Hieny ze skarbówki znowu zadziwiają. Szef stawia na elektromobilność i udostępnia Ci „ekologiczne” auto? Ty będziesz musiał zapłacić podatek
Choć premier Mateusz Morawiecki co i raz przypomina o swoich ambitnych „ekologicznych” planach, w ramach których jest zapełnienie polskich ulic autami elektrycznymi, to w praktyce nie zanosi się, by taki trend zapanował. Wszystko dzięki skarbówce, która uważa, że udostępnienie przez pracodawcę „ekologicznego” auta pracownikowi jest dla tego drugiego dodatkowym dochodem, za który pracownik musi zapłacić.
„Rzeczpospolita” opisała sytuację dotyczącą odpowiedzi urzędu na pytanie jednej z firm, która udostępnia swoim pracownikom auta elektryczne do celów prywatnych. Naliczany jest im zryczałtowany przychód w wysokości 250 zł. Urzędnicy jednak uważają, że to mało. Nie znajduje się w tym bowiem zwrot kosztów doładowania samochodu w domu. Urząd więc nakazał dodatkowe opodatkowanie kwoty.
Radosław Żuk, doradca podatkowy i partner KZP w rozmowie z „Rzeczpospolitą” dziwi się takiej interpretacji i zwraca uwagę na niezgodność takiej interpretacji z interpretacjami dotyczącymi normalnych samochodów. Tam w ryczałcie mieści się już bowiem sfinansowane paliwo dla pracownika.
– Z jednej strony państwo zachęca do elektromobilności, z drugiej skarbówka zastawia podatkowe pułapki – zwraca z kolei uwagę Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA, nazywając tę sytuację „swoistą schizofrenią”.
Przekaż wieści dalej!