. zł dodatkowej straty finansowej.
Bloomberg:
— Rafał Mundry (@RafalMundry) January 21, 2022
Glapiński: Stopy procentowe powinny wzrosnąć bardziej niż oczekuje tego teraz rynek
Obecnie kontrakty FRA na stopę procentową sugerują stopy na poziomie 4,0-4,5%
Czyżby to oznaczało, że stopy NBP mogą przebić nawet 5%? Albo 6%?
To by oznaczało niemal podwojenie rat https://t.co/6wBR33pJip pic.twitter.com/f19WN74Wsk
wp.pl / twitter.com
Przekaż wieści dalej!
Tak to jest jak chce sie zyc ponad stan . I pokazać sąsiadom że lepszy samochód lepszy dom a oszczędności zero na takie właśnie sytuację.
Po pierwsze, to inflacja jest znacznie większa, niż 8.6% – raczej rzędu kilkunastu procent. Wystarczy sprawdzić, o ile wzrosły koszty życia. Po drugie, kredyty można brać, ale raczej inwestycyjne, a nie konsumpcyjne, w dodatku w dobrych warunkach gospodarczych – a takowe w Polsce skończyły się chyba ok. 1993 roku.
Cały naród ratuje banki – by żyło się lepiej!