On jest niemożliwy. Kumoch znów apologetą Bandery. „Jak IRA i Collins. Im większy kult Bandery, tym większa sympatia do Polski”
Były już wysoki urzędnik w Kancelarii Prezydenta Jakub Kumoch ponownie stanął w obronie banderyzmu. UPA zrównał z IRA, zaś Stepana Banderę z Michaelem Collinsem. Ponadto przekonywał, że tam, gdzie jest większy kult Bandery, tam też jest rzekomo większa sympatia do Polski.
Jakub Kumoch swoje rewelacje wygłaszał w rozmowie na kanale „Układ Otwarty”. Stwierdził, że „Polska ma prawo oczekiwać, prosić, by odstąpiono od kultu osób, które są bezpośrednio odpowiedzialne za te zbrodnie”.
– Ja widzę różnicę pomiędzy Stepanem Banderą, którego sowiecka propaganda podwyższyła znaczenie, jego rolę, wrogiem Polski, terrorystą, przywódcą nacjonalistycznej organizacji, której ideologia jest (…), ale człowieka, który jednocześnie siedział w obozie koncentracyjnym gdy doszło do zbrodni wołyńskiej. (..) Kultu fikcyjnej osobowości, prawdziwej postaci, ale kultu mocno podkoloryzowanego, ze sprawcami rzezi wołyńskiej – palnął Kumoch.
– Kult Szuchewycza odstawmy na bok, bo to jest dla nas, donikąd, no go zone – przekonywał.
Powiedział również, że „paradoks polega na tym, że zawsze im silniejszy jest w danym regionie kult Bandery i UPA, tym większa jest sympatia do Polski”.
– Ukraińcy są przekonani, że UPA to jest organizacja, która walczyła o niepodległość Ukrainy przede wszystkim z Sowietami, a w jakimś tam stopniu z Niemcami – przekonywał dalej Jakub Kumoch.
Twierdził również, że „co do rzezi wołyńskiej, to świadomość tego na Ukrainie była nikła”. Następnie próbował wybielać zbrodniarza Stepana Banderę.
– Sam fakt, że Bandera był terrorystą. Czy Wielkiej Brytanii i Irlandii przeszkadza fakt, że Irlandia tak naprawdę jest tworem, powstała dzięki skutecznej działalności IRA i Michaela Collinsa, że przeceniono siłę jego rażenia – kontynuował.
– Zamach na urzędnika państwowego w latach 20., 30. czy wcześniej, był niestety metodą działania wielu ruchów nacjonalistycznych. Tak wyglądała Europa – mówił Kumoch.
– Na to, że ktoś walczył o swoją niepodległość przeciwko nam, uważam że musimy sprawiedliwie na to spojrzeć, no niestety – przekonywał.
Kumoch do niedawna był szefem Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP. Na początku roku oficjalnie porównał Stepana Banderę do Romana Dmowskiego. TUTAJ więcej informacji na ten temat.
– Kolejna żenada @JakubKumoch, który do niedawna sterował polityką zagr. @prezydentpl. Do czego wiedzie ten relatywizm? Może to przetarcie drogi dla @AndrzejDuda, aby mógł nadać Banderze Orła Białego i uznać UPA za „żołnierzy wyklętych”, bo choć mordowali Polaków, to jednak walczyli z Rosją? – napisał na Twitterze ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
– Tego typu relatywizacja, nawet jeśli można jej bronić na gruncie naukowym czy publicystycznym, z ustach urzędnika państwa polskiego jest wybitnie szkodliwa, bo otwiera drogę np. Niemcom do relatywizacji własnych zbrodni wobec nas. A to nie jest w naszym interesie – skomentował publicysta „DoRzeczy” Łukasz Warzecha.
Portal kresy.pl przypomina kilka faktów z ostatnich wypowiedzi byłego już prezydenckiego urzędnika. Warty uwagi jest fakt, że „w październiku prezydencki minister warunkował współpracę z Węgrami zmianą polityki Budapesztu wobec Ukrainy”.
– W rozmowie na antenie TVN24 prezydencki minister i szef Biura Polityki Międzynarodowej, Jakub Kumoch, odniósł się do polityki Węgier i stanowiska Budapesztu względem wojny rosyjsko-ukraińskiej – podaje portal kresy.pl.
Z kolei na pytanie, który kraj w tej sytuacji jest bliższy Polsce, Kumoch odpowiedział, że „do obu krajów mamy spore zastrzeżenia, jeśli chodzi o ich postawę wobec Ukrainy”.
kresy.pl / youtube.com / twitter.com / kontrrewolucja.net
Przekaż wieści dalej!