Do kogo oni strzelają?

W Paryżu doszło do tragedii. Po raz kolejny ucierpieli niewinni ludzie. Oczy całej Europy zwrócone są w kierunku Francji. Czy słusznie?
Na początku chciałbym nawiązać do nie tak odległego wydarzenia, które brutalnie pokazało, że terroryzm wkroczył na nasz kontynent. Mam na myśli zamordowanie dziennikarzy redakcji „Charlie Hebdo”. Oba zajścia znacząco się jednak od siebie różniły.
Zabrzmi to kontrowersyjnie, ale na ataku na siedzibę francuskiego pisma zyskali wszyscy. Przede wszystkim było to wylanie kubła zimnej wody na głowy francuskiego społeczeństwa. Społeczeństwa, które jednak szybko się otrząsnęło i – koniec końców – za winnych uznało jedynie muzułmanów, którzy dokonali tejże zbrodni. Ponadto Francuzi stanęli w obronie wolności słowa i pokazali, że nie tak łatwo ich zastraszyć.
Zyskał i świat islamu. Usłyszeliśmy przecież z wielu ust wypowiedzi wyrażające współczucie oraz potępiające terroryzm. Usłyszeliśmy słowa wypowiadane z ust islamskich duchownych oraz głów państw islamskich. To sprawiło, że ludzie różnych religii okazali się solidarni i wspólnie potępili zamachowców.
Ludzie stanęli wtedy ponad podziałami. Pokazali, że Europa potrzebuje wolności słowa. Bomba, jaką miała być fala nienawiści do islamu, nie wybuchła.
Jednak to, czego nie udało się dokonać zamachowcom wtedy, udało się teraz. Przede wszystkim aktualnie podłoże konfliktu jest inne. Przez ostatnie miesiące w mediach niejednokrotnie pojawiał się temat imigranckich uchodźców. Unia Europejska sama przyznała, że nie do końca radzi sobie z zaistniałym problemem. Europejczycy zaczęli przejawiać tendencje antyimigranckie, co było krokiem w zupełnie nowym kierunku. Pamiętajmy, że państwa Zachodu od dawna praktykowały politykę multikulti.
Istotną przyczyną jest również cel ataku. Niedawny atak uderzył we wszystkich. Tam mógł być każdy z nas. Niezależnie od koloru skóry, orientacji seksualnej czy wyznania. Francję ogarnęła fala strachu. Doszło do zamknięcia granic, uziemienia samolotów i zamknięcia szkół. Nawet wojsko wyszło na ulicę. Terroryści osiągnęli sukces.
Wcześniej potrafiliśmy postawić się terrorowi i zsolidaryzować z Francuzami. Pokazaliśmy, że nie ulegniemy presji i nie damy się sprowokować. Obecnie nie mamy się z kim solidaryzować. Celem był każdy z nas – ja czy ty. To nie był atak ideologiczny. Tutaj chodziło o pokazanie swojej siły i wywołanie strachu.
W Internecie pojawiły się wpisy muzułmanów, którzy tłumaczą, że nie każdy muzułmanin jest terrorystą i nie można ich wszystkich oceniać jednakowo. To prawda. Ale ciężko zaprzeczyć, że imigranci od wielu miesięcy traktowani są w Europie jako problem. Nastroje Europejczyków zmierzają w niezwykle radykalnym kierunku.
Nawet kolejne kondolencje, wyrazy współczucia i odcinanie się od zamachowców nie pomoże. Będą to kolejne słowa po kolejnym zamachu. Europa staje przed poważnym problemem: jak poradzić sobie z obecnością imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki? Jak poradzić sobie z napływem ludzi o innej kulturze niż nasza?
Oczywistym jest, że nie można obarczać wszystkich muzułmanów winą za atak. Ale ciężko nie zauważyć, że to ta grupa jest winna wielu obecnym problemom współczesnej Europy.
Chciałbym, aby mój tekst był apelem. Apelem do ludzi każdej religii – nie dajmy sobą manipulować. Obecnie Internet zalewany jest treściami zarówno antyislamskimi jak i broniącymi społeczności muzułmańskiej. Terroryści zrobili dokładnie to, co chcieli: podzielili Europę na dwie grupy. Musimy zrozumieć, że zamachowcy i ludzie za nimi stojący chcą, aby nasz kontynent był zamknięty, wystraszony, sparaliżowany i skonfliktowany. Ci ludzie chcą, aby ofiary na Bliskim Wschodzie czuły, że nie mają dokąd uciekać. Chcą, żeby poszkodowani czuli, że Europa się od nich odwróciła. To wojna psychologiczna – jeśli chcemy ją wygrać, nie możemy dawać sobą manipulować i ulegać presji.
Przekaż wieści dalej!