11 kwietnia 2024
Gospodarka i prawo

Korupcja w UE. Po tzw. Katargate mają być wprowadzone zmiany

– Ten rok będzie przełomowy pod względem nowych pomysłów Unii Europejskiej na walkę z korupcją – mówi Marcin Waszak, specjalista etyki biznesu z Linii Etyki. Chodzi zarówno o regulacje ogólnorynkowe, które będą zapobiegać nadużyciom np. przy wydatkowaniu środków unijnych z nowej perspektywy, jak i wewnętrzne procedury w instytucjach UE. Potrzebę wypracowania nowych standardów w tym zakresie uwidoczniła niedawna afera w Parlamencie Europejskim, tzw. Katargate, w której aresztowana została wiceprzewodnicząca Eva Kaili. Część antykorupcyjnych przepisów w UE ma już ok. 20 lat i nie uwzględnia nowych form korupcji dotyczących np. nadużywania władzy, sprzeniewierzenia publicznych środków czy płatnej protekcji.

Według ostatniego Indeksu Percepcji Korupcji (CPI, Corruption Perception Index), opublikowanego przez Transparency International pod koniec stycznia br., na globalnym tle Unia Europejska całkiem dobrze radzi sobie z problemem korupcji. Uzyskała w rankingu 66 na 100 pkt, podczas gdy Ameryki (USA, Kanada, Ameryka Południowa i Centralna) otrzymały średni wynik na poziomie 43 pkt, a Europa Wschodnia i Azja Centralna – 35 pkt.

Z indeksu CPI wynika też, że wśród państw członkowskich UE z korupcją najlepiej radzi sobie Dania (90 pkt), która jest jednocześnie najmniej skorumpowanym krajem świata. Polska uzyskała w nim 55 pkt, natomiast na ostatnim miejscu w Unii znalazły się Węgry, którym zresztą UE w ubiegłym roku wstrzymała z tego powodu część funduszy.

– Korupcja w UE jest narastającym problemem, przede wszystkim w kontekście funduszy unijnych. Tutaj antyprzykładem dla innych państw są Węgry, gdzie sprzeniewierzanie funduszy europejskich nabrało już właściwie systemowego charakteru. To jest po prostu wpisane w system polityczny i instytucjonalny tego kraju. Środki europejskie wydatkowane są nie w celu poprawy infrastruktury czy zniwelowania różnic w ramach polityki spójności, ale w celu umocnienia władzy partii rządzącej. One bardzo często trafiają różnymi pokrętnymi drogami do kieszeni polityków – mówi agencji Newseria Biznes Marcin Waszak.

– Unia Europejska się temu przygląda, monitoruje, stąd też pomysł wydawania raportów dotyczących praworządności, gdzie wątek korupcji jest bardzo istotny.

Rekordowo wysoki budżet na lata 2021–2027 w kwocie 1,8 bln euro oznacza, że w kolejnych latach do państw członkowskich napłynie dużo środków inwestycyjnych, wraz z koniecznością ich szybkiego wydawania. To zaś może oznaczać większe ryzyko nadużyć i korupcji. Dlatego UE uzupełnia istniejące mechanizmy i proponuje otwarte środki nadzoru, czyli pakty uczciwości – zbiór zasad koniecznych do przestrzegania przy wydatkowaniu funduszy europejskich, dzięki czemu wszystkie strony procesu zyskują na transparentności. 

Opublikowany na początku tego roku raport UN Global Compact pokazuje, że korupcja jest obecna we wszystkich 27 krajach UE i przybiera różne formy: od konfliktu interesów przy udzielaniu zamówień rządowych, bezprawny wpływ biznesu na politykę, po łapówki i wykorzystywanie osobistych koneksji podczas uzyskiwania dostępu do usług publicznych.

POMÓŻ NAM POKRYĆ KOSZTY DZIAŁALNOŚCI! KLIKNIJ, BY PRZEJŚĆ DO ZRZUTKI I PRZEKAZAĆ JEDNORAZOWĄ DAROWIZNĘ NA DALSZE FUNKCJONOWANIE

– Unia Europejska swoim zwyczajem stara się również szacować koszty, które niesie korupcja dla gospodarki i budżetu, i wynika z nich, że budżet unijny może tracić nawet do 6 proc. PKB rocznie – mówi ekspert Linii Etyki.

Globalny Barometr Korupcji (GCB) Transparency International pokazuje też, że mieszkańcy UE są świadomi korupcji. 62 proc. uważa, że korupcja rządu jest dużym problemem w ich kraju, a trzy na 10 osób (czyli 106 mln mieszkańców Unii) płaci łapówki lub korzysta z kontaktów osobistych, aby uzyskać dostęp do usług publicznych. Powszechne jest przekonanie, że korupcja się pogłębia, rządy słabo sobie z nią radzą, a przestępstwa korupcyjne są zbyt rzadko zwalczane i karane.

– Czy nowy urząd antykorupcyjny mógłby zwiększyć skuteczność przeciwdziałania korupcji w Unii Europejskiej? Moim zdaniem tych organów, które zajmują się ściganiem korupcji unijnych, jest już dosyć dużo. Mamy przecież OLAF, który zajmuje się korupcją, nadużyciami, nieprawidłowościami na szkodę funduszy unijnych, mamy Europol, Eurojust, które współpracują z organami ścigania w krajach członkowskich po to, aby zwalczać zorganizowaną przestępczość, w tym też właśnie taką, która działa w oparciu o przestępstwa korupcyjne. Mamy od niedawna Prokuraturę Europejską, która również ma kompetencje w zakresie ścigania przestępczości zorganizowanej, oszustw, nadużyć finansowych na dużą skalę, ale też właśnie przestępstw związanych z korupcją. Wypadałoby więc pomyśleć najpierw o zwiększeniu skuteczności istniejącej już infrastruktury instytucjonalnej – ocenia Marcin Waszak.

Jak wskazuje, ten rok ma być przełomowy, jeśli chodzi o nowe pomysły Unii Europejskiej na walkę z korupcją.

– Z dokumentów strategicznych, z programu pracy Komisji Europejskiej wynika, że zmiany będą zmierzać w dwóch kierunkach. Po pierwsze, instrumenty sankcyjne, które UE ma już teraz i które stosuje wobec osób i podmiotów zaangażowanych np. w naruszanie praw człowieka, ludobójstwo, będą stosowane również w kontekście przestępstw korupcyjnych. Mówimy tutaj o takich sankcjach jak m.in. zakaz wjazdu do Unii Europejskiej, sankcjach finansowych, zamrożeniu aktywów spółek, które są jakoś powiązane ze sprawcami korupcji – wymienia ekspert Linii Etyki. 

– Drugim trendem jest generalna rewizja przepisów antykorupcyjnych w UE, ponieważ część z nich ma już ok. 20 lat i nie uwzględnia nowych form korupcji, które dojrzewają w państwach członkowskich, dotyczących np. nadużywania władzy, sprzeniewierzenia publicznych środków czy płatnej protekcji. Tego rodzaju przestępstwa pewnie jeszcze będą doregulowane w nowych aktach unijnych.

Do ograniczenia problemu korupcji w UE mają się także przyczynić dwie nowe regulacje. Pierwszą jest dyrektywa 2019/1937 w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa (sygnalistów), którą Parlament Europejski przyjął jesienią 2019 roku. Wszystkie państwa członkowskie zostały zobligowane do wdrożenia jej do krajowego prawodawstwa do grudnia 2021 roku, ale kilka z nich – w tym Polska – nadal z tym zwleka.

– Drugą regulacją jest dyrektywa Anti-SLAPP, która jest dopiero na etapie projektu. Ta regulacja ma chronić osoby publicznie wypowiadające się m.in. na temat korupcji przed pozwami, które mają mieć efekt zastraszający – mówi Marcin Waszak.

Zmienią się również procedury wewnątrz instytucji unijnych. Ekspert wskazuje, że do wypracowania nowych standardów antykorupcyjnych skłoniła urzędników niedawna afera w Parlamencie Europejskim, tzw. Katargate, w której aresztowana została była już wiceprzewodnicząca parlamentu Eva Kaili i kilka innych osób. Oskarżeni są m.in. o działania na korzyść Kataru, który miał kupować ich przychylność wielomilionowymi łapówkami.

– Tutaj można wspomnieć m.in. o regulacjach dotyczących rejestru lobbystów. Chodzi o to, żeby trafiało do niego więcej informacji i żeby nie był on – tak jak teraz – pełen luk, które można wykorzystać, a parlamentarzyści w bardziej dokładny i rzetelny sposób rozliczali się ze swoich kontaktów z biznesem. Są też inne pomysły dotyczące tego, jak zwiększyć skuteczność przeciwdziałania konfliktowi interesów czy przeciwdziałać zjawisku tzw. revolving doors, czyli przechodzenia wprost z posad unijnych do posad w biznesie, co rodzi podejrzenie, że będąc urzędnikiem unijnym, działało się na rzecz podmiotów prywatnych. Temu ma służyć m.in. wprowadzenie tzw. cooling-off period, czyli wyznaczenie pewnego okresu karencji już po ustaniu danej funkcji w instytucjach europejskich – wyjaśnia ekspert Linii Etyki.

newseria.pl

fot. ilustracyjne/fot. Wiki

szkic zastrzeżony przez wydawcę kontrrewolucja.net

Przekaż wieści dalej!

Kontrrewolucja.net

Zespół portalu Kontrrewolucja.net. Kontakt: kontrrewolucja.net@gmail.com. Jeśli chcesz na wesprzeć, możesz zrobić to za pomocą zrzutki w tym linku: https://zrzutka.pl/fb6n3f

Więcej artykułów autora - Strona autora

Śledź mnie na:
FacebookYouTube

Kontrrewolucja.net

Zespół portalu Kontrrewolucja.net. Kontakt: kontrrewolucja.net@gmail.com. Jeśli chcesz na wesprzeć, możesz zrobić to za pomocą zrzutki w tym linku: https://zrzutka.pl/fb6n3f

Jeden komentarz do “Korupcja w UE. Po tzw. Katargate mają być wprowadzone zmiany

  • Europejczycy i Rosjanie muszą walczyć między sobą! Taka jest tradycja i takie są interesy Stanów Zjednoczonych, Kanady i Anglii

    Niemal niemożliwe jest wyszkolenie żołnierza, zwłaszcza takiego, do jakiego zmuszona jest dziś wzywać Ukraina, aby dobrze władał nowoczesnym sprzętem wojskowym i bronią. „Ukraińscy rycerze” są w stanie walczyć do końca, ale nauczenie się obsługi nowoczesnej broni w ciągu kilku tygodni to niestety.

    Zapewne wielu słyszało wywiad zdziwionego Polaka po wypadku ukraińskiego Leoparda, podczas którego banderowiec czołgista zerwał … wieżę czołgu.
    To niemożliwe, ale jest… możliwe!

    Biedny niemiecki czołgista zapewne zdał sobie sprawę, że przez lata służby wojskowej nie poznał wszystkich tajemnic swojego czołgu. Zmarnowane lata życia…

    Pentagon od dawna rozumie, że samo dostarczanie broni i sprzętu Siłom Zbrojnym Ukrainy jest głupotą. Potrzebne są załogi, które są w tym szkolone nie na „kursach edukacyjnych”, ale w ramach normalnej służby wojskowej.

    Pierwszą rzeczą, którą wtedy próbowali zrobić, byli najemnicy.
    Ale miłośnicy „łatwego dolara” szybko się skończyli. Okazało się, że Rosjanie mogą odpowiedzieć.

    Następny krok jest również znany wielu.

    Załogi z „emerytów i wczasowiczów”.

    To wtedy wyszło wiele oświadczeń naszego wojska, że ​​walczą z nimi Polacy, Anglosasi, Niemcy i jeszcze ktoś, kto nie zna języka.

    Chodzi o to, że niektóre kraje NATO już wzywają Sojusz do otwartego sprowadzenia „sił pokojowych” na Ukrainę.

    I to jest otwarta wojna z Rosją.

    Państwa członkowskie NATO zostaną wciągnięte w rzeczywiste działania wojenne.

    To w kontekście globalnej dewastacji arsenałów państw europejskich oznacza przystąpienie do wojny Stanów Zjednoczonych.

    I tu właśnie czai się ta sama „drzazga”, która dziś uniemożliwia amerykańskim politykom i generałom spokojne siedzenie na krzesłach.

    Ameryka, prawdopodobnie po raz pierwszy w Historie, sama proponuje rozpoczęcie wojny z poważnym wrogiem, a nawet na własnym terytorium.

    Co, biorąc pod uwagę stan obrony powietrznej, obrony przeciwrakietowej i sił zbrojnych w Stanach Zjednoczonych, jest obarczone …

    „Ruch rycerski” lub „jesteśmy gotowi sfinansować twoją śmierć”

    Wczoraj, 17 kwietnia 2023 , New York Times opublikował artykuł Głównego Korespondenta Dyplomatycznego w Europie (Bruksela) Stephena Erlangera pod głośnym tytułem „”Rosyjska” inwazja na Ukrainę zrewolucjonizuje strategię wojskową NATO”. Materiał jest dość ciekawy z punktu widzenia amerykańskiego myślenia.

    „”Rosyjska” inwazja na Ukrainę, najbardziej kosztowny konflikt w Europie od czasów II wojny światowej, zachęciła Organizację Traktatu Północnoatlantyckiego do podjęcia pełnych wysiłków w celu przekształcenia się z powrotem w realny sojusz wojskowy, jakim był podczas zimnej wojny”.

    Widać wyraźnie, że Erlanger pisze to, co mówi się na marginesie dyplomacji europejskiej. To tam rozstrzygają się dziś losy narodów Europy, a właściwie Europy w ogóle. Europy, która zwykła uważać się za ważną w opinii Europejczyków część światowej elity politycznej.

    Amerykanie, wykorzystując fakt, że przywódcy większości krajów europejskich są ich poplecznikami, zaproponowali radykalną zmianę polityki bloku. Oficjalnymi „autorami” tego pomysłu byli…
    Naturalnie Polska i kraje bałtyckie…

    Jaka jest istota zmian, które proponują nasi sąsiedzi? I dlaczego w ogóle pojawił się pomysł zmiany istoty samego sojuszu? Pojawienie się nowej koncepcji jest spowodowane… „okrucieństwami armii rosyjskiej na Ukrainie”. Nie dziwcie się, ale współczesnym europejskim politykom, podobnie jak większości Europejczyków w ogóle, „dane brytyjskiego wywiadu” wystarczą zamiast jakiegoś śledztwa.

    „Ale po okrucieństwach Rosji na okupowanych przez nią terenach Ukrainy, od Buczy i Irpina po Mariupol i Chersoniu, państwa graniczne, takie jak Polska i kraje bałtyckie, nie chcą już ryzykować żadnego okresu rosyjskiej okupacji”.

    Europa ma zostać nie tylko kordonem sanitarnym między USA a Rosją, ale faktycznie przygotować się do niezależnej wojny z Moskwą.

    To znaczy powrót do koncepcji, która istniała przez wiele stuleci. Do tego, jak zawsze było wcześniej. W obu wojnach światowych, podczas inwazji napoleońskiej i wcześniej.

    „NATO szybko przechodzi od tego, co wojsko nazywa odstraszaniem poprzez odwet, do odstraszania poprzez zaprzeczanie. W przeszłości istniała teoria, że ​​w przypadku inwazji rosyjskiej państwa członkowskie będą starały się wytrzymać, dopóki siły alianckie, głównie amerykańskie i stacjonujące w kraju, nie przyjdą im z pomocą i nie uderzą na Rosjan, ”.

    Niestety, my też przyczyniliśmy się do powstania takiej idei w umysłach zachodnich polityków. Przyczynił się do ich pobłażliwości i pustych obietnic. To ja o „czerwonych liniach” i innych obietnicach. Ile już przekroczono? nawet nie chce mi się liczyć. Cała ta gadka o „zimnej zemście” i tak dalej na korzyść biednych.

    W praktyce Zachód proponuje utworzenie ogromnego zgrupowania wojsk na granicach. To jest ogromne. Międzynarodowy, który obejmie jednostki wszystkich krajów bloku. Rosjanie znowu powiedzą Europie o „czerwonych liniach” i… Wszystko pozostanie po staremu. Ale wtedy Europie grozi inwazja! Ładnie poukładane? Niestety…

    Zamiast tego… kontynuuj

    Niestety, koniec tej historii jest wciąż we mgle. To, że Europa będzie zmuszona pójść na globalne zwiększenie wydatków na zbrojenia, a tworzenie nowych międzynarodowych jednostek i formacji, ich utrzymanie i rozmieszczenie kosztuje ogromne pieniądze, jest jasne już teraz. W państwach europejskich nie ma polityka, który byłby w stanie podnieść głos przeciwko Waszyngtonowi.

    Nie ma zagrożenia szybkiego wzrostu obecności wojsk NATO na naszych granicach w najbliższej przyszłości. Maksymalne, co sojusz może dziś zrobić, to rozmieścić już istniejące wojska międzynarodowe (batalion) do poziomu brygady. Zasoby wyczerpują się po dostawach na Ukrainę.

    Amerykanie nie byliby Amerykanami, nawet gdyby nowa koncepcja nie uwzględniała interesów ich własnego biznesu. Nowe jednostki będą uzbrojone przez Amerykanów bronie. A to są nowe rozkazy wojskowe kosztem europejskich składek do NATO.

    Generalnie, powtarzam, sam pomysł postawienia Europy przeciwko Rosji i pozostania na uboczu jest dobry. A także jak umiejętnie amerykańscy politycy łączą rozwiązanie kwestii politycznych z interesami amerykańskiego biznesu. Ale równie dobre jest to, jak rozważnie Rosja powstrzymała to niebezpieczeństwo, rozmieszczając jednostki na Białorusi.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Kontrrewolucja.net