Sprawa lekarki pro-life w norweskim sądzie

Polska lekarka pracująca w Norwegii została zwolniona, ponieważ nie chciała instalować pacjentkom śmiercionośnych wkładek o działaniu poronnym. Teraz domaga się wyjaśnień przed norweskim sądem i pozywa państwo o łamanie wolności obywatelskich.
Proces ma ruszyć 16 stycznia. Wtedy to przed sądem pierwszej instancji rozpocznie się sprawa wytoczona przez Polkę norweskiemu państwu. Jak tłumaczy Katarzyna Jachimowicz, chodzi o obronę praw pozostałych w Norwegii lekarzy, którzy sprzeciwiają się tego rodzaju makabrycznym praktykom, ale ich prawa są notorycznie łamane. Norweskich medyków, nie tylko ginekologów, lecz także lekarzy rodzinnych, zmusza się, by brali udział w aborcyjnym procederze – jeśli się nie podporządkują, tracą pracę.
Tak było w przypadku dr Jachimowicz, która przez lata pracowała w przychodni w Sauherad, a wkrótce przeniosła się do Gvarv. Choć była szanowana przez pacjentów, władze gminy postawiły jej ultimatum: albo zacznie zakładać wkładki, albo straci pracę. To samo spotkało wielu innych lekarzy z Norwegii, w tym Polaków. Ich zdaniem tego typu praktyki są łamaniem nie tylko sumienia, jak i etyki lekarskiej oraz prawa, ponieważ zmusza się lekarza do działań, które on sam uważa za szkodliwe, zarówno dla pacjentki, jak i jej nienarodzonego dziecka. Więcej o sprawie można przeczytać TUTAJ. Istnieje też możliwość podpisania petycji w obronie polskiej lekarki (TUTAJ).
MGOT/pch24
Przekaż wieści dalej!