Cwikła: Ludzie są przekonani, że głosują nie na podstawie propagandy, ale na podstawie analizy dokonań polityków. Aż co 10-ta osoba wierzy w obiecanki z kampanii wyborczej
RMF FM opublikowało zabawny sondaż, pokazujący, że demokracja to rak, który hołubi ego ludzi. Prawie 57 proc. badanych wyborców zadeklarowało, że oddając głos kieruje się analizą dotychczasowych dokonań polityków.
Sondaż przeprowadził IBRiS dla RMF FM i „Rzeczpospolitej”.
– Polacy uważają się za świadomych wyborców, którzy rozliczają polityków z ich działalności – czytamy na portalu radia.
– Co ciekawe, odpowiedź tę częściej wskazywali zwolennicy partii rządzącej – 72 proc. W przypadku sympatyków opozycji odsetek ten wyniósł 52 proc. – zaznaczono na rmf24.pl.
Oczywiście zadeklarowane przekonanie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Zdecydowana większość ludzi nie rozumie nawet, o czym politycy mówią i czego oczekują. Wielokrotnie też ludzie nie dostrzegają, że deklaracje to jedno, a działanie drugie. Wystarczy wspomnieć chociażby deklaracje PiS w kwestii mordowania nienarodzonych dzieci przed pierwszymi zwycięskimi wyborami tej oligarchii, a obecną narracją czy też faktycznymi działaniami, a raczej o ich braku.
Jest też wiele innych kwestii – podległość wobec USA, UE, Izraela, a nawet Ukrainy, podczas gdy deklarowano opór wobec zagranicznych wpływów. PiS, który zdobył władzę m.in. na sprzeciwie wobec unijnej relokacji imigrantów, pobił już kilka lat temu wszelkie rekordy w ściąganiu imigrantów do naszego kraju.
Tego typu rzeczy można wymieniać w dosłownie każdym ugrupowaniu, również Konfederacji Wolność i Niepodległość. To ugrupowanie, deklarujące wyjście z UE, walkę z obcymi wpływami czy też sprzeciw wobec mordowania nienarodzonych dzieci obecnie te ostatnie totalnie zamilcza, drugie neguje – wystarczy wspomnieć pierwszy wywiad Sławomira Mentzena, który twierdził, że nie ma żadnej ukrainizacji Polski – natomiast pierwsze wprost było zanegowane, również przez Mentzena. Mimo tego widać wyraźnie w mediach społecznościowych, że ludzie „wiedzą swoje” i przypisują samodzielnie lubianym przez siebie oligarchiom partyjnym hasła, którym te obecnie zaprzeczają.
Pomimo tego wszystkiego, ponad połowa badanych przez sondażownię jest święcie przekonana, że nie kieruje się toporną propagandą, swoją niewiedzą i naiwnością, lecz dokonuje rzekomo jakiejś analizy i uważają się za „świadomych wyborców”.
Jedynie 14,2 proc. badanych przyznało, że kieruje się „osobistą sympatią do konkretnej osoby”. Z kolei „nieco ponad 10 proc.” twierdzi, że wybiera na podstawie „analizy kampanii wyborczej prowadzonej przez kandydatów”. Tu należy zwrócić uwagę, że te osoby najpewniej nie rozumieją nawet, że dokonują wyboru na podstawie totalnej manipulacji. Wystarczy spojrzeć na tymczasową zapewne zmianę w nastawieniu do Ukrainy czy też wspomnieć słynne słowa premiera Mateusza Morawieckiego z okresu wcześniejszej kampanii wyborczej, że w kwestii tzw. pandemii „nie ma się czego obawiać” i „wirus jest w odwrocie”, zaś krótko po wyborach wprowadzono kolejne zamordystyczne, niepotrzebne i szkodliwe restrykcje wielkohisteryczne.
Dalej, 4,4 proc. osób zamierza zagłosować na pierwszą osobę na danej liście. 1,9 proc. badanych chce wesprzeć kogoś z dalszego miejsca na liście.
Co ciekawe, 6,2 proc. nie wie, czym kierować się przy oddawaniu głosu.
rmf24.pl / kontrrewolucja.net
fot. ilustracyjne/fot. freeimages.com
Przekaż wieści dalej!