Pracownice wezwały policję z powodu kradzieży. Sprawcy byli czarni, kobiety straciły pracę
W sklepie Lululemon w USA doszło do kradzieży. Pracownice sklepu, Jennifer Ferguson i Rachel Rogers wezwały policję po zauważeniu kradzieży. Jak się okazuje, sieć nie życzy sobie wzywania policji w takich sytuacjach. Do tego sprawcy byli czarni, co wywołało strach przed otrzymaniem łatki „rasistów”.
Jak się okazuje, sieć Lululemon zakazuje swoim pracownikom właściwego reagowania w razie kradzieży. W przypadku dostrzeżenia kradzieży należy zeskanować skradziony towar, by w spisie widniał jako ukradziony.
Natomiast Lululemon nie chce, by wzywać policję czy podejmowania jakichkolwiek interwencji. W jednym ze sklepów przekonały się o tym na własnej skórze pracownice Jennifer Ferguson i Rachel Rogers. Te zawiadomiły policję, gdy dostrzegły kradzież, zaś sprawcy uciekli.
W efekcie interwencji… kobiety straciły pracę. Z kolei czarnoskórzy złodzieje – według materiałów z kamer – nie okradali tego sklepu pierwszy raz.
POMÓŻ NAM POKRYĆ KOSZTY DZIAŁALNOŚCI! KLIKNIJ, BY PRZEJŚĆ DO ZRZUTKI I PRZEKAZAĆ JEDNORAZOWĄ DAROWIZNĘ NA DALSZE FUNKCJONOWANIE
– Mamy nie wchodzić im w drogę. Właściwie można powiedzieć, że mamy otworzyć im drogę do wszystkiego, co zamierzają zrobić. A potem, gdy już skończą, skanujemy kod QR. I tyle. Powiedzieli nam, aby nie umieszczać tego w żadnych notatkach, ponieważ może to przestraszyć innych ludzi. Mamy nie dzwonić na policję i w ogóle o tym nie rozmawiać – powiedziała zwolniona pracownica.
Co ciekawe, firma Lululemon zasłynęła z lewackich manifestacji. Firma warta 45 mld USD… wzywała do walki z kapitalizmem.
nczas.com
fot. Tt/TruthInBytes
Przekaż wieści dalej!