Prowokacja czy „faux pas” prezydenta Boliwii?

Od niedzieli trwa pielgrzymka Papieża po Ameryce Południowej. Franciszek odwiedził już Ekwador, teraz gości w Boliwii, a wkrótce uda się do Paragwaju. Nie jest łatwo mi obserwować tę pielgrzymkę ze względu na strefę czasową. Chciałbym jednak zatrzymać się na pewnym wydarzeniu, które zaczyna wywoływać pewne kontrowersje. Mowa tutaj o prezencie prezydenta Boliwii Evo Moralesa.
Kontrowersyjny podarunek
Franciszek odwiedził władze kraju Boliwia. Podczas spotkania z prezydentem Evo Moralesem, otrzymał Krucyfiks. Nie był to jednak zwykły krzyż, o dwóch belkach z figurą Chrystusa. Ów podarunek prezydenta był w kształcie sierpa i młota, na którym wisiała postać Zbawiciela.
Zdjęcia, które pojawiły się w sieci od razu wywołały falę zamieszania. Takiego krzyża nikt chyba nie widział. Sam zacząłem się zastanawiać, co on symbolizuje. Dlaczego akurat prezydent wręczył go papieżowi. Sierp i młot to symbol komunistyczny. Jest znakiem totalitaryzmu, w teorii jedynie realizowanego poprzez rządy robotników (młot) i chłopów (sierp).
Nie wiem, o czym myślał Franciszek, ale na zdjęciach widać zaskoczenie. Może to tylko moment. Chwila uchwycona przez fotografa. Z pewnością takie ujęcie zachęciło media i internautów do licznych komentarzy.
Jak udało mi się dowiedzieć, prezent dla Franciszka jest kopią krzyża używanego przez Luisa Espinal, jezuickiego męczennika, którego grób odwiedził papież.

Teologia wyzwolenia
Można zatem zastanawiać się: jakie były intencje prezydenta i co tak naprawdę one oznaczały? Trzeba przyznać, że jeszcze do niedawna w południowej części Ameryki rozwijała się tak zwana teologia wyzwolenia. Mówiła ona o trzech filarach.
Pierwszym jest przyznanie, że nie można głosić orędzia chrześcijańskiego w sposób abstrakcyjny, ale należy odnosić go do sytuacji egzystencjalnej ubogiego człowieka latynoamerykańskiego, z jego cierpieniem i nadzieją na wyzwolenie. Po drugie, teologia musi głosić zbawienie wieczne. Świat zatem trzeba przemieniać, aby czynić go bardziej ludzkim. Trzeci filar zaś jest po prostu sprzeczny z nauką Kościoła. Mówi, że instrumentem do wyzwolenia wiernych jest marksizm, gdyż pozwala nam zrozumieć świat z perspektywy człowieka ubogiego.
– ta koncepcja Chrystusa jako polityka, rewolucjonisty, jako wywrotowca z Nazaretu, nie zgadza się z nauczaniem Kościoła. Położył on w ten sposób kres owemu błędnemu rozumieniu zbawczej misji Chrystusa. Niestety wielu z wykształconych ludzi, polityków, jak i duchownych nadal odnosi się do tej teologii w swojej służbie społeczeństwu. – powiedział św. Jan Paweł II podczas wizyty w Meksyku w 1979 roku.
Faux pas
Jeżeli zatem prezydent Boliwii chciał dać papieżowi coś do zrozumienia, to z pewnością w oparciu o trzeci filar, głoszący, że wyzwolenie jest możliwe poprzez marksizm. Jeśli natomiast, Evo Morales (a także męczennik Luis Espinal) nie widzi w tym „krzyżu” niczego złego, to jest to w jakiś sposób faux pas. Trudno oceniać. Dalsza część wizyty w Boliwii może wiele wyjaśnić.
Przekaż wieści dalej!