Chyba nikt się nie spodziewał. Jezuita o współczesnych „uczonych w Piśmie” i dobroludzizmie
Nieczęsto spotykamy się ze stanowczym sprzeciwem duchownych wobec postępującego w Kościele modernizmu i dobroludzizmu. Tym większe zaskoczenie, gdy po stronie wiary we współczesnym świecie opowie się jezuita. Ks. Dariusz Kowalczyk SJ na łamach „Gościa Niedzielnego” w ostrych słowach krytykuje postawę dobroludzizmu, którego przedstawicieli nazywa „uczonymi w Piśmie”.
– Różne środowiska w Kościele przekonują dzisiaj, że nie można być dogmatycznym. Trzeba słuchać ludzi, wychodzić naprzeciw ich konkretnym niepokojom i trudnościom. Nie należy osądzać ani oskarżać. Postuluje się inne niż dotychczasowe spojrzenie na seks przedmałżeński czy też rozwodników żyjących w nowych związkach – pisze kapłan. – Co prawda w Ewangelii znajdujemy mocne i, wydawałoby się, jasne słowa Jezusa, że „kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”. Nie brakuje jednak „uczonych w Piśmie”, którzy zauważają, że to było 2 tys. lat temu i do końca nie wiadomo, co tak naprawdę Mistrz z Nazaretu chciał powiedzieć. Poza tym czasy się zmieniają… – czytamy w tekście jezuity.
– Pojawiają się zatem duchowni, którzy całkiem otwarcie, nieniepokojeni przez swych przełożonych, głoszą, że należy popierać małżeństwa homoseksualne, bo – wiadomo – nikogo nie można dyskryminować. Jeszcze nie mówią, że należałoby udzielać homoseksualistom sakramentu małżeństwa, ale jakiejś formy błogosławieństwa kościelnego jak najbardziej – pisze ksiądz jezuita.
– Mamy jednak pewien paradoks. Otóż tak się składa, że ci, którzy skłonni są przymykać na wiele spraw oko i powtarzają, że nie należy stawiać spraw na ostrzu noża, w jednej sprawie przejawiają niebywały radykalizm. Ów radykalizm wyraża się w stwierdzeniu: „Nie można być chrześcijaninem bez otwartości na emigrantów”. I tak oto najważniejszym przykazaniem stało się popieranie projektu George’a Sorosa, który twierdzi, że UE powinna przyjmować przynajmniej milion emigrantów rocznie. Czy na pewno to właśnie miał na myśli Jezus, kiedy mówił: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (Mt 25,35)? – pisze ks. Dariusz Kowalczyk SJ.
Pełen tekst dostępny jest na stronie „Gościa Niedzielnego”.
Przekaż wieści dalej!