1, 2, 3… Zorganizuj się!

Długo zajęło mi zabranie się za napisanie tego tekstu, oj długo… Częściowo powodem tego był brak motywacji oraz słaba organizacja. Dlatego zdecydowałam się podjąć pewne kroki, by mój system organizacji uległ poprawie. Zaczęłam więc praktykować kilka, o dziwo banalnych metod, które wraz z upływem czasu zaczęły owocować! Chciałabym się podzielić z Wami moimi sposobami na lepsze życie studenckie (nie towarzyskie, bo na to na pewno macie wiele sposobów, ale uczelniane – tak by nauka stała się przyjemna, a nie była ciężarem).
Terminarz – połowa sukcesu
W moim przypadku pierwszą i podstawową zasadą dobrej organizacji pracy jak i czasu wolnego jest posiadanie kalendarza lub terminarza. Dawno nic tak nie ratowało mi skóry jak ten mały, niepozorny zeszycik. Zawsze mam go przy sobie: na uczelni, w podróży, na mieście. Jest niewielki i stosunkowo lekki. Tam bez problemu odnotowuję wszystkie spotkania, zajęcia, egzaminy, imprezy, urodziny i rocznice, czyli to, co najważniejsze. Od jakiegoś czasu zaczęłam walczyć ze swoim nieogarnięciem, a kalendarz niesamowicie pomógł mi zniwelować chaos w moim życiu.
Od niedawna zaczęłam także tworzyć swoją codzienną „to-do list”. Zazwyczaj wieczorem zapisuję sobie to, co mam zrobić następnego dnia: proste, kuriozalne nawet czynności jak zaniesienie butów do szewca, kupienie żarówki, czy przygotowanie prezentacji na zajęcia. By nie zaśmiecać kalendarza, listę sporządzam zazwyczaj na samoprzylepnych lub notesowych małych karteczkach. Potem najważniejsze zadania zaznaczam markerem tak, by wiedzieć na czym najbardziej się skupić i co może zająć mi najwięcej czasu. Nie mam więc wyrzutów sumienia, kiedy nie uda mi się wykonać z listy tych niezaznaczonych pozycji, gdyż wiem, że nie cierpią one aż takiej zwłoki i spokojnie mogę wykonać je następnego dnia. Oczywiście lepiej nie odkładać tego na później, ale nie jesteśmy perfekcyjni.
Pokonaj bałagan
Uświadomiłam sobie także jak ważne jest moje stanowisko pracy, czyli biurko. Dawniej panował na nim wieczny bałagan: sterty książek, zeszytów, do tego jeszcze kubek po kawie i talerz po śniadaniu, tzw. artystyczny nieład. Teraz staram się wszystkie zbędne rzeczy z niego usuwać, odkładać książki, których w danym momencie nie czytam, myć brudne naczynia, wyrzucać papierki, stare paragony, bilety, etc. Dopiero wtedy zauważyłam jak wielki komfort psychiczny daje mi otaczający mnie względny (ale nie pedantyczny) porządek.
Jako, że moim głównym narzędziem pracy jest laptop, to postanowiłam także uporządkować to, co znajduje się na jego twardym dysku. Na pulpicie zostaje tylko to, nad czym aktualnie pracuję. Resztę przenoszę do folderu poświęconego studiom, czy innym kategoriom, bądź po prostu wywalam do kosza. Uwierzcie mi, że nawet wizualny porządek na moim pulpicie sprawia, że lepiej się czuję.
Z Facebookiem za pan brat
Nie, nie powiem Wam, żebyście wyłączyli telefon lub wylogowali się z Facebooka, bo akurat w moim przypadku to wcale nie działa. Musiałabym chyba dezaktywować konto. Po części to zapewne kwestia uzależnienia, ale i fakt, że Facebook jest tak wielką bazą danych, w której mogę znaleźć wszystko. Jako studentka dziennikarstwa śledzę fanpage różnych mediów, dyskusje czy komentarze. Nie ukrywajmy, że nasz błękitny „przyjaciel” jest często bardziej przejrzysty i łatwiejszy w obsłudze niż niejeden portal internetowy. Trzeba jednak zawsze pamiętać o tym, że jest to wybitnie wścibski „przyjaciel”.
To oczywiście tylko nieliczne z metod na lepszą organizację swojego czasu . Na pewno macie wiele innych, ciekawych sposobów. Najważniejsze jest, aby w działaniu obrać swoje priorytety – to tak oczywiste i powtarzane przez wszystkich motywatorów, a niestety tak trudne w realizacji. Skupcie się na tym co najważniejsze i nie marnujcie czasu na kolokwialne pierdoły. Wyeliminujcie to, co zabiera Wasz cenny czas i zorganizujcie się, a po bardzo szybko zauważycie, że więcej czasu zostanie Wam na przyjemności, rozrywkę, czy robienie tego, co naprawdę lubicie. Tak niewiele trzeba, by w zamian dostać tak dużo!
Przekaż wieści dalej!