Palikot atakuje szkołę

Palikot atakuje w Gliwicach. Oskarża szkołę o łamanie zasady świeckości i „kult jednostki podobny do Stalina”.
Kandydat na prezydenta RP Janusz Palikot pojawił się w dniu 28 kwietnia na terenie Szkoły Podstawowej nr 11 w Gliwicach. Krótka wizyta była jednak nietypowa, ponieważ kandydat w otoczeniu kilku osób trzymających hasła wyborcze pojawił się z zaskoczenia i bez zaproszenia. Cytując fragment wierszyka przedszkolaków, który rzekomo pochodził ze scenariusza akademii przygotowanej na powitanie biskupa, wykorzystał swoje wystąpienie do oskarżeń o łamanie przez szkołę zasad świeckości i o stalinizm.
– Tego typu teksty przypominają kult jednostki Stalina, lata 50-te, czyli najgorsze, co przeżywaliśmy w Polsce. Trudno sobie w ogóle wyobrazić, że dzieci są zmuszane do takiej podległości. Wbrew współczesnej kulturze, obowiązkom szkoły. Żaden biskup czy inny ksiądz nie może się w ten sposób wywyższać – mówił Palikot. – Dlaczego w szkole nie są realizowane lekcje etyki tylko religii? Dlaczego na dzisiejszej uroczystości, mimo iż nie ma biskupa, znajduje się inny ksiądz katolicki? – dopytywał.
Palikot poinformował, że o rzekomym scenariuszu dowiedział się z informacji mediów, powołując się na radio TOK FM. Zapewnił również, że złoży zawiadomienie w śląskim kuratorium oświaty, które powinno jego zdaniem całą sprawę wyjaśnić.
Dyrekcja szkoły nie kryła zaskoczenia, ponieważ nie została uprzedzona o przyjeździe Palikota. Zapewnia też, że jego oskarżenia są całkowicie bezpodstawne. – Pan Palikot pojawił się całkowicie bez uprzedzenia. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy już był na terenie szkoły. Zakłócił w ten sposób naszą szkolną uroczystość – coroczną imprezę propagującą gwarę i kulturę śląską, VII edycję konkursu „Beroć kożdy może” – w który zaangażowane są różne gliwickie szkoły i instytucje. Rozumiem, że trwa kampania wyborcza, ale szkoła nie jest miejscem walki politycznej tylko edukacji dzieci – mówiła Iwona Hrycyna-Mutz, dyrektorka SP nr 11 w Gliwicach.
Wyniki przedwyborczych sondaży przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi są dla Palikota miażdżące. Jednak najwyraźniej wciąż wierzy, że prowokacje i jątrzenie mogą okazać się skuteczne, by reanimować gasnącą popularność kandydata i jego partii. Wiara w cuda to domena osób wierzących i religijnych. W tym jednak przypadku – wobec zdeklarowanego ateizmu i walki z religią – z pewnością ich nie będzie.
Mug/dziennikzachodni.pl
Przekaż wieści dalej!