Katastrofa rakiety Falcon 9

Amerykańska rakieta Falcon 9 eksplodowała wkrótce po starcie. Scenę katastrofy obserwowali astronauci znajdujący się na pokładzie International Space Station (ISS), dla których transportowała zapasy.
Do awarii doszło niecałe dwie i pół minuty po starcie z Cap Canaveral na Florydzie. Obiekt rozpadł się 43 km nad ziemią, lecąc z prędkością ponad 4,5 tys. km/h. Fragmenty spadły do Oceanu Atlantyckiego. Na pokładzie statku transportowego firmy SpaceX Dragon, wynoszonego na orbitę przez rakietę Falcon 9, znajdowało się 2,5 tony ładunku przeznaczonego dla załogi stacji ISS.
SpaceX jest prywatną firmą, jej właścicielem jest amerykański potentat finansowy Elon Musk. To jedna z dwóch firm, które zapewniają NASA transport wyposażenia dla amerykańskich astronautów. Powody awarii rakiety pozostają nieznane. Przedstawiciele SpaceX zaznaczają, że start odbywał się bezproblemowo aż do momentu, gdy rakieta przekroczyła znacznie barierę dźwięku.
To druga w tym roku nieudana misja transportowa NASA. Wystrzelony 28 kwietnia tego roku z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie statek kosmiczny Progress M-27M także nie osiągnął celu. Rosyjski moduł z niewyjaśnionych przyczyn wszedł na niezaplanowaną orbitę, wkrótce znalazł się w gęstych warstwach atmosfery, gdzie spłonął.
Kolejna spektakularna katastrofa może oznaczać dla NASA zachwianie projektu korzystania z usług prywatnych przedsiębiorców kosmicznych (mimo że siedem poprzednich misji pojazdów SpaceX odbyło się bezproblemowo).
„Niestety, nie udało się. Kosmos jest trudny, nastroje opadły” – napisał na Twitterze dowódca stacji, weteran ekspedycji ISS kmdr Scott Kelly. Załoga jest bezpieczna, według NASA ma dość zapasów do co najmniej października.
Mug/pl.newshub.org
Przekaż wieści dalej!