Rosja znowu straszy wojną. Miedwiediew mówi broni atomowej, a Wołodin grozi… odebraniem Alaski
Rosja co jakiś czas straszy wojną z Zachodem. Do ewentualnej atomowej apokalipsy wszyscy chyba zdążyli przywyknąć, choć wysuwanie roszczeń wobec Alaski brzmi jak ignorancja albo desperacja.
Były prezydent Rosji i obecny zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew przekonywał, że „pomysł karania kraju, który ma jeden z największych potencjałów nuklearnych, jest absurdalny”.
– I potencjalnie stanowi zagrożenie dla istnienia ludzkości – dodał Miedwiediew na Telegramie. –
Próby wykorzystania sądów lub trybunałów do zbadania działań Rosji w Ukrainie są daremne i groziłyby globalną dewastacją – kontynuował.
Portal interia.pl, powołując się na Federację Amerykańskich Naukowców przypomina, że według oficjalnych danych USA i Rosja posiadają około 90 proc. wszystkich głowic jądrowych na świecie. W zapasie oba państwa mają po około 4 tys. ładunków gotowych do użycia.
Jednak to nie jedyny wskazujący na ewentualną wojnę światową komentarz ze strony Rosji. Przewodniczący rosyjskiego parlamentu Wiaczesław Wołodin sugerował, że Rosja może chcieć zająć Alaskę.
– Ameryka powinna pamiętać o Alasce. Zanim przejmą nasze własności za granicą, muszą pamiętać, że my również mamy coś do wzięcia z powrotem – przekonywał Wołodin, cytowany przez agencję TASS.
Przypomniał również o propozycji wiceszefa parlamentu Piotra Tołstoja o przeprowadzeniu referendum na Alasce. Pytanie miałoby dotyczyć jej przynależności do USA lub Rosji.
Alaska pierwotnie należała do Rosji. Jednak w 1867 roku car Aleksander II sprzedał terytorium rządowi Stanów Zjednoczonych za 7,2 mln ówczesnych dolarów. Dziś byłaby to kwota około 125 mln USD.
Najpewniej jednak wypowiedzi te są tylko „rutynowym” straszeniem Zachodu, które według Kremla może wpłynąć na politykę państw wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej.
interia.pl
Przekaż wieści dalej!