Protesty w Rosji. Aresztowani trafią do Donbasu?
W rosyjskiej Dumie złożono projekt ustawy, na mocy której osoby zatrzymane za protesty w Rosji przeciwko wojnie na Ukrainie trafią do Donbasu. Rzecznik Kremla skrytykował jednak ten pomysł.

Autorami kontrowersyjnego projektu są Andriej Ługowoj i Jarosław Niłow z Ludowo-Demokratycznej Partii Rosji. Liderem tej oligarchii jest Władimir Żyrinowski.
Według projektu, osoby zatrzymane w „publicznym wydarzeniu skierowanym przeciwko użyciu Sił Zbrojnych Rosji poza granicami kraju” trafią do Donbasu. Mają pełnić tam służbę wojskową. Będą stacjonować na terenie uznanych przez Rosję Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej.
– Są w naszym kraju ludzie, którzy nie zgadzają się na prowadzenie operacji wojskowej i są gotowi łamać prawo, dążąc do jej powstrzymania. Umyślnie rozpowszechniają nieprawdziwe informacje o przebiegu operacji, w każdy możliwy sposób starają się zdyskredytować nasze siły zbrojne i przywództwo polityczne kraju, wzywają do nałożenia sankcji na Rosję, dopuszczają się innych nielegalnych czynów, tj. faktycznie sprzeciwiają się ustanowieniu pokoju i bezpieczeństwa na terytoriach republik donieckiej i ługańskiej – napisano w uzasadnieniu projektu.
– Wydaje się, że takie osoby powinny na własne oczy zobaczyć, co reżim kijowski zrobił na terytorium tych republik – czytamy.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ocenił jednak projekt negatywnie. Jego zdaniem bowiem „nie można karać poborem do wojska”, gdyż – według Pieskowa – służba w armii rosyjskiej to „obowiązek i przywilej”.
rmf24.pl
Przekaż wieści dalej!