KOD – Koniec Obrony Demokracji?
O marszach Komitetu Obrony Demokracji słyszał chyba każdy choć minimalnie zainteresowany polityką Polak. W zasadzie wystarczyło wejść na jakikolwiek portal informacyjny lub odpalić wiadomości w telewizorze. Ponieważ więc o tym, czym jest KOD wiadomo dość dużo, ja skupię się na tym, dlaczego uważam go za niewypał. No, może nie tyle niewypał co niewybuch.
Inicjatywa Mateusza Kijowskiego miała poruszyć Polskę. Miała stanąć w obronie tych „wartości”, które są ostoją naszej cywilizacji. Ostoją naszej wolności. Miała być tym, co postawi Polskę na nogi i skieruje ją na właściwy tor. A przynajmniej takie były jej założenia.
W rzeczywistości na marszach widzieliśmy ludzi, którzy mocno angażowali się w życie polityczne. Co więcej, swego czasu byli nawet u władzy. To właśnie oni, wspierani przez medialne gwiazdy pokroju Tomasza Lisa, Kuby Wojewódzkiego czy Marka Konrada wraz z małżonką, mieli wstrząsnąć Polską. Ale czy wstrząsnęli? W moim mniemaniu nie.
Zauważmy, że marsz ten miał trafić również do młodych. Cały kraj miał pokazać swe oburzenie. Młodzi ludzie mieli zademonstrować, że nie godzą się na autorytarne zapędy nowej władzy. Ale tu rodzi się pytanie: ilu z nich było obecnych na marszach? Oglądam różne zdjęcia, filmiki z wydarzeń – tu wszędzie górują ludzie, którzy uczelnie opuścili już dawno. Można się więc zapytać, gdzie są ci młodzi, wykształceni i z wielkich ośrodków?
Czytając komentarze w Internecie łatwo zauważyć, że wielu młodych nie jest zadowolonych z tego, że to Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory. Mimo to nie utożsamiają się oni z Komitetem Obrony Demokracji. O czym to świadczy? Przede wszystkim pokazuje to, że opozycji nie udało się osiągnąć najwyższej fali oburzenia. Początkowy impet całego wydarzenia nie osiągnął tak dużego pola rażenia, jakiego można było oczekiwać. Coś w pewnym momencie musiało pójść nie tak.
A przecież początki były dobre. Cała inicjatywa ruszyła dość nagle, z dużą pompą. Wiele osób było zaskoczonych atakiem tej „oddolnej” inicjatywy. Potem jednak na jaw wyszło, że ta oddolność to jedna wielka fikcja. Pomysł dawnej władzy na podpalenie Polaków. Zerwanie ich do walki ze złym rządem, który chce ich pozbawić praw i wprowadzić panowanie silnej ręki. A tak naprawdę zwykły bój o utracone stołki wraz z ludźmi, którzy służyć mieli za narzędzia do ich odzyskania, za zwykłe mięso armatnie.
Siłą KOD-u są media społecznościowe. To na nich namawiano do walki. Nie zliczę nawet, ile tweetów umieścił Tomasz Lis nawołując ludzi do buntu. Internet jest zdominowany przez młodych. A przecież to nie oni są główną siłą „kodowców”. Nawet te manifestacje, które miały wyrażać sprzeciw wobec nowej ustawy antyterrorystycznej, nie zaciekawiły studentów.
Cała akcja traci na sile, gdzieś znika ten początkowy impet. Wydaje się więc, że to rząd wyszedł z całego tego zajścia obronną ręką. A w sumie to nie wyszedł. Po prostu mamy remis wynikający bardziej z błędów strategicznych opozycji niż przemyślanej kontry Prawa i Sprawiedliwości. Dalej więc zadaję sobie nurtujące mnie pytanie: co będzie dalej z tą Polską?
Przekaż wieści dalej!