Dlaczego dochodzi do wojen? Szczawiński: Uważajmy na osoby trzecie
Analityk Krzysztof Szczawiński wyjaśnił podstawy dotyczące tego, dlaczego dochodzi do wojen. Zwraca szczególną uwagę na fakt, że konflikty zbrojne nieraz podsycają „osoby trzecie”. Zachęca, by właśnie na te osoby szczególnie uważać i być wyczulonym na prowokacje.
Jak pisze na Facebooku Szczawiński, „tak samo jak między ludźmi, tak między większymi zbiorowościami dochodzi do różnic zdań”. Różne są również „interesy, systemy wartości”, i jest jakaś zastała sytuacja, w której np. ktoś ma na kogoś wpływ, a ta druga osoba tego wpływu nie chce i się wobec tego buntuje”.
– No i jest też jakaś relacja sił – ale to, że ktoś jest silniejszy, wcale nie oznacza że będzie wszystko na słabszych wymuszał – to się zwyczajnie w dłuższym terminie nie opłaca – i tak samo nie opłaca się bić – wyjaśnił.
– Zamiast się bić, to cywilizowane rozumne osoby oceniają kto jest silniejszy, kto może komu wyrządzić jakie szkody, no i na tej podstawie ustalają jakieś rozwiązanie – jakieś ustępstwa i ogólnie warunki dalszego współistnienia.Tylko że w przypadku państw, gdy dochodzi do takiej sytuacji napięcia, to pojawiają się osoby trzecie, które mają interes w tym żeby konflikt wybuchł – bo mogą coś z tego uszczknąć, jakoś skorzystać, zarobić, lub po prostu relatywnie skorzystać na tym, że ci dwaj się wykrwawią i osłabią – pisze analityk.
Krzysztof Szczawiński zaznacza, że „wymaga to zupełnie innego systemu wartości od naszego”. – Ale nie miejmy złudzeń, że takie, bezwzględnie działające tylko we własnym interesie osoby nie istnieją – podkreślił. – No więc takie osoby trzecie będą utrudniać dojście do pokojowego rozwiązania, będą popychać do konfliktu, albo wręcz prowokować – a gdy sytuacja jest napięta, to niewiele potrzeba żeby sprowokować wybuch…I dlatego mamy wojny…No więc uważajmy na osoby trzecie – czytamy we wpisie. – Dla jasności – te osoby trzecie mogą być tak w innych krajch, jak i w danych krajach, a nawet w ich rządach (asymetria ponoszonego ryzyka pomiędzy decydentami, a realnie poszkodowanymi) – podsumował Krzysztof Szczawiński.
Przekaż wieści dalej!