7-letnia dziewczynka z Florydy zawieszona 36 razy za brak maski, a jest dopiero początek listopada! Sprawą zainteresował się gubernator Ron DeSantis
Fiona Lashells, 7-letnia uczennica szkoły w hrabstwie Palm Beach w stanie Floryda została zawieszona w tym roku szkolnym juz 36 razy z powodu nie noszenia maski. Nauczyciele poinformowali rodziców terroryzowanej dziewczynki, że ta nie ma już szans zaliczyć klasy. Sprawą zainteresował się gubernator stanu Floryda Ron DeSantis, który uważa, że szkoła narusza prawo stanowe i Kartę Praw Rodziców.
Szkoła w USA wygląda inaczej, niż w Polsce. Rok szkolny – zależnie od regionu – dla dzieci zaczyna się nawet już w połowie sierpnia. Od tego czasu do początku listopada 7-letnia Fiona została już 36 razy zawieszona przez władze swojej szkoły za brak noszenia maski.
Portal „Toronto Sun” podkreśla, że poza zawieszeniami, dziewczynka „spotkała się także z wieloma działaniami dyscyplinarnymi w szkole”.
Uczennica odmawia podporządkowania się nakazowi maskowania. W jej postawie popiera ją jej matka, Bailey Lashells.
– Moja córka podjęła niezachwianą decyzję, by nie ulegać z tyranii i szaleństwu, przysięgając, że zrobi wszystko, co w jej mocy dla każdego dziecka przechodzącego te bezprawne nakazy – powiedziała Bailey „The Free Press”.
– Fiona jest silną i nieustraszoną młodą dziewczyną, która była gotowa podbić świat w wieku siedmiu lat – dodała.
Następnie poinformowała, że nie zaliczy drugiej klasy i „nie ma możliwości, by nadrobić zaległości”.
Sprawą zainteresował się gubernator stanu Ron DeSantis. Ten w lipcu już powiedział, że to rodzice powinni decydować o tym, czy dzieci w szkołach mają nosić maski czy nie. Poszczególne rady szkolne jednak podjęły własne decyzje odnośnie wewnętrznych przepisów. Biuro prasowe gubernatora wydało zaś komunikat, że takie „wyróżnienie” jednego ucznia przez władze szkoły to „bezpośrednie naruszenie” prawa stanowego oraz Karty Praw Rodziców.
Przekaż wieści dalej!
„Biuro prasowe gubernatora wydało zaś komunikat, że takie „wyróżnienie” jednego ucznia przez władze szkoły to „bezpośrednie naruszenie” prawa stanowego oraz Karty Praw Rodziców”… ??? no i…??? co. Zupy z tego ma ktoś nagotować? Ludziska: możemy pisać petycje, uświadamać, maszerować, buuuczeć i co tylko nam przyjdzie robić w granicach prawa, ale to nic nie zmieni. Oni i tak zrobią co mają zrobić, bo mają za to zapłacone. Przed Bastylią (1789) lub nawet Pałacem Zimowym (1917) nikt w geście protestu nie rysował kredkami na asfalcie.. Trzeba ich za mordę brać!