7 kwietnia 2024
PublicystykaRodzina

Trzy szczegolne przypadki – rzecz o tzw. kompromisie

foto: YouTube
foto: YouTube

Obecnie dokonanie tzw. aborcji czyli morderstwa dziecka w prenatalnym okresie życia, możliwe jest w pewnych, określonych prawem, przypadkach. W ostatnich dniach toczyło się wiele ostrych dyskusji na temat projektu ustawy, godzącej w „kompromis aborcyjny”. Skąd jednak pomysł, że ten „kompromis” jest dobrym rozwiązaniem dla kogokolwiek, zwłaszcza dla dzieci nienarodzonych?

Trzy szczególne przypadki

Według obecnie obowiązującego prawa „przerwanie ciąży” jest możliwe, gdy zagraża ona życiu lub zdrowiu matki, badania prenatalne sugerują ciężką chorobę albo uszkodzenie płodu, lub gdy do poczęcia doszło w wyniku czynu zabronionego – takiego, jak gwałt. To tylko trzy przypadki. A może aż trzy przypadki?

Słuszność mają ci, którzy wskazują na potrzebę pomocy chorym kobietom spodziewającym się dziecka. Na staranna opiekę zasługują także te matki, których dzieci mogą urodzić się chore. Nie mówiąc już o tym, że ofiary gwałtów potrzebują wieloaspektowej, specjalistycznej pomocy. W żadnym jednak z tych przypadków zabicie dziecka nie jest formą pomocy dla kobiety.

Przypadek pierwszy

foto: Pixabay
foto: Pixabay

Ciąża i czas oczekiwania na narodziny dziecka, jest dla kobiety jednocześnie czasem pięknym i trudnym. Nawet, gdy ciężarna jest zdrowa, a badania wskazują, że dziecko rozwija się prawidłowo, to w życiu i w organizmie matki zachodzi tyle zmian, że może to nieźle rozstroić ją emocjonalnie. Nierzadko odczuwa ona wątpliwości, czy dobrze poradzi sobie z wychowaniem dziecka, czy jej mąż sprosta roli ojca, etc. Gdy okazuje się, że brzemienna kobieta jest chora, sytuacja staje się dramatyczna. Wiadomo, że wielu kuracji i zabiegów nie należy stosować u ciężarnej, gdyż mogą zaszkodzić rozwijającemu się dziecku. Ale co jeśli bez leczenia kobieta umrze? Co jeśli ma już jedno dziecko i nie chce go osierocić?

Aborterzy twierdzą wtedy, że najlepiej jest zabić dziecko rozwijające się pod sercem kobiety, żeby ją „ratować”. Wtedy będzie można leczyć pacjentkę, wtedy będzie miała szansę na przyszłości u boku męża i dzieci. Troszczymy się o zdrowie kobiety, i to jest dobre. Troszczymy się o jej bliskich. Nienarodzone dziecko jednak też ma prawo żyć. Przehandlowanie jednego życia za inne nie wydaje się być humanitarnym rozwiązaniem.

Czy nie lepiej ratować życie i matki i dziecka? Może to oznaczać oczywiście podjęcie jakiejś ryzykownej terapii. Może się okazać, że dziecko umrze mimo wszystko. Może, niestety, być też tak, że matka umrze wraz ze swoim nienarodzonym dzieckiem. Jednak zabicie dziecka w okresie prenatalnym dlatego, że „znalazło się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie”, jest czynem głęboko niegodnym. Czy ta kobieta, jeśli podda się morderczemu „zabiegowi”, a potem zostanie wyleczona i wróci na łono rodziny, będzie naprawdę szczęśliwa żyjąc z myślą, że uratowała swoje życie zabijając własne dziecko? Jakoś wątpię.

Przypadek drugi

foto: facebook.com/NickVujicic
foto:faceboo k.com/NickVujicic

Chorych ludzi należy leczyć, a nie zabijać. Każdy człowiek ma prawo do godnego życia i do godnej, naturalnej śmierci. Te dwa zdania powinny wystarczyć jako wytłumaczenie, dlaczego zabijanie dzieci w okresie prenatalnym ze względu na podejrzenie choroby lub kalectwa jest złym rozwiązaniem. Większości zwolenników aborcji stwierdzenie takiej oczywistości jednak nie wystarcza.

O tym, że chore dzieci należy mordować, łatwo mówić osobom zdrowym i silnym, które potrafią się same obronić, gdyby ktoś im zagrażał. Wyznają one najwyraźniej prawo dżungli – „zabij albo sam giń”. Zapominają one jednak o tym, że człowiek, mimo że jest pod względem biologicznym podobny do zwierząt, to zwierzęciem nie jest. Nie po to wykształcił kulturę, naukę, zasady moralne, żeby zabijać słabych i bezbronnych. Człowiekiem kieruje, a przynajmniej powinno kierować, coś więcej niż instynkty – potrafi on współczuć, potrafi się poświęcać dla dobra rodziny czy przyjaciół.

Oczekiwanie na przyjście na świat dziecka, ze świadomością, że urodzi się ono chore i zdeformowane, że pożyje kilka godzin, może kilka dni, to dla matki wielki ciężar. Podobnie jak strach, że dziecko będzie bardzo cierpiało, ale przeżyje i przez kolejnych kilka-kilkanaście lat będzie „wegetowalo”, będąc całkowicie zależne od innych, wymagając dwudziestoczterogodzinnej opieki. Matka może ulec w takiej sytuacji namowom, żeby przerwać to nieznośne oczekiwanie i zabić dziecko. Może i bardzo prawdopodobne jest, że ulegnie, jeśli nie będzie miała odpowiedniego wsparcia.

Środowiska lewicowe wmawiają nam, że ciąża to tylko sprawa kobiety – jej ciało, jej brzuch, jej wybór. Jest to kłamstwo. Po pierwsze żeby doszło do ciąży potrzebny jest udział mężczyzny, i jest on odpowiedzialny – czy chce tego czy nie – za poczęte życie. Po drugie – człowiek nie jest samotną wyspą, żyje wśród rodziny, przyjaciół, sąsiadów. Brzemienna kobieta odczuwa wpływ otoczenia; wie, czy jej bliscy ja wspierają, bez względu na wszystko. Wie, czy będzie mogła liczyć na ich pomoc w trudnej sytuacji, czy też nie.

Jeśli ojciec dziecka „umyje ręce”, bo perspektywa przyjęcia chorego syna czy córki go przerośnie, a rodzina i przyjaciele stwierdzą, że to „jej sprawa”, to nie ma się co dziwić, że kobieta ulegnie namowom i zamorduje potencjalnie chore dziecko, bojąc się zostać sama z opieką nad nim.

Wychowanie ciężko chorego dziecka to wielkie brzemię. Wiem, o czym mówię, bo mam w rodzinie taki przypadek. Czy to oznacza, że chore dzieci należy zabijać? Żeby ich rodzice się nie męczyli, żeby one same nie cierpiały? Bynajmniej!

Rodzicom, zwłaszcza matkom, dzieci chorych i niepełnosprawnych potrzeba konkretnej pomocy. Po pierwsze – wsparcia emocjonalnego ze strony rodziny i znajomych. Po drugie – wsparcia materialnego ze strony państwa i zapewnienia dziecku odpowiedniego leczenia i rehabilitacji, tak by rozwijało się ono tak dobrze, jak to jest możliwe w danej sytuacji. Nieoceniona może też okazać się pomoc psychologiczna dla rodziców dziecka, którzy niejednokrotnie nie będą mogli w sobie odnaleźć sił i nadziei aby dalej walczyć o jak najlepsze życie dla syna czy córki.

Jest wiele sposobów w jakie można pomóc rodzicom spodziewającym się chorego dziecka, a morderstwo zdecydowanie nie jest jednym z nich. Wszystkich zwolenników uśmiercania chorych ludzi zapraszam, aby poszli do najbliższego hospicjum zaopatrzeni w morfinę i strzykawki, i żeby „skrócili męki” pacjentów tej instytucji. Bo przecież są oni ciężko chorzy i niedługo umrą. Po co mają się dłużej męczyć i marnować zasoby zużywane na opiekę nad nimi? Uważajcie, że to kiepski pomysł? To dlaczego chcecie masowo mordować chore dzieci w okresie prenatalnym?

Przypadek trzeci

foto: Pixabay
foto: Pixabay

Nie wiem jak czuje się kobieta, którą zgwałcono. Nie chcę, żeby mnie to kiedykolwiek spotkało i nikomu innemu tego nie życzę. Mogę sobie tylko wyobrażać, jak wielka to trauma, jakie zostawia rany, zarówno na ciele jak i na duszy. Wiem jednak, że doradzanie kobiecie zabicie dziecka poczętego w wyniku gwałtu to błąd.

Czego potrzebuje kobieta, która padła ofiarą gwałtu? Prawdopodobnie tego samego co ofiary innych traumatycznych przeżyć tego typu jak napaść czy porwanie. Potrzebuje ona odzyskać poczucie bezpieczeństwa. Potrzebuje odzyskać poczucie własnej godności i pewność siebie. Potrzebuje także nadziei na przyszłość; wiary w to, że „jutro będzie lepiej”. Czy zabicie dziecka jej to zapewni? Nie sądzę.

Pozbycie się „niechcianej pamiątki” po gwałcie, za jaką uważane jest często dziecko, być może da kobiecie chwilę ulgi. Nie będzie musiała obserwować, jak rośnie w niej „potomek gwałciciela”. Rzecz w tym, że to też JEJ dziecko. I po kilku tygodniach czy miesiącach matka zacznie się zastanawiać, co by było, gdyby pozwoliła maleństwu żyć? Czy byłoby do niej podobne? Kim mogłoby zostać w przyszłości? Niestety, na te pytania nigdy nie pozna odpowiedzi. Do traumy po gwałcie dojdzie trauma po zabiciu własnego dziecka.

To zrozumiałe, że w pewnych przypadkach kobieta, mimo najlepszych chęci, nie będzie w stanie wychować dziecka poczętego z gwałtu. I nie musi tego robić. Może je oddać do adopcji. Tak, to prawda – procedury adopcyjne są obecnie skomplikowane i długotrwałe. Powinniśmy lobbować na rzecz ich usprawnienia. Jednak nawet, gdyby dziecko miało spędzić kilka lat swego życia w sierocińcu, to i tak ciągle ma szansę na szczęśliwą przyszłość. Martwe dziecko nie ma żadnej przyszłości.

Potrzeba wielu zmian w obecnych procedurach postępowania z ofiarami gwałtu. Trzeba zapewnić im profesjonalną opiekę medyczną i psychologiczną. Trzeba też zmienić społeczną świadomość, w której tak często zgwałcona kobieta jest sama sobie winna. Trzeba skutecznie karać gwałcicieli, by mieli świadomość, że wymówka „bo ona mnie sprowokowała, bo miała bluzkę z dekoltem, bo szła wieczorem pustą ulicą” nie przejdzie i poniosą oni surową karę za swój czyn.

Kobieta, którą skrzywdzono, zasługuje na realną pomoc, która pozwoli jej stanąć na nogi. A dziecko, które poczęło się z gwałtu zasługuje aby żyć. morderstwo to żadne rozwiązanie.

Kompromis w sprawie życia?

Są w naszym życiu kwestie, w których możemy pójść na kompromis. Możemy wybierać między jednym a drugim dobrem. Jednak gdy mówimy o tzw. „aborcji”, jest to kwestia życia i śmierci, i nie ma tu miejsca na kompromis.

Prawo do życia jest pierwszym prawem każdego człowieka. Jeśli je odbieramy, to odbieramy też prawo do wolności sumienia, do swobody wypowiedzi, do ochrony zdrowia i wszystkie inne. Jak więc wszyscy głosiciele tolerancji, walczący o prawa mniejszości, mogą równocześnie twierdzić, że „aborcja to prawo człowieka”? Zabijanie to prawo człowieka? Może powiedzmy sobie szczerze, że chodzi nie o fundamentalne prawa człowieka, tylko o „prawo silniejszego”.

Nie pozwólmy sobie wmówić, że w „wyjątkowych przypadkach” zabijanie bezbronnych, niewinnych istot jest czymś dobrym. Nie dajmy się nabrać na „kompromis aborcyjny”.

szkic zastrzeżony przez wydawcę kontrrewolucja.net

Przekaż wieści dalej!

Ewelina Jędrasik

Umiarkowana feministka. Doradca rodzinny z wykształcenia, obecnie pracuję jako opiekunka osób starszych za granicą. Z zamiłowania artystka. Interesuję się po trosze: muzyką (zwłaszcza śpiewem głosem otwartym), poezją, rękodziełem, teatrem, a także książkami oraz filmami kryminalnymi i si-fi.

Więcej artykułów autora

Ewelina Jędrasik

Umiarkowana feministka. Doradca rodzinny z wykształcenia, obecnie pracuję jako opiekunka osób starszych za granicą. Z zamiłowania artystka. Interesuję się po trosze: muzyką (zwłaszcza śpiewem głosem otwartym), poezją, rękodziełem, teatrem, a także książkami oraz filmami kryminalnymi i si-fi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Kontrrewolucja.net