Firearms United po tragedii w Paryżu
Organizacja Firearms United wystosowała apel i dzieli się spostrzeżeniami po zamachu w redakcji Charlie Hebdo. Przetłumaczeniem tekstu zajął się Ruch Obywatelski Miłośników Broni. Poniżej prezentujemy treść całego dokumentu:
„Dzień po Paryżu. Co dalej Europo?
„Złego człowieka z bronią w ręku może powstrzymać tylko dobry człowiek
z bronią w ręku.”
Nieco ponad rok temu cały świat dyskutował nad zamachem w Nairobi. Wśród wielu głosów pojawił się jeden rozsądny – należący do Ronalda Noble – ówczesnego sekretarza generalnego INTERPOLU. Stwierdzał on, że należy się spodziewać kolejnych ataków na tzw. „cele miękkie”, czyli miejsca gdzie terroryści wiedzą, że nie należy spodziewać się jakiegokolwiek oporu. Dlatego Ronald Noble sugerował, że państwa powinny przemyśleć kwestię uzbrojenia swoich obywateli.
Nie od dziś wiadomo, że masakry dzieją się głównie w tzw. „gun free zones”. Szkoda jednak, że UE nawet nie zauważyła tej opinii. Być może eurokraci byli zajęci propozycjami komisarz Cecili Malstrom, które mają zapewnić terrorystom na przyszłość pełen komfort prowadzenia tych zbrodniczych akcji przeciwko wartościom naszej kultury cywilizacji łacińskiej.
Niestety słowa Ronalda Noble okazały się prorocze, o czym przekonali się rysownicy „Charlie Hebdo”. Jak widać na amatorskim nagraniu, terroryści spokojnie wychodząc zastrzelili policjanta, po czym z pewną nonszalancją pozwolili sobie jeszcze na to, by mimo poddania się przez niego i mimo, iż był on nieuzbrojony pozbawić go życia. Stawiamy zasadne pytanie czy pozwolili by sobie na to, gdyby w każdej chwili, z każdego okna mógł się wychylić człowiek z bronią?
Wszyscy jesteśmy świadomi, że uzbrojony w pistolet cywil nie jest równorzędnym przeciwnikiem dla wytrenowanego terrorysty, bandyty, niemniej jednak kilku uzbrojonych cywili już tak.
Gdyby istniał choć cień szansy, że dziennikarze „Charlie Hebdo” mają w szufladach pistolety, to cel ataku przestałby być „miękki”.
Czy zatem nie przyszła pora na poważną dyskusję o wprowadzeniu do zapisów Traktatu Lizbońskiego czegoś na kształt amerykańskiej Drugiej Poprawki?
Wbrew powszechnej opinii zapisy Dyrektywy Rady Europejskiej z 18 czerwca 1991 roku regulująca dostęp do broni jest dokumentem liberalnym, dającym państwom członkowskim UE dosyć szeroką furtkę oraz pole do manewru w zakresie krajowych uregulowań prawnych.
Większość obostrzeń to radosna twórczość władz lokalnych. Bardzo często mityczne i przez nikogo nie czytane „wymogi UE” stanowią tylko pretekst dla uzasadnienia niepopularnych pomysłów.
W Polsce odnotowano przypadek, gdy pod pozorem „dostosowania prawa do wymogów UE”, próbowano wprowadzić zakaz używania broni na strzelnicy przez kolekcjonerów. Natomiast sama dyrektywa, choć biurokratyzuje proces, nie jest zła. Wymaga małych korekt by spełniła swoja rolę i dawała obywatelom krajów członkowskich UE zapisy na wzór drugiej poprawki w konstytucji USA.
Po pierwsze jest znacznie łagodniejsza niż prawodawstwo wielu krajów członkowskich. Ma dosyć określony wachlarz broni, na którą nie trzeba mieć pozwolenia, a nawet w niektórych przypadkach nie wymagającej rejestracji, a także określa minimalne kryteria przyznawania pozwoleń na broń – obowiązkowe jest tylko wskazanie przyczyny posiadania broni.
Jednakże nie ma wytycznych, co ma być tą przyczyną. Nic nie stoi na przeszkodzie, by było nią np. zdanie egzaminu z posługiwania się bronią na Policji.
Może być nią nawet „mieszkanie 3 km od więzienia” jak uzasadniał potrzebę posiadania broni jeden z polskich ministrów.
Dlatego nie ma przeszkód, by wciąż mieszcząc się w granicach wytyczonych przez tą dyrektywę, całkowicie zmienić filozofię wydawania pozwoleń na broń w sposób taki by wydanie pozwolenia było niczym więcej, jak po prostu sprawdzeniem, czy wnioskodawca swoim postępowaniem nie utracił prawa do jej posiadania.
Dziś w Europie dominuje represyjne podejście do pozwoleń na broń. A w wielu krajach członkowskich wprowadzane są dodatkowe szykany, dzięki którym nawet posiadacze legalnej broni pozostają ludźmi bezbronnymi. Na przykład zakaz noszenia broni.
Teoretycznie ma nam to zapewnić bezpieczeństwo na ulicy. Realnie jak udowodniły obecne wydarzenia we Francji, ekstremiści nie bardzo się przejmują czymś tak trywialnym i nie materialnym
jak papierowe zapisy prawa. Sytuacja może być jeszcze gorsza. Już na drugi dzień po masakrze w redakcji „Charlie Hebdo”, nastąpiła akcja odwetowa – ktoś wrzucił granat do meczetu w LeMans. Gdy piszemy te słowa jeszcze nie wiadomo, czy z całą sprawą nie jest powiązana strzelanina w Paryżu, gdzie zginęła policjantka.
Pewne jest jedno – zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie żyjący we Francji, są teraz wyjątkowo narażeni na ataki ekstremistów i to z obu stron barykady.
Problem w tym, że nawet ci, którzy z ekstremistami mają mniej więcej tyle wspólnego, co świnka morska z rasową świnią, mogą się spodziewać ataków na siebie.
Wciąż możemy się spodziewać ataków na tzw.„cele miękkie”. Nie możemy przy tym ignorować faktu, że dzięki latom rozbrajania, obecnie cała Europa jest takim celem a może i cały świat cywilizacji łacińskiej.
Warto przy tym zauważyć, że zgodnie z Art. 5 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, każdy z nas Europejczyków ma prawo do bezpieczeństwa.
Problem w tym, że go nie dostajemy realnie. Rządy dają nam iluzję bezpieczeństwa, tworząc atramentowe zapisy na papierze o gwarancjach tzw. ochrony prawnej, wmawiając nam, że jeżeli my, uczciwi obywatele oddamy wszelaką broń, to zdematerializuje się również ta, posiadana przez bandytów i terrorystów poza jaką kol wiek kontrolą i rejestracją.
Niestety iluzje się rozwiewają w momencie, gdy w drzwiach staje realny terrorysta, bandyta z wyjątkowo realną bronią w ręku. Cóż, nie mamy jak się bronić, ale politycy i rządy zalecają nam przynajmniej wezwanie policji, zupełnie jakby w tym momencie był na to czas i szansa. Sami zaś są objęci ochroną, uzbrojoną ochroną gwarantująca im minimalizację ryzyka stania się bezbronnymi ofiarami przestępców, terrorystów. Do tego robią to za pieniądze podatników, nasz wszystkich. Czyż nie jest to hipokryzja?
Dlatego dążenie naszej organizacji do wprowadzenia do Traktatu Lizbońskiego europejskiej wersji Drugiej Poprawki konstytucji USA nie powinno być traktowane, jako „rewolucja”, albo „odwracanie rzeki”.
Nam, wszystkim praworządnym obywatelom krajów należących do cywilizacji łacińskiej, krajów członkowskich UE, Polski się to bezpieczeństwo po prostu należy.
Czas skończyć z naiwnym przekonaniem, że policjant pojawi się na miejscu zdarzenia w momencie jego zaistnienia.
Przestańmy udawać, że gdy nie będzie broni legalnej, rejestrowanej w rękach obywateli to zniknie broń nielegalna nie zarejestrowana znajdująca się w rękach bandytów, terrorystów.
Brutalna rzeczywistość jest prosta. Czarno – biała. Gdy ja będę miał pistolet, karabinek i terrorysta, bandyta będzie miał pistolet, karabinek, to nasze szanse są wyrównane.
Ale gdy państwo, politycy, rząd, zabierze mi prawo do posiadania broni rejestrowanej, legalnej, to szanse nie będą równe. Nie sądzę bandyta, terrorysta spokojnie czekał, aż ja opiszę sytuacje oficerowi dyżurnemu policji oraz podyktuję, gdzie ma wysłać patrol.
Być może w przypływie olśnienia dobrocią pozwoli mi się ułożyć tak, by koronerowi łatwo mnie było odrysować na ziemi.
Dlatego zamiast udawać, że państwo jest w stanie nam, pojedynczym obywatelom zapewnić realne bezpieczeństwo fizyczne, żądajmy, by nasze państwa, politycy, rządy przestały nam przeszkadzać w realizacji i możliwości zapewnienia tego bezpieczeństwa. Żądamy, by politycy i rządy krajów przestały nas traktować jak potencjalnych bandytów. Bo o ile najważniejsi politycy UE zapewne zgodzą się z naszymi poglądami, by nie obwiniać wszystkich muzułmanów za zbrodnie grupy ekstremistów, o tyle z radością zaczną szykanować miliony posiadaczy broni palnej za grzechy grupy szaleńców. Czy to nie jest hipokryzja?
Pamiętajmy o jednym. Cechą wspólną terrorystów, bandytów jest tchórzostwo. Co innego zaatakować totalnie bezbronnych dziennikarzy w biurze, dzieci na wyspie Utoya, a co innego stawić czoła uzbrojonej społeczności.
Nie przypadkiem Anders Breivik poddał się natychmiast, gdy na wyspie pojawili się inni uzbrojeni ludzie, pierwsi funkcjonariusze policji. Jeśli politycy twierdzą inaczej, to niniejszym prosimy by udowodnili swoje tezy.
Niech zrezygnują z realnego bezpieczeństwa jakie im daje uzbrojona ochrona, na rzecz zapisów prawa atramentem na papierowych arkuszach, ułudy w której każą żyć nam, ludziom wolnym, prawym. Niech pokażą, że nie boją się wraz z nami żyć w strefie, którą Ronald Noble nazwał miękką.
Słowo o Firearms United
Mamy pełne prawo, praw niezbywalne, przypisane do każdego człowieka, jako istoty by korzystać ze zdobyczy cywilizacji pozwalających zapewnić sobie realną ochronę swojego i najbliższych życia, zdrowia i wolności. Nasz ruch to całkowicie oddolna i społeczna inicjatywa miłośników broni. Narodziła się w Polsce. Pierwszym pomysłem, ideą było powołanie do życia masowego ruchu społecznego środowisk strzeleckich obejmujących swoim zasięgiem, w pierwotnym założeniu cywilnych użytkowników broni palnej ze wszystkich krajów Unii Europejskiej. Dziś ruch ten objął swoim zasięgiem wiele krajów ze wszystkich kontynentów świata.
Naszym strategicznym celem jest łączenie jak największej liczby stowarzyszeń, organizacji, osób ze wszystkich środowisk strzeleckich na całym świecie, wzajemna pomoc i wymiana informacji.Nasze oficjalne stanowisko w zakresie prawa obywateli w zakresie dostępu do broni brzmi:
Prawo powinno reglamentować dostęp do broni, jednak nie po to aby zakazywać prawym ludziom posiadania broni, a po to, by tworzyć przewagę praworządnego obywatela nad tym, który praworządności w życiu nie ceni i nie przestrzega.
Przy czym proponujemy pojęcie praworządności rozmieć jako stan braku zagrożenia dla siebie, porządku i bezpieczeństwa publicznego.
Nie sposób bowiem w dzisiejszych czasach rozumieć praworządności jako ścisłe przestrzegania wszelkich obowiązujących reguł, przepisów prawa. Ich gąszcz, skala kryminalizacji moralnie obojętnych czynów ludzkich nakazuje odrzucenie takiego sposobu rozumienia praworządności.
Reglamentacja nie może być jednak represyjna wobec wszystkich. To byłaby wada systemu rozumianego jako państwo.
Represja wobec wszystkich to założenie, że wszyscy ludzie, obywatele są niepraworządni, ułomni psychicznie i chętni do tworzenia zagrożenia dla innych.
Takie założenia leżą u podstaw systemów totalitarnych.
Naszym zdaniem w przepisy prawa wpisać należy tylko minimum kryteriów i wymagań, których spełnienie musi skutkować w każdym przypadku o wydaniu prawa do posiadania broni palnej. Kryteria te muszą być sformułowane w taki sposób, aby od początku do końca jasne było, kto jest człowiekiem stwarzającym zagrożenie dla innych.
Bezprawia nie można w życiu społecznym na równi traktować jak zachowania prawego. Należy w tworzonych regułach, przepisach prawa kształtować przewagę ludzi prawych nad osobami nieprawymi. Należy utrudniać dostęp do broni temu, kto bezprawie, przemoc wobec innych traktuje jako rzecz normalną, a ułatwiać prawemu człowiekowi realizację własnych oczekiwań i celów. W tym także a może przede wszystkim celu najważniejszego –bezpieczeństwa własnego i prawa do zapewnienia sobie realnego bezpieczeństwa fizycznego.
Sama inicjatywa stworzyła sprzyjające warunki do międzynarodowej współpracy, wzajemnego wsparcia i wspólnego działania.
Polska, 2015-01-09
Autor: Rafał Kawalec
Ruch Obywatelski Miłośników Broni
www.romb.org.pl
Współautorzy:
Dariusz Dura
Firearms United
www.firearms-united.com
Pierangelo Tandas
All4Shotters
www.all4shooters.com
CWIK
Przekaż wieści dalej!