MANIFA zamiast kwiatka

Kilka dni temu obchodziliśmy Dzień Kobiet. Można psioczyć, że to „święto” to pozostałość komunizmu. Ja osobiście ucieszyłabym się z życzeń, kwiatka czy czekoladek, bo, jak wiele kobiet, lubię być doceniana. Ale mamy nowe trendy – „święto kobiet” jest obecnie czczone przez organizowanie pochodów w rodzaju „Manify„. I to kobiety kobietom zgotowały ten los.
Nadchodzi 8 marca i w większych polskich miastach (m.in. Warszawa, Łódź, Trójmiasto) pojawiają się barwne pochody kobiet, które „wychodzą na ulice” by walczyć o swoje prawa. W pochodach uczestniczą panie młodsze i starsze, ale także dzieci, mężczyźni i seniorzy. Jakaż piękna inicjatywa – społeczeństwo zjednoczone w walce o prawa kobiet! Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe? Chyba tak.
Manify już od kilkunastu lat organizuje Porozumienie Kobiet 8 Marca. Cel jest niby szczytny – walka o równouprawnienie kobiet. Niestety, w worku „równouprawnienia” znajdują się tak różnorodne postulaty, ze trudno stwierdzić co dokładnie chcą osiągnąć neo-feministki. Obok postulatu dopracowania prawa alimentacyjnego (aby samotne matki mogły skuteczniej ściągać alimenty z ojców swoich dzieci) mamy postulaty swobodnego dostępu do „bezpiecznej aborcji” (nie chcę nawet tego żądania komentować). Obok walki o pozycję kobiet niepełnosprawnych na rynku pracy (przydało by się coś w tej kwestii zrobić) słychać żądania wprowadzenia powszechnej „edukacji seksualnej” i zniesienia klauzury sumienia. Groch z kapustą, mieszanina wysoce niestrawna.
Walka o prawa kobiet zmienia się w parodię, gdy uczestniczące w Manifie kobiety niosą hasła niezrozumiałe lub sprzeczne. Na jednym z transparentów widniało: „Kobieta == człowiek. Zarodek =/= człowiek„. Czyli kosztem praw kobiet do „decydowania o własnym ciele” odmawiamy poczętemu dziecku prawa do życia. A co jeśli zarodek jest płci żeńskiej? Jest wtedy człowiekiem czy nie? „Stop polonizacji kobiet” – trudno mi to zinterpretować. Może autorka hasła nie czuję się Polką? Cóż, zawsze można wyjechać do Finlandii, RPA albo Kanady i starać się o tamtejsze obywatelstwo, wtedy nikt jej „polonizować” nie będzie. „Więcej seksu dla kobiet po 50tce” – i znowu, jeśli autorka hasła ma problemy z życiem seksualnym, to może powinna o tym z mężem porozmawiać, udać się z nim do poradni małżeńskiej? „Bezpieczna aborcja przy użyciu tabletek” – bezpieczna dla kogo? Na pewno nie dla zabijanego dziecka…
Pod płaszczykiem walki o prawa kobiet mamy więc albo walkę o obalenie tradycyjnych wartości albo niespójny bełkot. Czy naprawdę większość kobiet myśli w ten sposób? Czy właśnie o to chcą walczyć feministki? Nie sądzę. Organizatorki Manify robią niedźwiedzią przysługę kobietom, dzieciom, mężczyznom i rodzinie. Przekonują nas, że kobieta będzie wolna i szczęśliwa dzięki swobodnemu dostępowi do antykoncepcji i tzw. aborcji, jeśli uwolni się od roli żony i matki, od tradycji i religii. Będzie spełniona, bo wtedy będzie mogła „decydować o sobie”, robić karierę bez przeszkód, itd.
Nigdy jeszcze na Manifie nie byłam. Może za rok się wybiorę. Ale nie po to, by ruszyć z pochodem. Dołączę raczej do „prolajferskiej ciemnoty”, która pojawia się na trasie pochodu, aby wnieść trochę równowagi i rozsądku oraz przedstawić kontrargumenty do lewackich haseł. Może zrobię sobie transparent z napisem: „Kobieta = człowiek. Mężczyzna = człowiek. Dziecko w okresie prenatalnym = człowiek„? Albo „Użyj głowy dzień przed, zamiast pigułki 'dzień po'”.
Przekaż wieści dalej!