Tonga po erupcji wulkanu. Wyspy odcięte od świata, brakuje wody pitnej, zaś dyplomata tego kraju twierdzi, że władze tego kraju obawiają się koronawirusa, dlatego pomoc humanitarna będzie objęta kwarantanną
Czego może obawiać się państwo po kataklizmie, w którym niemal całkowicie siadła łączność i brakuje podstawowych produktów niezbędnych do życia? Oczywiście koronawirusa trochę groźniejszego od grypy. Tak twierdzi jeden z dyplomatów państwa Tonga, w którym w sobotę doszło do potężnej erupcji wulkanu.
W wyniku erupcji – którą słychać było na oddalonych o około 800 km wyspach Fidżi – podwodnego wulkanu na Oceanie Spokojnym powstała fala mierząca 1,2 metra wysokości, która uderzyła w wybrzeże Tonga. Wywołała ona lekkie powodzie i podtopienia. W Tonga nie działa Internet – także satelitarny – ani telefon. Jedyny możliwy kontakt to fale radiowe.
WATCH: Satellite imagery shows shockwave as Tonga’s Hunga volcano erupts, causing tsunami pic.twitter.com/4r2gBFmAqE
— BNO News (@BNONews) January 15, 2022
Wstępne doniesienia mówią o braku ofiar śmiertelnych. Informacje jednak są okrojone. Według Czerwonego Krzyża, w wyniku trzęsienia ziemi szkody poniosło od 80 tys. do 105 tys. mieszkańców Tonga.
Dzisiaj Australia i Nowa Zelandia wykonały loty nad archipelagiem, aby ocenić skalę zniszczeń.
– Wiemy, że zniszczenia są znaczne – powiedziała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern. Dodała, ze najpilniejszą potrzebą jest zabezpieczenie dostaw wody pitnej. Pył wulkaniczny zanieczyścił tongijskie zbiorniki słodkiej wody.
Ponadto nie wiadomo, jak mieszkańcy radzą sobie z zanieczyszczonym pyłem wulkanicznym powietrzem.
Internet zostanie przywrócony najpewniej w ciągu dwóch tygodni. Uszkodzony został kabel, który łączył kraj z siecią.
Tymczasem dyplomata Tonga w Australii, Curtis Tu’ihalangingie w rozmowie z Reuterem wyraził niepokój z powodu… koronawirusa.
– Nie chcemy, by pomoc międzynarodowa wiązała się z kolejną falą, tym razem tsunami zakażeń COVID-19 – palnął dyplomata. Dodał, że pomoc humanitarna będzie musiała przejść kwarantannę, zaś zagraniczny personel najpewniej nie będzie mógł wysiąść z samolotów.
Reuters podkreśla, że Tonga uznawane jest za kraj wolny od tzw. pandemii. Oficjalnie od początku Wielkiej Histerii odnotowano tam jeden pozytywny wynik testu na koronawirusa, co miało miejsce w październiku ubiegłego roku.
interia.pl
Przekaż wieści dalej!