Niemożliwe do zaakceptowania żądania
Zwolennicy PiS co jakiś czas atakują Prawicę Rzeczypospolitej za to, że nie jest w koalicji z PiS (w której nie jest, bo PiS bez uprzedzenia zerwał z nią porozumienie) i twierdzą, że „żądania Marka Jurka były nie do zaakceptowania”. Sęk w tym, że Prawica Marka Jurka żadnych żądań nie przedstawiała.
Politycy Prawicy Rzeczypospolitej znaleźli się na wspólnych listach z PiS na mocy porozumienia podpisanego w Narodowy Dzień Życia 2012 roku. Dokument zakładał, że kandydaci Prawicy Rzeczypospolitej znajdą się w kolejnych wyborach na zapisanym w tekście umowy miejscu na liście w każdym okręgu (np. w przypadku wyborów parlamentarnych było to miejsce 8). Jak niedawno relacjonowała wiceprezes Prawicy Rzeczypospolitej Lucyna Wiśniewska w Radiu Plus Radom, porozumienie obu partii zostało przez PiS zerwane „poprzez nieumieszczenie wielu naszych kandydatów” na listach w wyborach parlamentarnych. Przypomniała, że ostatecznie PiS zarejestrował kandydatów Prawicy Rzeczypospolitej tylko w kilkunastu okręgach, a w kilku przypadkach nie na wyznaczonych umową ósmych miejscach.
Miłośnicy PiS co jakiś czas w atakach na Prawicę Rzeczypospolitej twierdzą, że to partia Marka Jurka „wyszła z koalicji” i to z hukiem, informując o tym szczególnie w nieprzychylnych PiS-owi mediach. Tak naprawdę Prawica od początku do końca w pełni realizowała wszystkie zapisy porozumienia z PiS z 2012 roku i nigdy nie dążyła do jego zakończenia czy zmiany. To PiS, poprzez swoje niezapowiedziane działania, będące faktycznym zerwaniem porozumienia – zdradzeniem swojego sojusznika – zakończył istnienie tego sojuszu. O szczegółach tych działań wspomniałem w poprzednim akapicie. Natomiast Prawica Rzeczypospolitej nie dość, że nie „wyszła z hukiem”, to o zerwaniu przez PiS porozumienia poinformowała dopiero w dokumencie swojej Rady Naczelnej wydanej kilka miesięcy potem, gdy PiS miał już niezachwianą większość w Sejmie i Senacie oraz przychylnego prezydenta. Wbrew kłamliwym twierdzeniom zwolenników PiS, informacja praktycznie w niewielkim stopniu była podnoszona w mediach.
Ze strony zwolenników PiS powtarza też się zarzut, że „żądania Jurka były nie do zaakceptowania”. Odpowiedzią na moje pytanie, o jakie żądania chodzi, jest milczenie albo zmiana tematu. Słusznie, bo nie było żadnych dodatkowych żądań. Prawica Rzeczypospolitej jedynie – nawet nie żądała, ale apelowała – o wzajemne realizowanie postanowień porozumienia z 2012 roku. Nie były to „żądania nie do zaakceptowania”, bo PiS je zaakceptował w 2012 roku i nigdy formalnie nie wypowiedział tego porozumienia. Złamał to porozumienie dopiero swoimi praktycznymi działaniami trzy lata później.
Z drugiej strony niektóre osoby krytykują Prawicę Rzeczypospolitej za to, że nie podjęła bardziej gwałtownej reakcji na nierealizowanie przez PiS zapisów porozumienia (a w sporej części nie realizował ich już w wyborach samorządowych). Jaka jednak była alternatywa? Prawica Marka Jurka w takim wypadku mogłaby zostać w świadomości społecznej obarczona przez PiS winą za porażkę tej partii w wyborach parlamentarnych, a Prawica niekoniecznie mogłaby osiągnąć szerszą reprezentację w Sejmie, bo od wyborów samorządowych do parlamentarnych było niewiele czasu na tworzenie ewentualnego alternatywnego porozumienia wyborczego. Istotnie PiS ma obecnie tylko kilku posłów ponad wymaganą większość, a trzeba zauważyć, że choć Prawica wprowadziła do Sejmu tylko jednego posła, to kilku jej przedstawicieli (spośród kilkunastu, wobec których PiS zrealizował porozumienie) zdobyło „pierwszy niewchodzący wynik”, tj. nie zostało posłami, ale dołożyli swoim wynikiem wyborczych głosów wspólnej liście, która dzięki temu mogła wziąć większy kawałek z wyborczego tortu.
Niemożliwe do zaakceptowania żądania Prawicy Marka Jurka nigdy nie zostały postawione. To jednak nie przeszkadza zwolennikom PiS powtarzać swoje zarzuty za te rzekome zbyt wysokie wymagania. Czyżby PiS przesłonił im rzeczywistość?
Przekaż wieści dalej!