Prorok covidianizmu ma kłopoty. Okręgowa Izba Lekarska: Prof. Simon naruszył zasady etyki lekarskiej
Prof. Krzysztof Simon, w mediach mętnego nurtu przedstawiany jako ekspert ds. koronawirusa może mieć kłopoty. Chodzi o jego występ w reklamie masek, która pojawiła się na wiosnę. Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej wymienił, jakie konsekwencje mogą spotkać wieszcza pandemicznej apokalipsy.
– 95 proc. skuteczność, 5-krotnie mniejszy opór oddychania. Zachęcam do stosowania – dla państwa i państwa najbliższych – mówił w reklamie masek marki B!SAF prof. Simon. O sprawie było głośno pół roku temu, o czym można przeczytać TUTAJ.
Wcześniej pandemicznego eksperta nie spotkały żadne konsekwencje, choć postępowanie sprawdzające wszczęto w czerwcu. Wczoraj Justyna Kowalewska, rzecznik prasowy Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi poinformowała „Wirtualną Polskę”, że prof. Simon ma zarzuty dotyczące naruszenia ustawy o wykonywaniu lekarza w związku z kodeksem etyki lekarskiej.
– Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Łodzi zarzucił lekarzowi popełnienie przewinienia zawodowego, polegającego na naruszeniu art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty w związku z art. 63 ust. 2 kodeksu etyki lekarskiej – poinformowała Kowalewska.
– Lekarz ma obowiązek wykonywać zawód zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością – głosi wspomniany przepis. Ponadto lekarz nie powinien wyrażać zgody na używanie swojego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych.
– Upomnienie, nagana, kara pieniężna, zakaz pełnienia funkcji kierowniczych placówkach służby zdrowia (od roku do 5 lat), ograniczenie wykonywania zawodu lekarza (od 6 miesięcy do 2 lat), zawieszenie prawa wykonywania zawodu ( od roku do 5 lat) albo całkowite pozbawienie prawa wykonywania zawodu – wymienia grożące prof. Simonowi konsekwencje rzecznik Kowalewska. O losach prof. Simona zdecyduje Sąd Lekarski.
Prof. Simon nie odpowiedział wp.pl na prośbę o komentarz. Przypomniano jednak, że wówczas, gdy reklama się pojawiła i mnóstwo ludzi zwróciło uwagę, że ten złamał przepisy, prof. Simon bronił się tym, że „to jest polska firma, która się do mnie zgłosiła” i „rozumiałby”, gdyby „reklamował chińskie maseczki”. Oczywiście, takie postawienie sprawy nie ma w ogóle związku z zarzutami dotyczącymi zakazu występowania w reklamach.
Przekaż wieści dalej!
To nie jedyny jego biznes który robił na ,,plandemii”, czas się przyjrzeć jego kumplowi który montował lampy tzw. wirusobójcze, a ta kanalia pomagała je wciskać naiwniakom. Ponoć wywrotkę kasy na tym zarobił.