Andrzej Gwiazda tłumaczy sprawę Krzywonos
Według legendy „Solidarności”, kontrowersyjnie dużo otrzymująca z emerytury posłanka PO nawet dzień nie była w jej szeregach. Szum wokół Henryki Krzywonos powstał, gdy ujawniono jej skandaliczne świadczenia. Wcześniej posłanka wymachiwała w Sejmie konstytucją.
– Były tam sprawy kompromitujące, o których nie chcieliśmy mówić, bo zwyciężyła opinia, że żeby nie kalać gniazda, to będziemy na ten temat milczeć. I to zostało przedstawione, że dzielna Henia Krzywonos, dla dobra związku, postawiła wyżej jego dobro, niż swoją pozycję i na własne żądanie odeszła. To były pierwsze dwa tygodnie września – mówi słynny opozycjonista wspominając o prezydium strajkowym. Kiedy powstała „Solidarność”, Henryka Krzywonos nie była już jego członkiem. – Czyli w Solidarności nie była ani dnia! – twierdzi Gwiazda.
– Po podpisaniu porozumienia, kiedy komitet strajkowy stał się komitetem założycielskim – na członków prezydium spadł obowiązek wymyślenia, co związek zawodowy ma w kraju komunistycznym robić, w czasach już stabilniejszych. I tu Henia okazała się całkowicie niekompetentna. Sprawiała kłopoty. Bo jako członek prezydium miała pewien zakres decyzji indywidualnych , które trzeba było prostować, wycofywać – mówił. – W prezydium MKZ były cztery kobiety, Joanna Duda – Gwiazda, Henryka Krzywonos, Joanna Pieńkowska i Anna Walentynowicz. Alina i Anna nie żyją. Platforma nie może Joanny pokazać, bo wie, co by powiedziała. Więc kupili Henię Krzywonos. Napisali sztuczny życiorys, który pozwala ją teraz używać jako cyngla Platformy – tłumaczy.
Posłanka opozycji otrzymuje z ZUS około 7 tys. złotych. To prawie 2 razy więcej od kilkukrotnie internowanego posła Macierewicza.
Podo/pch24.pl
Przekaż wieści dalej!