Ukraińska rakieta spadła na terytorium Białorusi. Kijów: Prowokacja Rosji (WIDEO)
Białoruś przekazała, że „w obwodzie brzeskim na Białorusi spadły szczątki zestrzelonej rakiety S-300, wystrzelonej przez ukraińską obronę powietrzną”. Kijów twierdzi, że mogła to być rosyjska prowokacja i przekonuje, że jego wojsko nie wystrzeliło w tamten rejon pocisku.
W obwodzie brzeskim na Białorusi spadła wczoraj ukraińska rakieta systemu obrony powietrznej S-300. Agencja BelTA podała, że białoruscy eksperci rozważają dwa możliwe wyjaśnienia.
Pierwsze zakłada samoistny spadek i przelot w złym kierunku. Drugie wyjaśnienie to zestrzelenie pocisku przez białoruską obronę powietrzną. Białoruskie ministerstwo obrony potwierdziło później drugi scenariusz.
– Ministerstwo obrony Białorusi potwierdziło, że systemy radarowe wykryły cel powietrzny, nadlatujący z terytorium Ukrainy, około godziny 10:00 czasu lokalnego. Został zniszczony po wejściu w przestrzeń powietrzną Białorusi. Szczątki spadły w pobliżu wsi Gorbacha w obwodzie brzeskim – czytamy na kresy.pl.
– Na miejsce udali się białoruscy śledczy. Wstępnie ustalili, że znaleziono szczątki rakiety systemu S-300. Białorusini twierdzą, że została ona wystrzelona przez ukraińską obronę powietrzną – podaje portal.
Materiały dostępne w sieci wskazują, że szczątki pocisku spadły na pola uprawne, z dala od zabudowań. Kresy.pl zaznaczają, że „w czasie, gdy doszło do incydentu, Ukraina odpierała jeszcze zmasowany, rosyjski atak rakietowy”.
MSZ Białorusi wezwało ambasadora Ukrainy. Zażądano dokładnego zbadania sprawy przez Kijów i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności.
Ukraińskie ministerstwo obrony wydało oświadczenie, w którym wyraziło gotowość do udziału w zbadaniu incydentu. Większość komunikatu dotyczy ostrzału rosyjskiego.
– Bezpośrednio do incydentu odnoszą się dopiero dwa ostatnie akapity. Ukraińskie ministerstwo wyraźnie sugeruje, że upadek rakiety miałby być rosyjską prowokacją – podaje portal kresy.pl.
– Co dotyczy twierdzeń strony białoruskiej, strona ukraińska zdaje sobie sprawę z desperackich i uporczywych wysiłków Kremla, by wciągnąć Białoruś w swoją agresywną wojnę przeciwko Ukrainie. W związku z tym, strona ukraińska nie wyklucza celowej prowokacji ze strony państwa-terrorysty Rosji, która wyznaczyła taką trasę lotu dla swoich rakiet manewrujących, żeby sprowokować ich przechwycenie w przestrzeni powietrznej nad terytorium Białorusi – przekonuje Kijów.
– Strona ukraińska, zastrzegając sobie bezwarunkowe prawo do obrony i ochrony własnego nieba, jest jednocześnie gotowa przeprowadzić na Ukrainie obiektywne śledztwo w sprawie incydentu, który miał miejsce 29 grudnia nad terytorium Białorusi w wyniku odpierania zmasowanego rosyjskiego uderzenia rakietowego – czytamy.
– Oficjalnie, ukraińskie media, informując o sprawie, wyraźnie dystansują się od sprawy, podając, że na terytorium Białorusi spadła „jakoby ukraińska rakieta”. Uwagę zwraca podobieństwo czwartkowego incydentu do sytuacji z połowy listopada, gdy w Przewodowie przy granicy z Ukrainą spadł inny, ukraiński pocisk rakietowy systemu S-300. Zginęły wówczas dwie osoby – podaje kresy.pl.
Warto zwrócić też uwagę, że Kijów traktuje zdecydowanie poważniej władze w Mińsku, niż te w Warszawie. Szybko bowiem pojawiło się oświadczenie i gotowość do zbadania sprawy, niż w przypadku ostrzelania polskiej miejscowości Przewodów, gdzie zginęli polscy obywatele.
kresy.pl / kontrrewolucja.net
Przekaż wieści dalej!